Fundatorzy i figa

W cieniu tegorocznych obchodów 1050-lecia chrztu Polski przemknęła rocznica nie mniej doniosła: 525-lecie chrztu Konga.

30.05.2016

Czyta się kilka minut

Szymon Hołownia /  / Fot. Marek Szczepański dla „TP”
Szymon Hołownia / / Fot. Marek Szczepański dla „TP”

W 1491 r. lokalny monarcha Nzinga a Nkuwu wraz z sześcioma dostojnikami uroczyście dołączył do Kościoła katolickiego i na cześć portugalskiego króla (bo chrzczony był przez duchownych znad Tagu), przyjął imię João I.

Przypomniałem sobie o tym fakcie, gdy dane mi było podziwiać dziewiczy witraż, zainstalowany w nowo poświęconej świątyni pod wezwaniem Matki Bożej Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i świętego Jana Pawła II w Toruniu. Co ma wspólnego to przesycone ważkimi symbolami dzieło z podjętą przez kongijskiego władcę decyzją o depoganizacji kraju? Wiele. Z prostej matematyki wynika, że nasz staż we wspólnocie uczniów Jezusa jest dokładnie dwa razy dłuższy niż ten, którym poszczycić się mogą nasi bracia Kongijczycy. Po raz kolejny jednak dowodzi tu swojej prawdziwości zasada, w myśl której w chrześcijaństwie staż nie ma żadnego znaczenia.

Robotnicy, którzy pracują przez kwadrans, chłodnym wieczorkiem, dostają tyle samo, co męczennicy całodniowej spiekoty. Nawrócony rzutem na taśmę chwilę przed zgonem łotr wchodzi do tego samego raju, który zaludnią ci, co tyrali nań całe życie. Chodzenie za naszym Panem polega na coraz głębszym odkrywaniu, jak bardzo jest się wciąż na samym początku drogi. Chrześcijaństwo istnieje i weryfikuje wyłącznie tu i teraz. Jeśli dziś w Polsce nie żyjemy Ewangelią, jakie realne znaczenie ma chrzest Mieszka I? I co tak naprawdę zmieniło się od czasów praszczura Miszki (Niedźwiadka), Dobrawy, Chrobrego i spółki? Że mamy komputery i szczotki do zębów? Super. Czy jednak stare pogaństwo wciąż nie walczy w nas z nowym porządkiem? Niby ufamy Jezusowi, ale przecież nie zaszkodzi też pozabezpieczać się i z innej strony. „Pomóc szczęściu” – tym razem nie w świętych gajach, a przed telewizorami, w galeriach, bankach, a nawet u wróżek. W sercach od wieków toczy się identyczna walka o to, jak tu cnoty nie stracić, a rubelka zarobić, tymczasem na scenie publicznej Ewangelia Jezusa z Nazaretu, Króla ubogich, niezmiennie i identycznie wykorzystywana jest przez różnych polityków, graczy, guru do pozyskiwania władzy, a następnie do korzystania z niej.

Czy nasz Miszka przyjął chrzest z powodu nagłego ataku miłości do kerygmatu, czy raczej widział w nim akt politycznej roztropności? Czy nie podobnie robili wszyscy nasi ówcześni europejscy sąsiedzi? W fascynującej pozycji „Garcia II, władca Konga a Kościół katolicki” pióra historyka Roberta Piętka, czytam o analogicznych nabożno-politycznych wygibasach, które wykonywał król Konga w XVII wieku, zabiegając o przysłanie mu do kraju bezpośrednio z Rzymu misjonarzy, którzy mogliby uniezależnić go od dominacji portugalskiego kleru. Wysiłek opłacił się, na miejsce dotarła misja posłanych przez papieża kapucynów. Garcia przyjął ich z pełną pompą i robił wszystko, by wkręcić ich w machinę własnych politycznych planów. Na każdym kroku powoływał się przy tym na autorytet papieża, którego listy składał na ołtarzu, wielokrotnie całował, a następnie podnosił w symbolicznym geście nad głowę, by w ten sposób dać do zrozumienia, że we wszystkim, co robi, jest wyłącznie pokornym sługą Ojca Świętego, lokalnym wcieleniem jego pragnień i myśli.

Świetnie, ale znów: co ma do tego witraż? Niczym naiwne dziecko chcę wierzyć, że ci, którzy pozwolili umieścić się na nim wokół św. Jana Pawła II, zdają sobie sprawę z tego, jaką odpowiedzialność tym aktem zaciągnęli. Jasne, umieszczanie podobizn fundatorów (czy protektorów) w świątyniach jest starą (choć nie najmądrzejszą) tradycją w sakralnej sztuce, nawet na ikonach zdarza się czasem zobaczyć historyczne postaci, z którymi stykał się święty. Witraż ma jednak w zachodniej tradycji dodatkową symbolikę. Światło, które przezeń przechodzi, wskazuje, co jest ideałem człowieka: to doprowadzenie do stanu, w którym będzie przezeń na wskroś przechodzić światło Boga. Witraż zabarwia Niestworzone Światło swoimi kolorami, ale przecież nie świeci sam z siebie. Za kilkadziesiąt czy za sto lat, gdy ruszą (albo nie ruszą) procesy kanonizacyjne witrażowych towarzyszy św. Jana Pawła II, przekonamy się bez wątpliwości, z czym mieliśmy tu do czynienia. Z wyrazem autentycznego, pełnego pokory pragnienia świętości? Czy raczej z gestem w stylu króla Garcii II – koronowaniem czyimś majestatem swojej własnej głowy?

Tego akurat – jako się rzekło – dziś na sto procent rozstrzygnąć się nie da, ale niewątpliwych historycznych analogii też przecież nie brakuje. Władcy Polski oraz władcy Konga w całej historii obu krajów zawsze byli najpokorniejszymi sługami Pana oraz Stolicy Świętej, gdy mieli w tym deal. Obsypywali wtedy Kościół darami, przywilejami, pokutowali odziani w czerń, zajmowali pierwsze stołki w świątyniach i przemawiali po biskupach.

Czy jakoś inaczej jest dzisiaj? Polityk, który daje do zrozumienia, że rozprawi się z wrogami dopiero, gdy z kraju wyjedzie papież (a więc zamiast wybaczyć, zapowiada odroczenie egzekucji na czas świąt) – czy zrozumiał z Ewangelii coś więcej niż kasztelan Chrobrego czy afrykański wódz sprzed 500 lat? Czy ci (coraz bardziej nieliczni, choć niestety wciąż głośni) hierarchowie, którzy pod rękę z politykami realizują bizantyjską ideę symfonii władzy świeckiej i duchownej, zapomnieli, że Bizancjum upadło?

Czy ci, co szczycą się, że udało nam się przez tysiąc lat i utrzymać przy życiu drzewo wiary, pamiętają, że w każdej chwili może nadejść Jezus? I przekląć (jak to zrobił z ewangelicznym figowcem) taką roślinę, która choć pyszni się przed światem pięknymi, zielonymi liśćmi – nie daje jednak zgłodniałemu podróżnemu owoców? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2016