Grzesiak czyni cuda

Zachęcał do negocjacji z polipem, chwalił się leczeniem epilepsji siłą sugestii i twierdził, że w walce z rakiem jego rady są skuteczniejsze niż chemioterapia. Oto tezy, które w początkach kariery głosił „najsłynniejszy polski coach”.

28.01.2017

Czyta się kilka minut

Mateusz Grzesiak w drodze na „Pytanie na śniadanie”, Warszawa, 17 stycznia 2017 r. / Fot. Krzysztof Kuczyk / FORUM
Mateusz Grzesiak w drodze na „Pytanie na śniadanie”, Warszawa, 17 stycznia 2017 r. / Fot. Krzysztof Kuczyk / FORUM

W połowie stycznia z odmętów internetu wydobyto forum prowadzone w latach 2005–2011 przez Mateusza Grzesiaka, mówcę i coacha, któremu tysiące Polaków słono płaci za szkolenia i sesje (już w 2014 r., przed szczytem popularności, roczne przychody jego spółki wyniosły 3,7 mln zł).
„Weź sobie wolny wieczór, tak by nikt ci nie przeszkadzał” – zaczyna się instrukcja bezinwazyjnego usuwania polipa, którą w 2006 r. podawał Grzesiak, wtedy jeszcze przedstawiający się jako „trener NLP”, czyli programowania neurolingwistycznego, dziś powszechnie uznawanego za pseudonaukę. Krok 3. instrukcji, dla pozbycia się polipa kluczowy, brzmi: „Pogadaj ze swoją częścią kreatywną, tą, która generuje rozwiązania. Poproś, by wygenerowała lepsze metody dawania tego, co dawał polip. Zapytaj się części polipowej, czy zgodzi się wykorzystać i wypróbować nowe rozwiązania, jeśli będą lepsze. Powiedz kreatywnej, że mają być takie, by polipowa wyraziła zgodę”. Potem wystarczy już tylko „wynegocjować tempo znikania polipa”: „Umów się na jakiś okres, biorąc pod uwagę pewne fakty, by polip zaczął się wchłaniać i znikać. I po tym okresie, gdy już będziesz pewna, że zaczął, idź na badania i sprawdź wyniki”.
Strategia dla skrzepliny
Według Grzesiaka równie proste jest leczenie z depresji i lęków, które są niczym innym jak „pieprzonym traceniem czasu i brakiem umiejętności jego zapełnienia w mądry sposób”. Jak psycholog i coach Grzesiak postępuje ze zgłaszającymi się do niego „depresantami”?
Najpierw grozi im, że „jak jeszcze raz wspomną o dzieciństwie, to im urwie jaja albo urwie sutki”, a następnie „zakłada propulsion system z naciskiem na demony” i uczy „mówienia do siebie fajnymi głosami, robienia dobrych obrazów i dbania o przyjemną kinestetykę”. Potem „wspiera przez rozpieprzanie durnych przekonań i zakotwiczenie użytecznych stanów”. A jeśli klient ma myśli samobójcze? Należy zwyczajnie „wybić mu je ze łba”.
Kontrolowanie hormonów bez farmakoterapii to też bułka z masłem – na forum Grzesiak stwierdza, że potrafi to robić nie tylko on, ale i jego uczniowie. Przy okazji nazywa pytającego o to forumowicza „aktualnie siedzącym w głupocie ignorantem” i przytacza opowieść o tym, jak w Kolumbii udało mu się „ściągnąć jąkanie” z kobiety, która po wylewie krwi do mózgu miała „skrzeplinę”. „W ciągu 20 minut zaczęła mówić komunikatywnie, czego nie osiągnęła w ciągu kilkunastu lat wcześniej, od wypadku”. Grzesiak tłumaczy, że lekarze i eksperci, do których zgłaszała się chora, nie potrafili jej pomóc, bo „nie mieli wiedzy na temat tego, jak instalować strategie w głowie”.
Trzy zrzuty ekranu z prowadzonego przez Grzesiaka forum pojawiły się na face- bookowym profilu „Zdelegalizować Coaching i Rozwój Osobisty”, śledzonym wtedy przez blisko 78 tys. użytkowników portalu (Mateusz Grzesiak na Facebooku ma niemal 280 tys. fanów). Ten sam profil opublikował kilka tygodni temu wideo z dawnego wystąpienia Grzesiaka w Szkole Uwodzenia. Można było zobaczyć, jak trener przybliża techniki uwodzenia, posługując się wulgaryzmami, upokarzając uczestnika i używając w roli manekina swojej drugiej żony, z którą dziś występuje w telewizji jako żywy przykład na partnerskie małżeństwo. Nagranie pojawiało się na kolejnych stronach, ale błyskawicznie znikało – zazwyczaj zastąpione przez adnotację, że usunięcia zażądał właściciel praw autorskich. Czyli Mateusz Grzesiak.
Weekend grzmocenia
Tym razem nie minęły dwie godziny od publikacji na Facebooku pierwszego zrzutu ekranu, a forum skasowano. Ale część tekstów jest zarchiwizowana i nietrudno do nich dotrzeć. Co jeszcze pisał Grzesiak, zanim stał się sławny?
O swojej wyższości nad lekarzami: „lekarze są bezsilni tak samo w stosunku do anoreksji (bo kroplówką jeszcze nikt myśli nie wyleczył), w stosunku do śpiączek (nie potrafią wybudzić), większości przypadków raka (chemioterapia ma skuteczność w okolicach 2%), katatonii i masy innych rzeczy. Pracowałem z wszystkimi tymi przypadkami, z wszystkimi z nich miałem wyjątkowe efekty”. O „pracy” z chorymi na depresję: „Moi depresanci, nawet tacy, co jechali na prochach przez lat naście, wszyscy byli nieefektywni i bez przerwy ich obśmiewałem, że są słabymi depresantami”. O konkretnej pacjentce: „I jak o mało nie spadłem z krzesła, wyśmiewając jej haluny i nazywając ją cienką depresantką, to była wyraźnie zasmucona. Pasja, jak zaczynają mnie przekonywać że NAPRAWDĘ mają ciężką depresję, a ja takiej choroby nie traktuję poważnie. Hahahahahahahahahahahahaha”. O dysleksji: „Czym jest? Brakiem umiejętności robienia strategii opartych o to, w jaki sposób myślimy”. O „pracy” z dyslektykiem (ma zajmować niecałą godzinę): „Daj mądre sugestie posthipnotyczne, że za każdym razem, gdy przeczyta dobrze napisany wyraz (książka, gazeta), to automatycznie zrobi z niego duży obraz i poczuje to (i odpal kotwice), zapamiętując wyraz do końca życia. Upewnij się, że nie uważa się już za dyslektyka, zmotywuj znajdując powody na uczenie się ortografii, obśmiej pseudorady z poradni i wypuść kogoś z mądrą i superskuteczną strategią na resztę życia”.
A wreszcie: 11 kwietnia 2010 r. Grzesiak obszernie pisał o psychosomatyce, zaczynając tak: „Inspirację do poniższego artykułu zawdzięczam Sarze, jeszcze kilka tygodni temu uzależnionej od tabletek epileptyczki, oraz Mauricio, który od ponad pięciu lat dzień w dzień brał leki sterydowe, cierpiąc na zespół jelita nadwrażliwego. Ta dwójka Meksykanów stała się dla mnie jako terapeuty stumilowym krokiem w rozwoju technologii pracowania z chorobami psychosomatycznymi i pokazała rzeczy, o których wcześniej bałem się nawet marzyć. Mijają kolejne tygodnie, a Sara nie ma ataków epilepsji mimo odstawienia tabletek, a Mauricio zeszło zapalanie jelit, przestał mieć wzdęcia i wszystkie pozostałe objawy również minęły”.
Grzesiak wypowiadał się oczywiście nie tylko w kwestiach zdrowotnych. Było też o miłości i monogamii: „Jeśli para się kocha (…) to wprowadzenie novum do związku poprzez doświadczenie z boku i seks z kimś innym powinno być wskazane, a nie zakazane. Jeśli czasem jesz pizzę, bo masz ochotę, nie znaczy to, że będziesz chciał żreć ją dzień w dzień. (…) Jeśli ktoś po weekendzie grzmocenia chce być z drugą osobą, to bezwarunkowa miłość mówi: idź i bądź szczęśliwy”. O trwałości związku: „Przepis na trwałość. Może bardziej prywatnie? Jestem z Gośką 3 lata i nigdy nie było tak dobrze jak teraz. Może dlatego, że kiedyś Richard [Bandler – twórca NLP] powiedział – zawsze zadawaj sobie pytanie, jak możesz sprawić, by ona czuła się jeszcze lepiej. I już tak zostało, jako metastrategia na rewelacyjny związek”. Wkrótce metastrateg poznał Ilianę Ramirez, swoją obecną żonę; o pierwszej, Małgorzacie, nie wspomina publicznie.
Bajanie na śniadanie
To tylko wyimki z bogatego archiwum – cytować można by bez końca. Działalnością Mateusza Grzesiaka zajmowałam się na łamach „Tygodnika Powszechnego” już w 2015 r.: przytaczając rozmowy z jego uczniami i byłymi współpracownikami (sam Grzesiak na moje pytania nie odpowiedział), opisując przebieg zamkniętego szkolenia, cytując seksistowskie i rasistowskie fragmenty jego książek, zadawałam pytanie, czy bliżej mu do eksperta, czy do hochsztaplera.
Po lekturze powyższych rewelacji odpowiedź powinna być jednoznaczna. Dobrze by było, gdyby dotarły one nie tylko do fanów i wyznawców Grzesiaka, ale też do mediów, dzięki którym Grzesiak fanów i wyznawców pozyskuje. Bo to, że poważni dziennikarze i wydawcy wciąż udostępniają mu czas antenowy i szpalty (w tym telewizja publiczna – 17 stycznia w roli eksperta Grzesiak wystąpił w „Pytaniu na śniadanie”), jest bardziej kompromitujące niż negocjacje z polipem. ©℗

Pierwsza wersja tego artykułu ukazała się na stronie internetowej „TP”. Mateusz Grzesiak, który zwykł zbywać wszelkie zarzuty określeniem „typowo polski hejt”, tym razem odpowiedział – wydając oświadczenie, nagrywając wideo i występując w programie śniadaniowym portalu Wirtualna Polska. Obwieścił, że coachem jest tylko odrobinę (choć przez lata podpisywał się jako „najpopularniejszy polski coach”), starannie pominął cytaty najcięższego kalibru, resztę wytłumaczył młodym wiekiem i przedstawił się jako ofiara nagonki, poszkodowany w „brudnej grze o klikalność”. W ten sposób nie tylko zaoszczędził swoim fanom dysonansu poznawczego, ale też zyskał wśród nich jeszcze większą sympatię.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2017