Gdyby ciocia miała wąsy

Ilekroć nadchodzi wiosna, czujniej i raźniej rozglądamy się po naszej zasypanej papierzyskami norze, w której przychodzi nam tworzyć owe niesłychanie popularne utwory.

08.04.2019

Czyta się kilka minut

Rzec trzeba, że pomysł, by to wszystko zgodnie z trendem rytualnie spalić, a prochy puścić z wiatrem, powraca potężnym impulsem akurat w tej porze, teraz, gdy oto dzietność narodu polskiego lawinowo narasta, wraz z bocianami wracającymi z wyraju w krajach muzułmańskich i żydowskich. Jak widać, w naszych mniemaniach na temat rozmnażania człowiekowatych jesteśmy przywiązani do doktryny programowej przodującej polskiej oświaty, trzymając rzecz jasna rączki na kołdrze i wsłuchując się w przejmujące grozą przestrogi Gospodarza. Jeśli idzie zaś o finanse, wiosna takoż, tak się spodziewamy, zmieni naszą sytuację ekonomiczną. Tu z kolei ślepo ufamy rządowi polskiemu, który tak pięknie dowodzi narodowi, że pieniądze rosną na drzewach. W napięciu czekamy, aż zaczną pękać pierwsze pączki z dolarami, by nie rzec: z bonami PKO. Zestaw mniemań, w które się ostatnio wsłuchujemy, skłania nas wyłącznie do radosnych refleksji na temat fizjologii, finansów i robienia wbrew szatanowi, na poziomie heroizmów Mistrza Twardowskiego, przebywającego dziś, podobnie jak większość z nas mentalnie, na Księżycu.

Idźmyż dalej, wiosna bowiem skłania nas takoż do przemyśleń na temat wolności. Są to akurat mniemania smutne. Dotyczą, co ze zgrozą zauważyliśmy, nie tylko naszego portfela, ale i bodaj siódmego przykazania. Oto Gospodarz zapowiedział narodowi dar wolności. Samo to w sobie, zważywszy, co ów na temat wolności sądzi, wydaje się nam co najmniej groteskowe. Nie ulega bowiem wątpliwości, że widziałby on nas raczej na wilgotnej pryczy niźli wąchających wolno wiosenne kwiatki, dajmy na to, na łące. Gdy jednak wejdziemy w detal tej oferty, oczy robią się nam jak spodki. Idzie mu oto, jak można się domyślić, by każdy mógł sobie brać dowolnie to, co nie jego. Zaiste, i to akurat wydaje się nam normalne, jego właśni ludzie tak akurat czynią, gdyż – cytując klasyczkę – im się należy. Ale reszta? Też może? Hasło „PiS da wam wolność” brzmi powabnie, ale gdy poskrobać, chodzi chyba tylko o możność wynoszenia sobie czegokolwiek ze sklepu nie płacąc. Rozumiemy i poniekąd pochwalamy styl bycia Srebrnego Lisa, który tak się życiowo urządził, że ma wszystko za friko, od masła poprzez skarpetki na szwadronach tajniaków i chroniącej go policji państwowej kończąc. Że ów nie ma bladego pojęcia, czym są zakupy, że nawet wakacje spędza na koszt podatnika. ­Niechże takoż słucha sobie muzy, ogląda filmiki i czyta też za darmochę, ale niechże nie nawołuje i nie wabi rzesz, by kradły. Czymżeśmy sobie zasłużyli – pytamy w napięciu – na miłosną ofertę Gospodarza, by oto nasi bliźni rabowali nasze prawa autorskie w imię doktryny państwowej? To są – proszę wybaczyć – rzewne jaja. Czy istnieje państwo, którego przywódca otwartym tekstem nawołuje lud do gruntownego odrzucenia moralności? Bardzośmy się teraz napięli, ale poziom awarii bigosu w głowach doradców kampanijnych i dojmujących skapustnień u członków tego gabinetu napawa nas parabolicznie, a więc i botanicznie, i kulinarnie.

Pośród tych wszystkich wydarzeń niejako umyka nam gruby problem tożsamościowy i oczywiście też godnościowy. Oto Amerykanie – Bóg raczy wiedzieć, czy to prawda – obwieścili światu, że generał Pułaski był kobietą. Nad tym nie można przejść, ot tak, do porządku dziennego. Jest to kolejny cios w nasz wizerunek na arenie światowej. Pomijając uruchamiające się wyobrażenia, że i inni herosi nasi mieli kobiece miednice i takowe genomy, trzeba już zadać sobie pytanie, czy Pulaski Day Parade w Nowym Jorku przerodzi się w wydarzenie na kształt parady równości bądź w brazylijski karnawał? Są to sprawy nie mniej przejmujące niż pieniądze rosnące na drzewach, bociany lecące z niemowlętami, wciąż niejasne dla Polaków konsekwencje seksu, fizjologii, zmian klimatu czy niemoralnych zachowań. Do tego zestawu dochodzi kolejne, koszmarnie trudne i realne pytanie o wąsy naszej amerykańskiej cioci. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2019