Głodny i głupi

Jak może wyglądać świętość współczesnego nastolatka?

03.09.2018

Czyta się kilka minut

Carlo Acutis / MATERIAŁY PRASOWE
Carlo Acutis / MATERIAŁY PRASOWE

Płacz i uśmiech. To pierwsze i ostatnie wspomnienie matki. Antonia Salzano tak zapamiętała syna. Dwa momenty połączone słowem – szpital. Płacz w szpitalu w Londynie, gdy przyszedł na świat 2 maja 1991 r. Rodzice przyjechali do Wielkiej Brytanii z Włoch za pracą. Uśmiech: ostatnie pożegnanie w szpitalu San Gerardo w Monzy, gdzie zapadł w śpiączkę z powodu ostrej białaczki szpikowej typu M3 – najgorszej z odmian, z szansą przeżycia jedną na milion – zdiagnozowanej niespełna tydzień wcześniej. I gdzie zmarł 12 października 2006 r.

W lipcu Franciszek podpisał dekret Kongregacji ds. Kanonizacyjnych o heroiczności cnót Carla Acutisa. Piętnastolatek ma otwartą drogę na ołtarze.

– Nie myślałam nigdy, że mam w domu świętego – mówi w rozmowie z „TP” matka. – Był może bardziej wrażliwy na problemy innych i bardziej posłuszny niż rówieśnicy. Byliśmy początkującymi rodzicami. Nie miał żadnych darów mistycznych. Może dlatego to taki piękny i prosty przykład. Prowadził normalne życie, żył wiarą na co dzień i każdego dnia w niej wzrastał – dodaje Antonia Salzano.

Mało kto wie, że w żyłach chłopca płynęła też polska krew. Jego babcia ze strony ojca była pół-Polką, urodzoną w Warszawie. W czasie II wojny światowej wyjechała do Londynu. Mama uśmiecha się: – Dziwnym trafem także pierwsza niania Carla, Beata, pochodziła z Polski.

„WASZ CZAS JEST OGRANICZONY, więc nie marnujcie go, żyjąc cudzym życiem” – mówił Steve Jobs w słynnym przemówieniu na Uniwersytecie Stanforda w czerwcu 2005 r. Trudno tych słów nie odnieść do zdolnego Włocha. Jego umiejętności programowania mimo wieku były na poziomie profesjonalnego informatyka.

Jobs, którego Carlo uwielbiał, mówił dalej: „Miejcie odwagę kierować się sercem i intuicją. One w jakiś sposób doprowadzą was do poznania, kim naprawdę chcecie być”. Carlo miał tę intuicję od dzieciństwa. Potem wyrażał ją własnym powiedzeniem: „Każdy rodzi się jako wersja oryginalna. Wielu za to umiera jako kopia”.

Sam urodził się w rodzinie obojętnej religijnie, która dopiero dzięki niemu zbliżyła się do chrześcijaństwa. Jak każde dziecko zasypywał rodziców pytaniami, a wiele z nich dotyczyło Boga.

– Byłam na mszy w dniu mojej pierwszej komunii, potem przy bierzmowaniu i podczas ślubu – przyznaje matka. – Z trudem odróżniałam Ewangelię od Biblii. Byłam ignorantem. Ale ciekawość Carla zmuszała mnie do szukania odpowiedzi. Powolutku się nawracałam, dzięki synowi. Zrozumiałam, że byłam uprzedzona do chrześcijaństwa. Mąż również nie był zbyt wierzący i przeszedł podobną drogę.

Siedmioletni Carlo otrzymał zgodę na przystąpienie do pierwszej komunii. Od tamtej pory codziennie uczestniczył w mszy i adoracji Najświętszego Sakramentu, odmawiał różaniec. „Eucharystia to moja autostrada do nieba” – to jedno z jego najpopularniejszych zdań. Można pytać, czy taka miłość do Eucharystii u dorastającego chłopca nie jest anachronizmem w XXI wieku?

– Robił wszystko to, co robią jego rówieśnicy: chodził do szkoły, miał przyjaciół, uprawiał sport – zapewnia matka. – Miał silny charakter, tak więc był nawet w klasie uważany za lidera. Był rozjemcą w konfliktach, bronił słabszych, gdy w szkole dochodziło do przemocy. W centrum jego życiowego programu był Jezus – tak zapisał w swoim komputerze. Ale nigdy nikomu nie narzucał swojego zdania i być może dlatego nie naśmiewano się z niego. Nie każdy rozumiał jego wiarę, ale on szanował innych, nie był świętoszkowaty. Z drugiej strony, pod względem religijnym był tak dobrze przygotowany i dojrzały, że gdy miał 11 lat, zaproponowano mu, by prowadził katechezę.

Inni stali się wtedy dla niego ważni. Mówił: „Spojrzenie na siebie przynosi smutek, spojrzenie w stronę innych daje szczęście”. Zaczął spotykać się z bezdomnymi, którym rozdawał plecaki – kupował je za zaoszczędzone pieniądze. Jednemu, który przesiadywał niedaleko jego domu, Carlo co wieczór przynosił jedzenie.

UŻYWAŁ INTERNETU JAKO NARZĘDZIA ewangelizacji. Zaczęło się od wystawy pokazującej historię cudów eucharystycznych. Najpierw sam jeździł po sanktuariach, żeby zebrać informacje i zrobić zdjęcia. Potem podróżowała wystawa – odwiedziła tysiące parafii na pięciu kontynentach. Dziś jest dostępna w internecie, w wielu wersjach językowych, również po polsku (miracolieucaristici.org). Carlo mówił, że „internet to wielki potencjał dobra”.

– Zrealizował wystawę bez wielkich nakładów finansowych. W ten sposób wciąż ewangelizuje świat – mówi matka.

Chyba najsłynniejsze zdanie Steve’a Jobsa brzmi: „Bądźcie głodni. Bądźcie głupi”. Carlo był głodny wiedzy, głodny Eucharystii. A głupota? Zafascynował się Franciszkiem z Asyżu. „Pan objawił mi swą wolę, bym był głupcem na tym świecie” – mówił Biedaczyna. Zgodnie ze swoją ostatnią wolą Carlo został pochowany w Asyżu. ©

Przeł. EA

ADA SERRA jest włoską dziennikarką, specjalizuje się w tematyce międzynarodowej i religijnej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2018