Figura niemożliwa

Zamiast przypominać do znudzenia o dzikich zwierzętach, jakimi ponoć jesteśmy w środku, Grzegorz Zgliński w najnowszym filmie przypisuje „braciom mniejszym” nadprzyrodzoną rolę w ludzkim życiu.

10.12.2018

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Zwierzęta” / VELVET SPOON / MATERIAŁY PRASOWE
Kadr z filmu „Zwierzęta” / VELVET SPOON / MATERIAŁY PRASOWE

To one bywają wcieleniem sprawczej siły przypadku, to one zawstydzają nas czasem swoją nadwiedzą, mogą nawet stać się łącznikiem między równoległymi poziomami rzeczywistości. W tym miejscu należałoby wstawić znak mrugnięcia okiem – a szkoda, bo to wizja filmowo nader pociągająca, potraktowana jednak w „Zwierzętach” bez wielkich zobowiązań.

W scenerii sielskiej niczym reklama czekolady (brakuje tylko szczęśliwych fioletowych krów) umieszcza polsko-szwajcarski reżyser opowieść, która już od pierwszego ujęcia zapowiada się jako horror, może nawet eschatologiczny. Do alpejskiej bajki docieramy bowiem niepokojąco długim, skąpanym w czerwonym świetle tunelem. Ann (Birgit Minichmayr) i Nick (Philipp Hochmair), bezdzietna para Austriaków koło czterdziestki, udają się do swojej górskiej chaty, by podreperować szwankujący związek i poświęcić się pracy mniej lub bardziej twórczej. On gromadzi przepisy regionalnej kuchni, ona pisze książki, ale wielopoziomowa fikcja literacka okaże się wkrótce nie tylko domeną jej twórczości. Mieszczańską „obyczajówkę” od początku zakłócają koszmarne i wieloznaczne sny, a wypadek samochodowy spowodowany przez zbłąkaną owcę położy się cieniem na całym urlopie, powodując dziwaczne zakrzywienia czasoprzestrzeni.

Tymczasem w wiedeńskim mieszkaniu bohaterów również dzieją się rzeczy dziwne. Lokatorka o imieniu Mischa zostaje wzięta za Andreę, mieszkającą w tej samej kamienicy kochankę Nicka, która najprawdopodobniej popełniła samobójstwo, lecz nadal jest nagabywana przez jeszcze innego wielbiciela. Wbrew pozorom nie ma w tym zdaniu sprzeczności, bo niespodziewanie Andrea objawia się także w alpejskiej lodziarni – tym razem, zgodnie z logiką owładniętej zazdrością wyobraźni Ann. Chorobliwa niewierność Nicka (rzeczywista czy domniemana) produkuje kolejne demony. W pewnym momencie przestaje już być jasne, kto pojawia się w czyim śnie, kto kogo usiłuje zabić, co zdarzyło się wcześniej, a co później, wreszcie – kto tutaj do reszty zwariował. Kiedy do akcji wkracza gadający czarny kot o znanym już imieniu Mischa, poczciwa dedukcja może nas zaprowadzić tylko na manowce.

Bliźniacze motywy, paralelne wątki bardziej niż donikąd zmierzają jednak do swojego początku, zapętlając się na kształt wstęgi Möbiusa. Albowiem scenariusz „Zwierząt”, którego współautorem był austriacki filmowiec Jörg Kalt (popełnił samobójstwo w 2007 r., mając 40 lat), wyraźnie lekceważy sobie nasze detektywistyczno-psychologizujące wysiłki. Wzorowany na konstrukcji figury niemożliwej, zachowuje pozory realizmu, choć nawet konwencja magiczna okazuje się nie do końca przystawalna. I mogłoby to stanowić poważny zarzut wobec filmu, gdyby nie fakt, że Zgliński korzysta z owej wyobrażonej konstrukcji jak najbardziej świadomie. Rzec by można, że po prostu się nią bawi, obraca w rękach jak iluzjonista wymyśloną bryłę.

Pewien niefilmowy klasyk użył kiedyś przy zupełnie innej okazji sformułowania „widmo dowolności”. Przychodzi ono na myśl po obejrzeniu filmu Zglińskiego, bo w istocie jest coś przytłaczającego w nadmiarze, jaki oferują dzieła tak szeroko otwarte na interpretacje. W przypadku „Zwierząt” wszystko może być projekcją chorego umysłu, albo wyprodukowaną przez Ann literacką iluzją, albo nawet jakąś wizją życia po życiu – i nie ma to większego znaczenia, bo historia i tak zatacza koło, a film zamyka się w swojej „niemożliwej” strukturze. Obsesyjna, repetytywna muzyka Bartosza Chajdeckiego jeszcze bardziej podkreśla to zamknięcie.

Takim „zwierzęciem niemożliwym” (nieuchwytnym, na poły realnym, na poły widmowym) staje się u Zglińskiego także człowiek. Twórca „Całej zimy bez ognia” i „Wymyku” przeszedł ciekawą drogę od kameralnych przypowieści, nad którymi unosił się duch Krzysztofa Kieślowskiego, do psychodelicznej mozaiki, bliższej klimatom Davida Lyncha czy wczesnego Romana Polańskiego. Autorem zdjęć do najnowszego filmu jest Piotr Jaxa, znany z wieloletniej współpracy z autorem „Trzech kolorów”, próżno jednak szukać w „Zwierzętach” metafizycznych aktów strzelistych. O małżeńskim kryzysie opowiada się tu w modnej ostatnio stylistyce „rycia mózgu”, wprawiającej widza w stan permanentnej dezorientacji i niepokoju. W tym przypadku aż się prosi, by ów rylec pracował rytmiczniej, ostrzej i pozostawiał w naszych głowach głębszy ślad. ©

ZWIERZĘTA (Tiere) – reż. Grzegorz Zgliński. Prod. Austria/Polska/Szwajcaria 2017. Dystryb. Velvet Spoon. W kinach od 14 grudnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51/2018