Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Lansowanie przez radnych LPR hasła w rodzaju: “wykopmy homoseksualistów z Krakowa", “zwalczmy dewiacyjne postawy i manifestację zboczeń", wkładanie do skrzynek listowych mieszkańców Krakowa ulotek zachęcających do różańca jako “zadośćuczynienia za grzech sodomii" (sic!), wezwanie do zbierania podpisów pod protestem przeciw “imprezie chorych zboczeńców" - wszystko to nadało sprawie posmak wojny obyczajowej i antygejowskiej krucjaty. Radni sejmiku wojewódzkiego uchwalili apel przeciw organizowaniu “Krakowskich Dni Kultury Lesbijsko-Gejowskiej". Rektor UJ przeniósł sesję o homoseksualizmie (organizowaną w ramach wspomnianej imprezy) z centrum na teren campusu położonego na obrzeżach Krakowa. Prezydent miasta poprosił współpracowników o przygotowanie takich zmian statutu miejskich instytucji kulturalnych, by można było weryfikować realizowane przez nie projekty pod względem ich “kontrowersyjności".
Wychodząc poza krąg emocji warto przypomnieć stanowisko Kościoła, który w tej materii daleki jest od potępiania kogokolwiek i wielokrotnie opowiadał się przeciw brakowi szacunku, dyskryminacji czy aktom przemocy wobec osób homoseksualnych. Jednocześnie jednak nie aprobuje aktywności homoseksualnej, uznając ją za moralny nieporządek, oraz był i pozostaje przeciwny ustawodawstwu, które związki homoseksualne traktowałoby jako równorzędne z heteroseksualnymi.
Nie sądzę, by ostatnie wydarzenia wpłynęły na wzrost tolerancji. Chcę jednak wierzyć, że krakowska impreza, na którą oprócz marszu złożą się wykłady, prezentacje filmów i warsztaty m.in. Towarzystwa Interwencji Kryzysowej, do tego się przyczyni.