Generator geniuszu

Pojęcie, czym mogła być dawniej Łódź, daje dziś chyba tylko wizyta na żydowskich ulicach Nowego Jorku. Zachowując wszelkie proporcje: miasto w środku Polski miało niegdyś podobny potencjał.

25.08.2009

Czyta się kilka minut

Łódzcy Żydzi uczestniczyli w międzynarodówkach artystycznych. Tworzyli podstawy kosmonautyki. Stawali się "top stars" architektury. Czy to wieloetniczna, przemysłowa atmosfera zamieniła przedwojenną Łódź w generator talentów na skalę światową? Odpowiedzi może udzielić cmentarz przy ulicy Brackiej. Bardzo różny zarówno od nekropolii żydowskich w Galicji, jak i tych we Wrocławiu czy Berlinie. Wśród 160 tys. nagrobków najpierw zauważamy widoczne zewsząd mauzoleum rodziny Poznańskich: kopułę, kolumny, masywne ogrodzenie, a wewnątrz mieniącą się złotem, zielenią, czerwienią i szafirem mozaikę z weneckiej firmy Solivati. Po niedawnej renowacji mauzoleum znów stało się jednym z symboli Łodzi. Tuż obok secesyjny nagrobek Rappaportów z czerwonego piaskowca - arcydzieło sztuki cmentarnej. Jeszcze inni przedsiębiorcy, Kestenbergowie, zdecydowali, że ich grobowiec przypominać będzie Złotą Bramę w Jerozolimie - tę samą, przez którą wejdzie Mesjasz.

Po przeciwległej stronie cmentarza zupełnie inne, proste macewy. Pojawiają się na nich symbole niezwyczajne w żydowskiej symbolice funeralnej: pioruny, młoty, dłonie zaciśnięte w pięść. Tu spoczywają działacze Bundu, Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego - socjalistyczni zwolennicy jidyszowej autonomii w obrębie państwa polskiego.

Z tej przestrzeni "zwykłej śmierci" wychodzi się na tzw. pole gettowe, na którym pochowano w czasie okupacji niemieckiej ponad 43 tys. osób (w getcie Litzmannstadt, mimo że dziennie umierało w nim przynajmniej kilkadziesiąt osób, nie było masowych grobów).

Joanna Podolska, autorka "Spacerownika" po żydowskiej Łodzi, pisze: "Za każdym razem robi na mnie wstrząsające wrażenie wyjście z gąszczu drzew, bluszczu i krzaków na tę pustą przestrzeń. Jakby już sama natura pokazywała, że wydarzyło się tu coś okrutnego, coś wbrew naturze".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Stacja Radegast (34/2009)