Galeria, czyli zaczyn do działania

Lidia Rosińska-Podleśny: Dzięki wystawie „Artyści zakopiańscy” chciałabym zobaczyć na nowo specyfikę Zakopanego i ludzi, którzy tutaj tworzą.
Od lewej: Jakub Brzosko, Ikar; Marek Szala, Ołtarz domowy / Fot. od lewej: Jakub Brzosko, Marek Szala
Od lewej: Jakub Brzosko, Ikar; Marek Szala, Ołtarz domowy / Fot. od lewej: Jakub Brzosko, Marek Szala

MICHAŁ SOWIŃSKI, KATARZYNA TRZECIAK: Pod koniec ub.r. w Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem odbyła się wystawa „Istnienia poszczególne. Artyści zakopiańscy wobec Witkacego”. Artystami byli członkowie Związku Polskich Artystów Plastyków, a motywem przewodnim wpływy, zależności, piętna i inspiracje sztuką Witkacego. Czy planowana na lipiec wystawa „Artyści zakopiańscy”, której jest Pani kuratorką, ma jakiś lejtmotyw?

LIDIA ROSIŃSKA-PODLEŚNY: Tytuł jest wciąż roboczy i wskazuje przede wszystkim na to, kto będzie wystawiany. Natomiast wystawy odbywające się pod koniec każdego roku (jak ta grudniowa) i prezentujące artystów zakopiańskich za każdym razem mają myśl przewodnią, proponowaną przez ZPAP. Jednak są to wystawy zamknięte, przeznaczone tylko dla artystów zrzeszonych, a w Zakopanem istnieje duże środowisko artystów, którzy członkami ZPAP nie są, a których łączy fakt bycia „artystami zakopiańskimi”. I taka jest moja idea. Chciałabym, żeby wystawa lipcowa poszerzyła krąg i uwzględniła możliwie szerokie grono twórców. W powszechnym odbiorze artysta zakopiański kojarzy się głównie z Hasiorem, Brzozowskim czy Kenarem, dlatego chciałam otworzyć wystawę także dla młodych twórców, którzy wracają do Zakopanego po studiach i nawet nie wiedzą, czym jest ZPAP. A ich niewiedza i niezrzeszenie powoduje, że nie są wystawiani. Chcemy pokazać szeroki krąg artystów, nieograniczany ani wiekiem, ani żadnym członkostwem.

Artyści zakopiańscy – to znaczy mieszkający w Zakopanem?

Mieszkający, ale także ci, którzy nie mają tutaj swojego rodowodu, a np. przyjechali po studiach. Nie pytamy nikogo o meldunek – chodzi nam o osoby związane z powiatem tatrzańskim.

Ten związek przekłada się na model wyobraźni, wyrastającej z tego miejsca? Co, z perspektywy sztuki, jest szczególnego w Zakopanem?

Chciałabym dzięki wystawie zobaczyć nową specyfikę tego miejsca. W wystawach prezentujących prace osób zrzeszonych często widać pewne powtarzalności. Tym razem chcę zaprezentować to, co robią poszczególne osoby. Dlatego nie wymyślałam żadnego tematu, jak „Zakopane” czy „Moja tożsamość”. Miałam przez chwilę pomysł, by poprosić artystów o napisanie kilku zdań o tym, co znaczy dla nich pisanie i tworzenie w Zakopanem, ale wycofałam się z tego. Nie chciałam ograniczać twórców ani też zmuszać ich do przesadnego kombinowania. Zależy mi wyłącznie na prezentacji różnych nowych zjawisk.

Nowe zjawiska i tylko nowi twórcy?

Nowe zjawiska – zdecydowanie, ale to nie oznacza, że interesują mnie tylko nowi, młodzi artyści. W regulaminie konkursu jest ograniczenie do dwóch lat – z takiego okresu można przesyłać prace. Artyści, którzy tworzą cały czas, mogą prezentować swoje najnowsze prace, ale to nie oznacza, że sami muszą być młodzi i zupełnie nieznani!

Taka wystawa to również interesujący koncept kuratorski. Nie ma Pani z góry ustalonego układu ani tematu, a do tego Pani rola ogranicza się do zebrania nadesłanych prac. Kształt wystawy może być zaskoczeniem?

Znam już niektóre prace, ale czekam też na takie, które pokażą dotychczas znanych mi twórców od innej strony, być może w innej dziedzinie wyrazu. Kuratorsko nie jest to jednak łatwe, bo będzie tu malarstwo, rzeźba, fotografia i pewnie inne media. Ale o takie wyzwanie chodziło. Nie chciałam rzucać hasła „Zakopane”, bo wtedy pewnie pojawiłoby się dwadzieścia Giewontów i powtarzalność motywów byłaby uderzająca. Dlatego też zmieniłam datę wystawy z grudnia na lipiec, czyli miesiąc bardzo turystyczny, by pokazać inne Zakopane, jeszcze nie do końca rozpoznane. Myślę o tej wystawie jako o punkcie wyjścia do kolejnych. Chcę zobaczyć, co interesuje twórców, i w projektach do tego sięgnąć.

„Dwadzieścia Giewontów” to ironiczna odpowiedź na pytanie o esencję Zakopanego i o mity, które determinują sztukę...

Staram się odwracać takie generalizacje – mity, które przykleiły się do Zakopanego. Galeria miejska daje możliwość takiego otwarcia dla wszystkich tworzących. I nie chodzi wcale o radykalne wywracanie mitów i autorytetów, ale o to, by poszukać w zakopiańczykach jakichś nowych języków czy nowych ujęć znanych już wątków.

Są takie nowe podejścia? Czy młodzi twórcy bywają krytyczni wobec tych mitów, czy raczej w ogóle do nich nie sięgają, by uwolnić się od przytłaczających w tym miejscu tradycji artystycznych?

Większość artystów to są absolwenci szkoły im. Antoniego Kenara, więc związek z tradycją jest bardzo widoczny. Choć najmłodsi artyści nie wracają już do korzeni i dla nich także chcę otworzyć drzwi galerii, żeby pokazać zarówno kontynuacje, jak i pewne odejścia od tradycji.

To daje możliwość skontrastowania różnych sposobów wyrazu i świadomości historycznej...

W małej sali galerii chciałabym pokazać prace tych naszych sztandarowych twórców – Hasior, Kenar, Brzozowski, a w dużej – nowe osoby.

Wielcy w małej sali, a w dużej nowi? To nawet przestrzennie wygląda obiecująco!

Właśnie taki ruchomy pomost pomiędzy tradycją i nowością jest moim celem. A oprócz tego wystawianie się z największymi jest dodatkowo nobilitujące.

Lipcowy termin wystawy wynika z przekonania, że sztuka i turystyka łączą się wzajemnie? Miejska Galeria Sztuki sąsiaduje z Krupówkami. Jaki wpływ ma takie sąsiedztwo?

Cały czas myślę o sztuce i turystyce. Chciałabym w przyszłości stworzyć program, który łączyłby wystawy i wizyty w galerii z całością oferty turystycznej miasta. W Zakopanem trzeba o tym myśleć. Choć oczywiście środowisko mieszkańców jest tak samo ważne. Chciałabym przyciągnąć takich przyjezdnych, którzy wchodzą do galerii nie tylko dlatego, że z racji lokalizacji przypadkiem do niej trafili, ale odwiedzają nas ze względu na konkretne wystawy. Zależy mi na świadomych odbiorcach.

Ta wystawa jest chyba dobrą okazją do edukacji odbiorców, bo pozwala inaczej pomyśleć o Zakopanem. I to jest część procesu, który da się zaobserwować w ofercie kulturalnej i artystycznej miasta. Zaczynają przyjeżdżać inni turyści, zainteresowani właśnie kulturą i sztuką.

Bardzo zależy mi na wprowadzeniu ścieżki edukacyjnej, bo pewne, nawet wydawałoby się dobrze znane nazwiska twórców zakopiańskich potrafią sprawiać problemy. Czasem okazuje się, że w samym Zakopanem świadomość tradycji artystycznej nie jest duża i dlatego myślę o rozmaitych formach interakcji młodzieży ze sztuką.

Miejska Galeria Sztuki, wykorzystując swój turystyczny status, doskonale nadaje się do takiej edukacji.

Zawsze staram się organizować takie działania, które pozwalają widzowi na pewną otwartość interpretacyjną. Nie chcę narzucać tematu czy przestrzeni skojarzeń, ale raczej do nich zachęcać, skłaniać do myślenia i własnej kreacji, co w przypadku dzieci jest szczególnie ważne.

To ważne także dla dorosłych! Zmusza do myślenia i pozwala przekroczyć zmitologizowane myślenie o miejscu, zdeterminowane choćby przez narzucony temat górski.

Wydaje mi się, że tak narzucane tematy kojarzą się mniej współcześnie, a moją intencją jest pokazywanie pomostu między tym, co wydarza się teraz, co jest szczególnie ważne i uchwytne, a przeszłością, która na to wszystko mocno wpływa. Myślę także o integracji rozproszonego środowiska twórców, którzy podczas zbiorowej wystawy mogą trafić na jakieś interesujące pomysły wspólnych działań i stworzyć razem zupełnie nowe rzeczy. Taka jest też rola galerii, która przecież nie nadzoruje wszystkich działań, nie prowadzi za rękę, ale przede wszystkim daje zaczyn do dalszego działania.

A dalsze działania samej galerii?

Przede wszystkim myślimy o wystawach-projektach, które będą miały charakter sieci – jak ścieżki edukacyjne, działania warsztatowe czy wyjścia w miasto z różnymi pomysłami. Chcemy zerwać z tradycją wystaw objazdowych, które nie mają związku z tym miejscem, i pokazać, że mamy w galerii swoje pomysły i inicjatywy, sięgające do tradycji i umieszczające ją w nowych formach. Będziemy to wszystko ujawniać w najbliższym czasie! ©


LIDIA ROSIŃSKA-PODLEŚNY (ur. 1967) jest zakopianką, magistrem sztuki w dziedzinie rzeźby i absolwentką Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zakopanem. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Począwszy od 1994 r., uczestniczyła w 53 Międzynarodowych Sympozjach Rzeźbiarskich. Swoje prace prezentowała na 45 wystawach w kraju i za granicą. Zastępca dyrektora ds. artystycznych w Miejskiej Galerii Sztuki im. Władysława hr. Zamoyskiego w Zakopanem. Kuratorka wystawy „Artyści zakopiańscy”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Zakopane, sztuka, czas