Futrzaki

Trzymanie się w ryzach nałożonych przez staroświecką cywilizację jest coraz trudniejsze. Widać to dzięki urządzeniom elektronicznym.

27.10.2014

Czyta się kilka minut

Ci z nas, którzy nie mają gruntownie nic do powiedzenia, po prostu się rozdziewają, takoż rozdziani się fotografują i udostępniają bliźnim swe elektroniczne autoportrety. Widać, że brzemię ograniczeń wynikających z odziewania ludzie ci zrzucają z ulgą, ale i z niejaką rozpaczą, że oto tylko rozdzianie jest jedynym powodem ich bycia, jedynym komunikatem, jaki mają do przekazania. Logiczną konsekwencją powszechnego rozbierania może być świat pełen golasów, przed czym nie raz i nie dwa ostrzegali znawcy postępu. Widać, że tej skłonności nie ogranicza już żadne tabu, a jedynie klimat. Wciąż jest za zimno, ale poczciwa ewolucja poradzi sobie z tą barierą i zareaguje po swojemu – są dwa wyjścia, klimat się ociepli do stanu umożliwiającego paradowanie bez gaci przez okrągły rok, albo też ludzkość znowuż, jak przed tysiącleciami, pokryje się futrem. Innych możliwości nie ma. Pozostaje pytanie: która z tych reakcji będzie u mety pierwsza – zmiany klimatyczne czy mechanizm ewolucji naczelnych. To, rzecz jasna, tajemnica dotychczas nierozwikłana, ale ciekawie byłoby poznać opinię innych naczelnych w tej materii, ot choćby pawianów.

Pośród nas naczelnych właśnie, pośród rzesz ekshibicjonistów i ekshibicjonistek, drugą wielką grupą są ludzie, którzy mają coś do powiedzenia, i ściąganie bielizny nie jest dla nich zajęciem ambitnym. Ambicją jest mówienie. To skłonność równie powszechna i szalenie podobna do bezhamulcowego obnażania się. Mający do powiedzenia cokolwiek, mówią cokolwiek, i to jest jakiś kłopot, podobnie jak golas w restauracji. Dawniej też tak było, ale nie wszyscy musieli tego słuchać, a dziś muszą. Ponieważ gadanie czegokolwiek i pokazywanie się na golasa przełamało poczucie, że czegoś nie wolno; mechanizm zarządzający tymi zjawiskami obejmuje kolejne obszary. Wodzem tu, na gruncie ojczystym, jest bez wątpienia Tadeusz Rydzyk. Jego opinia na temat prawa stanowionego przełamuje barierę, wydawało się, świętą. Podobnież świętą i szlachetną, jak ongiś zachowanie intymności i hamowania się w przekraczaniu granic roztropności w paplaniu.

Oto Tadeusz Rydzyk, poniekąd kapłan, ze swą burzącą opinią o prawie obowiązującym, wygłoszoną w pomieszczeniu parlamentu, może być dziś uznany za patrona nowoczesności – owej nowoczesności skupiającej się na obnażeniu i przepaplaniu. Gdyby jednak uznać powszechne rozbieranko i powszechne bredzenie za zjawiska ciekawe zaledwie dla psychiatrów, etnologów, językoznawców czy socjologów, to dowodzenie, że katolik może sobie pozwolić, w imię wiary, na kwestionowanie kodeksów państwa demokratycznego, poszerza grono zainteresowanych. Są to, po pierwsze, znawcy prawa, po drugie, złodzieje samochodów. Ci pierwsi, rzecz jasna, muszą przyjrzeć się słowom Tadeusza Rydzyka z trudnego punktu widzenia i sporządzić analizę jurydyczną. Drudzy rozbiorą tę opinię i przełożą na swój praktyczny użytek, co bez wątpienia będzie łatwiejsze.

Separowanie własnych uczynków od norm i ich gruntowne usprawiedliwianie było marzeniem zawsze rewolucyjnym. Marzeniem – ujmując dosłownie – ściętej głowy, ścinanej z powodu zrealizowania owego marzenia właśnie. Niepodleganie prawu jest zaiste marzeniem nad marzenia, dotychczas rozczarowującym, bo kończącym się wyrokiem. Rzesze wierzących włamywaczy, kieszonkowców i rabusiów czekały na podobnież wypowiedzianą przez jakikolwiek autorytet opinię i przyzwolenie od setek lat. Bez wątpienia te środowiska mogą wreszcie odrzucić przestarzały patronat świętego Dyzmy, owego skruszonego łotra. Patronat ten wymagał skruchy właśnie, która była kulą u nogi każdego złoczyńcy, chcącego dostąpić zbawienia. Skrucha była wysoką ceną. Dziś zbawienie jest do kupienia dość tanio.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2014