Gdzie ci mężczyźni

Czy rzeczywiście mężczyźni czują się mniej zdolni do przeżyć religijnych niż kobiety? Czy brak im w Kościele pola do działania i konkretnych celów?

20.08.2018

Czyta się kilka minut

 /
/

Kościół współczesny nie magnetyzuje mężczyzn, lecz ich raczej odstrasza. (...) Co gorsze, niewielu duszpasterzy zdaje sobie z tego sprawę i niewielu wykazuje zaniepokojenie nieobecnością mężczyzn w Kościele” – powiedział (wtedy jeszcze) wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki podczas Archidiecezjalnej Pielgrzymki Mężczyzn i Młodzieży Męskiej w 2016 r. I stwierdził, że „winę za znikomą obecność mężczyzn w życiu kościelnym ponosi sam Kościół” (cytat za KAI).

Badania Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego pokazują, że kobiety niemal dwukrotnie częściej niż mężczyźni deklarują się jako osoby „głęboko wierzące” (26 proc.), częściej deklarują wiarę w Boga (90-93 proc.), rzadziej ateizm (1,1 proc. ­kobiet, 5 proc. mężczyzn). Zresztą widać to gołym okiem do tego stopnia, że ktoś (dowcipnie?) określił nasz Kościół jako „Kościół żeńsko-katolicki”.

Sporo napisano o przyczynach tego stanu rzeczy, którego nikt nie kwestionuje. Jeden z duchownych autorów pociesza się, że to tylko takie wrażenie, bo kobiety stają bliżej ołtarza i zasłaniają mężczyzn w tyle. Ks. Paweł Siedlanowski w ciekawym artykule na ten temat pisze, że chodzi tu o „problem z przyciągnięciem mężczyzn do Kościoła”. Obawiam się, że wielu słysząc, iż kler zamierza ich do Kościoła „przyciągnąć” (zwabić), w obronnym odruchu postanowi, że nigdzie się przyciągnąć nie da, chociaż ani autorowi, ani nikomu innemu nie chodzi o żadne chwyty marketingowe. Chodzi o odpowiedź na pytanie, czego mężczyźni w Kościele nie znajdują, co ich zniechęca, co od Kościoła odpycha i co można czy wręcz trzeba w tej materii w duszpasterstwie zmienić.

Autorzy, zwykle duchowni, sugerują różne odpowiedzi. Ktoś radzi sięgnąć do psychologii, która może pomóc duszpasterzom w zrozumieniu męskiej duszy i wskazać im odpowiednie sposoby przepowiadania.

Inny autor (duszpasterz) pisze, że mężczyzna jest „istotą kierującą się przede wszystkim rozumem” (kobietą w jego przekonaniu „rządzą uczucia i emocje”), potrzebuje racjonalnego utrwalania wiary oraz jej uzasadniania, katechezy klarownej i rozumowo uzasadnionej. Zdaniem tego autora kobiety żyją jakoby „dla kogoś”, a mężczyźni jakoby „po coś” i kobiecie do szczęścia potrzebna jest druga istota, dla której będzie się poświęcać, mężczyzna musi mieć coś konkretnego, by do tego dążyć.

Ktoś wreszcie przyczynę dystansu wobec Kościoła widzi w niedorastaniu ojców do ich roli: „Jeśli ojciec ziemski nie wypełnia właściwie swojego zadania (nie jest mądry, roztropny, dobry, sprawiedliwy itp.), wtedy syn będzie miał wykrzywiony obraz Boga Ojca, co może rzutować na jego życie religijne.

Abp Gądecki we wspomnianym wystąpieniu stwierdził: „Mężczyźni będą chcieli się przyłączyć do Kościoła tylko wtedy, kiedy Kościół przestanie zajmować się sobą, kiedy zacznie zajmować się zmienianiem świata. Bo taki był początek Ewangelii”.

Tak sprawy widzą księża. A co powiedzieliby, gdyby ich spytać, ci, którzy się oddalili? Czy rzeczywiście czują się mniej zdolni do przeżyć religijnych niż kobiety? Czy brak im w Kościele pola do działania i konkretnych celów? Czy sądzą, że ich (męska) psychika nie jest rozpoznana przez pasterzy Kościoła?

Bo w końcu są w Kościele mężczyźni głęboko religijni, są – i to zupełnie normalni – którzy poważnie się angażują w jego życie, i są kobiety, które – jak wyznają – w „tym” czy „takim jak nasz” Kościele nie mogą wytrzymać z powodów, które rzekomo zniechęcają mężczyzn, nie kobiety.

W ostatnich dziesięcioleciach Kościół poważnie się zajmował kobietami. Mamy dokument o godności kobiety „Mulieris dignitatem”. Może teraz należy oczekiwać na nowy, „Niri dignitatem”, czyli o godności mężczyzny? ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

OJCIEC ZOSTAJE TATĄ
W Polsce z urlopu rodzicielskiego korzysta tylko 1 proc. mężczyzn, w Szwecji – ponad 90. Nowa dyrektywa UE mówi o czterech miesiącach urlopu tylko dla ojców, ale nasz Senat uznał, że to zagrożenie wolności, promocja gender i początek islamizacji.

PROF. BOGDAN DE BARBARO, PSYCHOTERAPEUTA:
Dziś ojciec niemowlęcia nie powie do kobiety: „Opiekuj się nim, ja idę do pracy, zgłoście się do mnie za siedem lat, zrobimy postrzyżyny i pójdę z nim na polowanie”. Wie, że tym patriarchalnym wzorcem sam by się skrzywdził.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2018