Granice podziałów

Przezwyciężenie nienawiści nie oznacza zniknięcia różnic, które niekoniecznie muszą ludzi dzielić.

26.10.2010

Czyta się kilka minut

Wydaje się, że ważna debata o nienawiści i agresji w polskiej polityce nie ma końca. Tak długo, jak długo będzie istniało samo zjawisko, tak długo będziemy o nim dyskutować. Na jednych walka między politykami PiS i PO - jak się wydaje, absolutnie bezpardonowa - działa przygnębiająco, inni (lewica) widzą w tym szansę dla siebie: znużone absurdalną wojną polsko-polską społeczeństwo być może rozejrzy się za inną propozycją. Temperatura emocji i język sporów (oczywiście, nie o sam język tutaj chodzi) rzeczywiście zadziwiają. W końcu obie partie są na siebie skazane, bo nawet w przypadku zwycięstwa PiS i tak będzie musiał jakoś współpracować z prezydentem i z PO jako opozycją w parlamencie.

Zamieszczona w tym numerze analiza zjawiska "wojny polsko-polskiej" socjologa prof. Henryka Domańskiego pozwoli nam zrozumieć, że polskie podziały nie są wyłącznie pochodną partyjnych wojen, lecz również zasadniczej różnicy między Polską sytą a Polską sfrustrowaną, niepewną swego losu i wykorzenioną z politycznej wspólnoty.

Myśląc o tym, co się dzieje, odruchowo sięgam do źródeł chrześcijańskich i na myśl przychodzi mi rzadko cytowane zdanie z Ewangelii: "Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim" (Mt 5, 23-24). Może dlatego ten nakaz Jezusa jest mało znany, bo dość trudno go zrozumieć i zaakceptować. Gdyby było powiedziane, że jeśli ja mam coś przeciwko bratu, powinienem iść i mu przebaczyć, byłoby to trudne, lecz zrozumiałe. Ale kiedy on ma coś przeciwko mnie, a ja - oczywiście - uważam, że on nie ma racji, to jest jego problem. Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają reakcję naszego społeczeństwa na list biskupów polskich do biskupów niemieckich: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Dziś, po wielu latach, jest powszechna zgoda, że list otworzył nowy rozdział w relacjach polsko-niemieckich.

Prowadzącą donikąd drogą jest wyważanie wielkości win zwalczających się stron. Nawet dobrzy katolicy z trudem znosili kierowane przez Jana Pawła II do różnych adresatów prośby o przebaczenie. Potoczne myślenie zwykło iść innym torem: "To najpierw oni powinni uznać swoje winy i prosić o ich darowanie, bo są bardziej winni ", a potem ewentualnie my. Cóż, nawet wśród "prawdziwych katolików" to potoczne myślenie niekiedy bierze górę nad myśleniem ewangelicznym. Ewangeliczna postawa Jana Pawła II przywróciła Kościołowi katolickiemu wiarygodność, co - wspominając jubileuszowe "mea culpa", podkreślił na spotkaniu w Dniu Modlitwy o Pokój na Świecie w Asyżu (24 stycznia 2002 r) rabin Israel Singer ze Stanów Zjednoczonych.

Przezwyciężenie nienawiści nie oznacza zniknięcia różnic, które niekoniecznie muszą ludzi dzielić. W tym kontekście łatwiej jest mi odpowiedzieć na ważne pytania Józefy Hennelowej, postawione redakcji w poprzednim numerze "TP", pytania o stosunek redakcji do zawartości dodatku "Intelektualiści po 1945, do i od komunizmu". Choć istnieją środowiska, które stosunek do lustracji, IPN i w ogóle oceny PRL-owskiej przeszłości uważają za punkt graniczny dopuszczalnego różnienia się, w "obecnej redakcji »TP«" takie kryterium nie obowiązuje, podobnie jak w tamtych latach stosunek do obranej przez Redakcję linii także bynajmniej jednolity nie był. Dlatego trudno było pisać coś w imieniu wszystkich.

Jestem przekonany, że panuje wśród nas zgoda co do tego, że refleksja nad przeszłością jest zarówno potrzebna, jak nieunikniona, i dlatego wydajemy tę serię dodatków. Nie ma więc jednej odpowiedzi w imieniu "obecnej redakcji". Mogę jednak odpowiedzieć, jaki jest mój stosunek do tej sprawy. Według mnie różnice w ocenie wydarzeń nie są racją, by je skreślić z listy podejmowanych w "TP" tematów. Inkryminowany dodatek stanowi całość, w której istotne miejsce zajmuje debata (Roman Graczyk, profesorowie Andrzej Friszke i Andrzej Paczkowski). W niej właśnie, prowokowani pytaniami Romana Graczyka, obaj eksperci przywracają rzeczom właściwe wymiary i proporcje. Ja też niemal całe dorosłe życie przeżyłem w tym piśmie i wiem doskonale, że istniało ono i pełniło swoja misję za cenę (tak!) różnorakich kompromisów. Kierowano się filozofią, którą sformułował Andrzej Wajda cytowany przez Igora Jankego - lapidarnie ujął to Jerzy Turowicz w odpowiedzi, co myśli o moim wstąpieniu do KOR-u. "Wszyscy nie mogą robić wszystkiego" - powiedział wtedy, świadom, że prawdopodobnie bez "Tygodnika" Polska i opozycja, jeśli by była, byłaby zupełnie inna.

Byłem świadkiem niekończących się debat dotyczących granic dopuszczalnego kompromisu i choć może, czytając niektóre ówczesne teksty, trudno w to uwierzyć, linia ta okazała się słuszna. Potwierdzenie tego znajduję w strategicznych dokumentach MSW publikowanych w IPN-ie.

Mało które środowisko było obiektem tak intensywnej inwigilacji, działań dezintegracyjnych, prowokacji jak - od początku swej historii do końca PRL "Tygodnik".

Strategia uporczywego bronienia i poszerzania obszaru wolności oraz godności człowieka nie była tak spektakularna jak wysadzanie pomników Lenina, lecz, jak pokazało życie - skuteczna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2010