Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przedstawiając jednoznacznie negatywną ocenę Jezusa, środowisko faryzeuszów uważało się za doświadczonych ekspertów, którzy potrafią reprezentować poziom intelektualny dużo wyższy od poziomu "przeklętego tłumu". W narcystycznym samouwielbieniu potępiali Jezusa sądząc, że tak właśnie wyraża się ich niezależność intelektualna, która unika obiegowych opinii i każe podważać wnioski uważane za oczywiste.
Echa podobnej postawy pojawiają się nierzadko i dziś, gdy w pełnych emocji dyskusjach o przełomowych zmianach i kształcie najnowszych polskich reform znajdujemy kategoryczne oceny, że coś trzeba było zrobić szybciej, lepiej, głębiej, skuteczniej, prościej. Czytając komentarze, w których nie ma nawet odrobiny wdzięczności wobec Ducha Świętego za przemianę "oblicza tej ziemi", mimo woli wracam skojarzeniami do historii o ratowniku pływackim, który wydobył z wirów rzeki tonącego osobnika w bereciku z antenką. Po uratowaniu usłyszał surową ocenę wyrażoną w pytaniu: "A gdzie mi zgubiłeś berecik, łobuzie?".
W doświadczeniu wielkiego przyspieszenia zdarzeń, jeśli nie chcemy naśladować faryzeuszów, winniśmy odkryć głowy, by pochylić je zarówno z szacunkiem, jak z wdzięcznością za kształt zrealizowanych przemian. Nie wszyscy to potrafią, gdyż ból z powodu utraconego berecika wpływa czasem głęboko na formułowane oceny historiozoficzne. Przed wiekami historię kształtowali rycerze poszukujący świętego Graala, dziś usiłują ją rozwijać obrońcy kulturowej doniosłości utraconych berecików z antenką.