Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odnosząc się do artykułu Ryszarda Koziołka pt. „Pochwała czyśćca”, chciałbym zauważyć (bojąc się jednocześnie, iż okażę się nudnym, pozbawionym poczucia humoru pedantem), że geneza wiary w czyściec jest trochę inna w Kościele katolickim, niż przedstawia ją znakomity literaturoznawca. Nie tylko „ludzki lęk [przed piekłem] i literatura (Dante)” stworzyły tę wiarę; jest ona dużo starsza i sięga czasów św. Cezariusza z Arles (V-VI w.) oraz św. Grzegorza Wielkiego. To od tego pierwszego mają pochodzić np. przypisywane przez całe wieki św. Augustynowi słowa o ogniu czyśćcowym uciążliwszym (durior) niż wszystko, co można jako karę pomyśleć, zobaczyć lub odczuć na tym świecie (św. Augustyn, „Dzieła”, PL 39, kol. 1947). Oficjalnie wiara w czyściec została przyjęta jako dogmat dopiero na Soborze we Florencji (1438 r.), ale nauczał o czyśćcu i św. Tomasz (zob. np. apendyks do „Summy Teologicznej”), i inni scholastycy. Jest też i dla tej wiary pewne oparcie skrypturalne.
Co się tyczy św. Augustyna, to jego sprzeciw wobec „tertius/medius locus” był zwrócony nie przeciw czyśćcowi, lecz (później tak nazwanemu) „przedpieklu” (limbo), w którym pelagianie (a Augustyn ich wtedy energicznie zwalczał) umieszczali nieochrzczone niemowlęta (zob. Grzegorz z Walencji, „Commentariorum theologicorum tomus quartus”, Lyon 1619, ss. 1708-1709). Wobec tych ostatnich Augustyn zajmował rzeczywiście dość twarde stanowisko, złagodzone później przez św. Tomasza (np. „De malo” 5).