Gorzka euforia

Trudno pojąć, aby forma w sztuce mogła nie mieć znaczenia - pisał niegdyś Jacek Sempoliński. W Łodzi już wkrótce otwarcie wystawy jego prac.

07.09.2011

Czyta się kilka minut

"Natura moja nosi, widać, ślady

Mego zajęcia jak ręka farbiarza"

Szekspir, Sonet CX

(tłum. Jan Kasprowicz)

Przed kilku laty, w "Ukrzyżowaniach", wyjątkowo kreślonych "od linijki" przez Jacka Sempolińskiego, zjawiła się skośna smuga, kolorowe przekreślenie na powierzchni płótna lub kartonu. W nowych obrazach powróciła jako "Narożnik", który od czasu do czasu "przeszkadza" gładkiej powierzchni. Zagadkowy rąbek tajemnicy, zapowiedź i obietnica. "Narożniki", ciemne i ciężkie, są zakryciem przez Autora - i podkreśleniem zarazem - znaczenia tej powierzchni, która w tradycji malarstwa zwana jest przestrzenią malarską, nową przestrzenią, w której mogłyby zaistnieć światy, opowieści i formy. Ale tutaj jest pustka i cisza.

Po latach zmagania z obserwowaną stale naturą i z przemyśleniami swoich doświadczeń, nie ma on zamiaru ani przedstawiać rzeczywistości, ani konstruować abstrakcyjnych ideogramów. Niezliczone białe lub monochromatyczne płaszczyzny, na które, w jakimś przymusie mnożenia śladów swej obecności, "ręka farbiarza" rzuca raz lekkie muśnięcia, raz ciężkie bruzdy farby, żeby nie przedstawić tego, co jest jawnym impulsem widzenia. Jakby fakt widzenia wybranego motywu (a tytuły z całą prostotą odnoszą się do miejsc, obiektów i czasu malowania) był okazją do zawieszenia identyfikacji, wprawienia nas, widzów w dyskomfort nierozpoznawania. Odsyłani jesteśmy do Alfabetu Żydowskiego, Alfabetu Łacińskiego, Cyfr Arabskich, Ukrzyżowanego u Św. Anny, Czaszek. Te odniesienia nie przybliżają malowanego motywu, tematu czy literalnego znaku. Pewne jest tu tylko malowanie, wciąż ponawiane gesty, wręcz behawioralna motoryka ręki i farby.

Zadziwiający temperament malarski przysparza dzieł potwierdzających rezygnację z artystycznego formowania, zwątpienie w sensowność umownych zabiegów sztuki. Zostajemy wprowadzeni w tumult i mrok, z których Autor nie wyprowadza nas ku celowym zamysłom lub wyobrażeniom. Wręcz odwrotnie, tkwimy w sferze pytań o to, jak żyć, żeby tworzyć, lub jak tworzyć, żeby żyć.

Po śladach

Zafascynowany dawną sztuką, jej znawca i komentator zupełnie zrezygnował z odniesień do piękna. Odwraca się od kryteriów estetycznych, do których nie ma zaufania. Kiedy patrzy i rozważa rozmaite dzieła, rozróżnia obrazy, rzeźby i architekturę z wnikliwością poszukiwacza tego, co własne, odmienne w każdym starym i współczesnym dziele, i u każdego twórcy. Ideały nie są dla niego miarą. Kieruje nas w sferę tajemnego rozdarcia między cechami sztuki a lękiem istnienia, prowadzi do Otchłani, gdzie wszystko ma swoje znaczenie, ale wytraca dotychczasowe wymiary, oczywiste właściwości.

Przywołuje tym samym walkę ikonoklastów z ikonofilami - jest równocześnie po obu stronach konfliktu, w samym rdzeniu gnozy, która nie widzi szans dla świata duchowo-materialnego. To, gdzie żyjemy, to Czyściec, w który wstępujemy na pewien, pisany nam czas, i w nim mogą dokonywać się akty malowania, kreślenia, zostawiania śladów, ale nie może powstać tutaj dzieło. Temporalność sztuki i życia nie pozwala budować czegoś trwałego. Czyściec zamiarów i ograniczeń, to od lat sfera działania malarza odmawiającego namalowania.

Jacek Sempoliński nie maluje, być może, nic innego jak tylko akt twórczy. To on jest rdzeniem czyśćcowych dylematów: zaprzeczanie wyobrażeniom w centrum malarskiej praktyki. Lekkie lub ciężkie plamy koloru, najczęściej brudzą i mącą dźwięk lub kontrast: ultramaryna, przejrzysty kolor nieba, gwałtownie zmieszana z gęstą, czerwoną ziemią daje ciężki ton fioletu.

Kolorystyka daleka od uroku dającego satysfakcję, odwrotnie, zgaszona i zgrzytliwa, bo dotknięty błękit ziemią, jak czystość brudem, skazane są na wzajemne zaprzeczenie. Ten akt zmącenia nabiera samoistnego wyrazu - bez odniesień do jakichkolwiek figur wyobraźni, umownych znaków, metafor. Zamiast kolorytu - jego materialny miazmat. I dzień za dniem, z jakąś natrętną energią, frenetycznie i ostentacyjnie, "ręka farbiarza" dorzuca lekko lub ciężko fioletu, jak bezgłośne, a uporczywe pytania o sens tworzenia.

Oksymorony

Żadna z konwencji dawnych i dzisiejszych, tylko malarskie świadectwo rozterki, czy i jak sztuka w bezpośredni sposób potrafi poświadczyć eschatologiczną bojaźń i olśnienie. Jacek Sempoliński nieprzerwanie ponawia gestami ręki i materią farby to świadectwo. Malowaniem przesyła nam do współuczestnictwa pliki papierów, dziesiątki płócien. Już można by powiedzieć: śle listy, ale lepiej będzie: otacza nas, zagarnia, pobudza i zostawia samym sobie. Tkwimy w ich obecności, wobec tego otocza, w którym pojawiają się odczucia barokowej sprzeczności celów i emocji. Rozpoznajemy oksymorony: lekkość ciężaru, entuzjazm beznadziei, bezradna żywotność, pobudzająca apatia i kto z nas nie rozpozna się wśród tej zawiłej prostoty? Każdy, kto toczy okiem po szeregach obrazów - śladów - zapisów odkryje momenty wzruszenia i zgrozy zarazem. Momenty mrocznego przebłysku.

"Co to mianowicie znaczy, iż nagle sztuki piękne rezygnują z ukazywania przedmiotu w jego dotychczas usankcjonowanym wyglądzie, rezygnują z przyjętej, renesansowej przestrzeni? To pytanie nęka nadal, pomimo że klasyczny abstrakcjonizm przekroczony jest pozornie przez kierunki myślowo prostsze" - zastanawiał się w 1972 roku Jacek Sempoliński, omawiając książkę o abstrakcjonizmie. I dodawał: "Trudno pojąć, aby forma w sztuce mogła nie mieć znaczenia, czyli sensu ogólnie myślowej natury. Chyba że formę rozumie się tak jak butelkę, a treść jak płyn w niej zawarty - tu rzeczywiście do wyobrażenia jest pusta butelka - forma".

Malarz i myśliciel w całej swej twórczości rozważa obecność sensu, malarstwem swoim oddalając się lub zbliżając do granic rozpoznawalnego kształtu, dopomina się o sens obrazowania, ale przede wszystkim ujawnia skalę od zachwytu do rozczarowania malarstwem. I maluje bezustannie. Gest za gestem, ślad za śladem - w transie. I zdaje się, że dochodzi do nas krzyk, wołanie.

Gdybyśmy wszystkie te malarskie zapisy rozpaczliwego odczucia dramatu ułożyli warstwami i mogli je ogarnąć jednym zasięgiem ręki i oka, jak księgę, a nie jak obecne na wystawie plansze, można by było grozę tych sekwencji objąć w zagęszczeniu, zatrzymać jak lawę, pojąć jak esencję. Strony tej księgi to dni, miesiące i lata zaklinane we własnych hieroglifach.

Każda z osób patrzących na zapis zmagania z nie-do-namalowania-światem może jednak dostrzec dalekie światło: uprzytomnienie niewyrażalności, bez kamuflażu, z determinacją: "Gwiazdo, chroń nas - od szczęścia i spokoju" (Czesław Miłosz, "Siena", 1937).

JACEK WALTOŚ (ur. 1938) jest malarzem, grafikiem i rzeźbiarzem, profesorem ASP w Poznaniu i w Krakowie.

Jacek Sempoliński (ur. 1927 r.) jest malarzem, rysownikiem, eseistą, scenografem. Profesor, wykładowca na Wydziale Wzornictwa Przemysłowego Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Swoje prace prezentował podczas wystawy w Arsenale w 1955 r. (wystawy zrywającej z postulatami socrealizmu w sztuce). W latach 1976-89 związany był z ruchem kultury niezależnej. Autor polichromii kamieniczek na Starym i Nowym Mieście w Warszawie. Miał szereg wystaw indywidualnych m.in. w Zachęcie. Autor książki "Siedem czarodziejskich miast" (1980). Laureat nagród im. Jana Cybisa (1977), im. Brata Alberta (1986), im. Kazimierza Ostrowskiego (2004).

"Ręka farbiarza" - wystawa obrazów i rysunków Jacka Sempolińskiego, Miejska Galeria Sztuki (Ośrodek Propagandy Sztuki) w Łodzi. Wystawa czynna w dniach 13 września - 29 października.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2011

Artykuł pochodzi z dodatku „Łódź Czterech Kultur (37/2011)