Gadające zwierzęta i sny

Francuzi wskazują na okładce wiek dziecka, dla którego przeznaczona jest książka. Nie doczekaliśmy się dotąd takiej praktyki w Polsce. Metoda francuska też jednak zawodzi, bo mnożą się książki, których nie sposób dedykować konkretnej grupie wiekowej.

20.07.2010

Czyta się kilka minut

Nie działa już prosta zasada, że to, co kolorowe, w dużym formacie i twardej oprawie, to dla maluchów. Exemplum: opisywana na tych łamach "Love Story" Oli Cieślak - zabawny picture book na temat miłości i zdrady, walentynkowy żart dla dorosłych, uporczywie stawiany przez księgarzy na półkach obok Puchatka i Świnki Peppy. Dziś kolejne tytuły z enigmatycznym adresatem, co jednak wcale nie ujmuje im zalet. Przeciwnie - książki te chce się mieć od pierwszego wejrzenia, tak są urodziwe i eleganckie.

"Wrony i Wąż" to spektakularny przykład pożytków, jakie wydawca osiąga ze współpracy z utalentowaną ilustratorką. Autor, Aldous Huxley, jest supersławny, a historyjka zabawna i świetnie napisana, ale to Agacie Dudek pisarz powinien dziękować (zza grobu). Świeżo upieczona dyplomantka warszawskiej ASP zrobiła z tej błahostki literackiej pyszną książkę.

Tekst napisany został w roku 1944, jako prezent Huxleya dla pięcioletniej siostrzenicy. Książka mówi o pani Wronie, która nie może doczekać się potomstwa, bo przebiegły sąsiad, Wąż grzechotnik, zakrada się do gniazda i połyka zniesione przez nią jaja. Wezwany na pomoc małżonek, pan Wrona, kręci głową:

"- To poważna sprawa - oznajmił. - Na tyle poważna, że ktoś musi się nią zająć.

- A może zszedłbyś do jamy węża i go zabił? - zapytała pani Wrona.

- Jakoś nie wydaje mi się, by to był dobry pomysł - odpowiedział jej mąż.

- Abrahamie, ty się boisz! - zawołała pani Wrona.

- Boję się? - obruszył się pan Wrona. - Nic takiego nie mówiłem. Powiedziałem tylko, że nie wydaje mi się, by twój pomysł był dobry. Mogę dodać, że rzadko miewasz dobre pomysły. Dlatego pójdę porozmawiać z moim przyjacielem Sową. To myśliciel. Jego pomysły zawsze są dobre".

Pan Wrona udaje się do Sowy Mądrej Głowy. Razem wymyślają fortel, który pokrzyżuje plany łakomego Węża. Prosta historia obfituje w smaczne detale i skwitowana jest śmieszną puentą. O klasie tekstu decyduje styl - niefrasobliwy i dowcipny, ciut zabarwiony (ptasią) mizoginią. Tyle Huxley.

Agata Dudek (wyłoniona przez wydawcę w drodze graficznego "castingu") z niezwykłą zręcznością, pomagając sobie komputerem, stworzyła ilustracje proste i syntetyczne, nawiązujące do mistrzowskiego stylu Polskiej Szkoły Ilustracji z lat 60. i 70. Po nieumiarkowanej pstrokaciźnie, która dominuje na rynku książki dziecięcej, tu znajdujemy miłą odmianę: powściągliwą gamę kolorystyczną. Oprócz czerni tylko czerwień i zieleń, plus ich wyrafinowany mikst. Faktury i tekstury, fragmenty starych grawiur, kolaże i zamaszysty ślad pędzla - ilustratorka zręcznie miesza te warsztatowe sztuczki, tworząc w efekcie zachwycające obrazy. Format okazały - zmieściłby się na nim cały serwis do kawy. Papier luksusowy, druk pierwszorzędny. Książka pięknie zakomponowana, bez małostkowej maniery, która każe mniej utalentowanym grafikom naćkać gęsto literek i obrazków, skąpić marginesu. Tu pojawiają się nawet rozkładówki iście albumowe, czysto ilustracyjne, pozbawione tekstu. Duże połacie bieli ładnie kontrastują z kolumną, złożoną elegancką czcionką. Kupiłabym tę książkę dla jej urody, w ciemno, nie czytając.

Wiek adresata nie ma znaczenia - to jest oferta dla przedszkolaków i sędziwych starców. Polska edycja klasą przewyższa oryginalne wydanie Random House z 1967 roku.

Podobną dbałość o każdy szczegół gwarantuje Paweł Pawlak, ilustrator spolszczonej edycji "Zarafy" Adama Opyrchala - niemieckiego autora i wydawcy (Gimpel Verlag). Obaj panowie doprosili do współpracy Dorotę Nowacką - znaną "oprawczynię" graficzną. Zgodny tercet stworzył książkę starannie przemyślaną, na której przykładzie można studiować przewagi graficznego profesjonalizmu nad amatorską chałturą. Wyklejka, paginacja, nagłówki, kaligrafia, dialogi rozpisane na różne kroje czcionki - wszystkie te zabiegi graficzne wzmacniają efekt niedzisiejszej elegancji i nawiązują do XIX-wie-

cznej epoki, w której toczy się akcja.

"Zarafa" to inspirowana autentycznymi faktami historia o gadającej żyrafie, "afrykańskiej Szeherezadzie" podarowanej sfrustrowanemu królowi Francji, Karolowi X, przez Wielkiego Ali Paszę. W istocie jest to opowieść o tym, jak marzenia ocaliły beznadziejną egzystencję ubezwłasnowolnionego (przez żonę - w domyśle: Marię Teresę Sabaudzką) władcy. Prostą fabułę zrozumie nawet malec, ale absurdalny humor i zaskakujące meandry języka doceni raczej dorosły. Jakaś "księżna" musiała nieźle dokuczyć autorowi, bo na apodyktycznych żonach nie zostawił suchej nitki.

Ciekawe, jak książkę zinterpretują dzieci, bo rodzice reagują na nią dwojako - jedni (zgodnie z intencją autora) sekundują ekscentrycznej, z dalekiego świata przybyłej Zarafie, inni widzą w niej raczej arogantkę i awanturnicę, która burzy spokój w królewskim pałacu. Adam Opyrchal jest prawdziwym entuzjastą "kamelopardy", jak nazywano niegdyś żyrafę - prowadzi kapitalny blog pod tytułem "Les amis de Zarafa", gdzie znajdziemy mnóstwo wizerunków żyraf i różne aktualności z naszego rynku ilustracji, jako że Opyrchal jest wielkim przyjacielem polskich artystów.

Kolejna książka dla czytelnika w każdym wieku to adaptacja francuskiej gawędy "O snach", która zawiera przystępny wykład na temat natury snów, wierzeń z nimi związanych, naukowych teorii i inspiracji, jakich sny dostarczały artystom. Młode wydawnictwo Amea opatrzyło książkę informacją: "dla starszych i młodszych - wiek od lat 6 do 106". Należałoby uczynić zastrzeżenie, że chodzi o sześciolatki, które bez przypisów poradzą sobie z terminami "neurolog", "mit arkadyjski", "jaźń", "monoteistyczny" i "archetyp", ale nie bądźmy małostkowi, bo książka jest piękna. Dla samych zachwycających ilustracji Ilyi Green warto ją kupić. Każdy obraz to swobodna impresja na temat snów. Artystka harmonijnie łączy motywy z ikonografii różnych kultur. "O snach" to kolejna na naszym rynku urodziwa książka popularnonaukowa dla młodzieży. Dodajmy do tego ciągle rosnące zainteresowanie takimi imprezami jak Uniwersytet Dzieci czy Festiwal Nauk (z udziałem dzieci), a mamy chwalebny kurs na naukę mądrze popularyzowaną.

Na koniec "Esterhazy" z ilustracjami Michaela Sowy - niemieckiego malarza, którego surrealistyczne, zgaszone w kolorycie obrazy są znane na całym świecie. Kapitalna opowieść o karlejącym rodzie wysoko urodzonych austriackich zajęcy. Senior rodu dochodzi do wniosku, że przed całkowitą miniaturyzacją uratować może Esterhazych tylko ożenek z dorodnymi, pokaźnego rozmiaru samicami. Najmłodszy wnuk - młody zając, posiadacz kilku pretensjonalnych imion i takichż tytułów - wysłany zostaje do Berlina na poszukiwanie żony w rozmiarze XXL. Po wielu perturbacjach trafia do zajęczego raju - pilnie strzeżonej zony u podnóża muru berlińskiego. Trwa tam zajęcza sielanka: nikt nie strzela do długouchych futerkowców, przeciwnie - strażnicy rzucają im marchew. Jednakże któregoś dnia mur zostaje zburzony. Na wygnaniu Esterhazy żeni się z ukochaną Mimi i płodzą dorodne zajączki.

Ładnie napisana, zabawna historia nawiązuje do prawdziwych wydarzeń. W istocie, pomiędzy zasiekami na granicy niemiecko-niemieckiej w Berlinie mnożyły się nie niepokojone przez nikogo króliki. Był to osobliwy rezerwat, gdzie zwierzęta znajdowały schronienie w sąsiedztwie posterunków granicznych. Książka stała się kanwą dwóch polskich filmów: dokumentalnego "Królik po berlińsku" i animowanego "Esterhazy". Oba zostały docenione i były wielokrotnie nagradzane. Wracając zaś do książki - layout nie jest tak elegancki, jak w przypadku wspomnianych wyżej, ale rekompensują to znakomite obrazy-ilustracje Michaela Sowy.

Wszystkie cztery tytuły, dużego formatu i w twardej oprawie, mogą stwarzać na pierwszy rzut oka wrażenie bajek dla maluchów. W istocie są to książki uniwersalne, dla czytelnika w każdym wieku, prawdziwie familijne, bo zadowolą różne generacje. Kolejny raz potwierdza się zasada, że książki najlepsze to te, które bez przykrości czytają wnuki, rodzice i dziadkowie. Nie tylko tekst, ale i ranga estetyczna książki odgrywa tu rolę.

Aldous Huxley, Wrony i Wąż il. Agata Dudek, przeł. Jadwiga Jędryas, Warszawa 2010, Wydawnictwo Dwie Siostry.

Adam Jaromir, Zarafa il. Paweł Pawlak, Warszawa 2010, Wydawnictwo Muchomor.

Sylvie Baussier, O snach il. Ilya Green, przeł. Agnieszka Drotkiewicz, Warszawa 2010, Wydawnictwo Amea.

Irene Dische, Hans Magnus Enzensberger, Michael Sowa, Esterhazy. Historia o zającu przeł. Agata Sobiepanek, Warszawa 2010, Wydawnictwo Nisza.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku 6 (30/2010)