Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W stylu autora Dziejów Apostolskich uderza lakoniczność przekazu informacji. Bez demonstrowania zdominowanych przez ból uczuć, operuje obficie czasownikami przy opisie wydarzeń, który w naszej narracji tworzyłyby przymiotniki w stopniu najwyższym. Duchowa wielkość św. Pawła wyrażała się także w tym, że wspominając po latach wydarzenia w Listrze nie ubarwiał ich kwiecistym opisem własnych cierpień, nie rozwodził się nad ogromem doznanych prześladowań, nie brał pod lupę ran, które stanowiły naturalne następstwo kamienowania. Potrafił ze spokojem przyjmować ból i wyrzeczenie stanowiące cenę jego przekonań i jego wierności światłom Damaszku.
Być może ta nadzwyczajna dyskrecja w opisie doznań towarzyszących kamienowaniu wynikała z tego, że Apostoł Narodów nosił w pamięci żywe wspomnienie wcześniejszych sytuacji, kiedy to on sam przyjmował z aprobatą kamienowanie św. Szczepana (Dz 8, 1). Być może jego twardość i konsekwencja stanowiły przede wszystkim następstwo tego, że patrzył na wszystkie wydarzenia z perspektywy wiary i razem z wiernym Barnabą mógł nawet w najbardziej bolesnych sytuacjach dostrzegać, "jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary" (Dz 14, 27).
Tak często spotykamy dziś osoby skrzętnie korzystające z piedestałów, aby wyraziściej przedstawić ogrom cierpień doznanych w życiu i ukazać zainteresowanym i niezainteresowanym pozostałości subtelnych śladów każdej ranki zadanej im w zamierzchłej przeszłości. Ich narcystyczne zapatrzenie w prywatny ból tak bardzo odbiega od zasady powtarzanej na apostolskim szlaku między Perge a Antiochią: "przez wiele ucisków trzeba nam wejść do Królestwa Bożego" (Dz 14, 22). Problem w tym, że niektórzy zdecydowanie wolą myśleć o własnym heroizmie, niedocenionym przez niewdzięczny świat, niż o wartościach Królestwa.