Faust w piekle XX wieku

Świadectwo jednostkowego losu, dramatycznej przygody z ideologią, uwiedzenia, grzechu i wieloletniej ekspiacji. Opowieść o ptaku wypuszczonym z klatki, który równocześnie był ptasznikiem.

11.03.2009

Czyta się kilka minut

Piąty tom "Pism zebranych" Aleksandra Wata gromadzi szeroko rozumiane teksty publicystyczne. Znaczną część pomieszczonych w nim artykułów należy czytać symultanicznie z emigracyjnymi konfesjami poety zawartymi w "Moim wieku". Dopiero taka lektura uświadamia, z czym tak naprawdę zderzył się jeden z najciekawszych polskich pisarzy XX wieku.

Ta książka jest jak Entwicklungsroman, który ukazuje ewolucję światopoglądową człowieka zwabionego i oszukanego przez ideologię. Warto przy tym pamiętać, że Wat zajmował pozycję fellow-travelera, towarzysza drogi, i nigdy nie został członkiem przedwojennej Komunistycznej Partii Polski. Tym niemniej kanwą dla jego biografii stał się komunizm, który trzeba tu rozpatrywać teologicznie, jako rodzaj szatańskiego objawienia.

Wat rozpoczął literacką karierę jako futurysta. Wespół z Anatolem Sternem w 1920 r. opublikował głośny manifest "Prymitywiści do narodów świata i polski" (sic!), który otwiera niniejszy tom. Dziewięć lat pisarskiej działalności przyniosło kilkanaście artykułów drukowanych najczęściej w "Wiadomościach Literackich". Wat prezentuje się w nich jako komentator i wnikliwy krytyk twórczości awangardowej. Pisze o Witkacym, wystawie grupy "Rytm", recenzuje filmy, przybliża sylwetkę Chaplina. Coraz bardziej zaczynały go jednak interesować dokonania sztuki radzieckiej, zwłaszcza przemiany w teatrze i literaturze. Opublikował jeszcze rozrachunek z ideami Chestertona i artykuł o poezji Tytusa Czyżewskiego, po czym w 1929 r. definitywnie zakończył współpracę z Grydzewskim. Ostatni tekst poświęcił radzieckiej literaturze faktu. Niebawem wprowadzi w życie postawioną w nim tezę o wyższości metodologii marksistowskiej nad pozostałymi.

Od grudnia 1929 r. drukował już tylko w redagowanym przez siebie "Miesięczniku Literackim", piśmie bardzo blisko związanym ze środowiskiem KPP. Pod nagłówkiem "Mimochodem" prowadził kronikę, w której krytykował sanację i polemizował ze sztuką niekomunistyczną. To bez wątpienia publicystyka spłycona i tendencyjna, choć jej autorowi nie można odmówić błyskotliwości. W pozostałych wypowiedziach z tego okresu wszystko jest przewidywalne i krótkowzroczne, np. artykuł o Majakowskim; po latach tekst ten określi Wat jako szczególny dokument swego zaślepienia.

Do najciekawszych artykułów tej części tomu należą wspomnienia o futuryzmie. Uwagę zwraca też omówienie awangardowej prozy: Joyce’a, Prousta i Dos Passosa. Analiza z założenia zideologizowana, zawiera jednak wiele przenikliwych tez na temat powieści eksperymentalnej i "psychologistycznej". Widać wyraźnie, jak bardzo ten znakomity pisarz ograniczał swoje możliwości kagańcem marksistowskiego normatywizmu.

Z początkiem września 1931 roku "Miesięcznik" został zamknięty, a cała redakcja trafiła do aresztu. Wat napisze potem, że w roku 1935, a więc w okresie procesów moskiewskich, przejrzał do końca, czym był komunizm. Jego przygoda z sowiecką ideologią miała się jednak dopiero rozpocząć. Publicystykę z tego okresu należy czytać wraz z emigracyjnymi komentarzami pisarza. Sporą przysługę oddają nam także świetne przypisy opracowane przez Piotra Pietrycha.

Z tymi samymi objaśnieniami powinno się konfrontować artykuły pisane przez Wata w pierwszym okresie sowieckiej okupacji we Lwowie. Blok tekstów otwiera artykuł "Polscy pisarze radzieccy", z którego m.in. można się dowiedzieć, że "jesień 1939 roku była ostatnią jesienią autokratycznej Polski, uciskającej klasy i narody". Z kolei w "Czerwonym Sztandarze" Wat rozwodzi się nad zaletami kobiety radzieckiej. Artykuły, których fragmenty znamy z "Kolaborantów" Trznadla, należy traktować jako świadectwo pewnego upadku. Sam poeta stwierdzi zresztą po latach, że był to najgorszy, tchórzliwy okres jego życia, kiedy udawał, że znów nawrócił się na komunizm.

We Lwowie udało mu się napisać zaledwie parę artykułów. W styczniu 1940 r., wraz z Broniewskim i Peiperem, został aresztowany i oskarżony m.in. o trockizm. Po przebyciu kilkunastu sowieckich więzień w 1942 r. trafił do Ałma-Aty. Tam, pod wpływem pism Tomasza ? Kempis, zbliżył się do katolicyzmu. Echa przełomu są już obecne w tekście o Stanisławie Rogożu. Diametralna zmiana objawia się nie tylko na płaszczyźnie języka, poszerzyły się też horyzonty poznawcze. Wat sprawia wrażenie kogoś, kto wyszedł z ciężkiej psychozy i stopniowo poznaje świat od nowa. Wspomina: "Mówiliśmy o tym, że jesteśmy naocznymi świadkami pomieszania języków, apokaliptycznego zdruzgotania kultur i cywilizacji, które chciały się rządzić wyłącznie prawami ludzkiego rozumu. Mówiliśmy o chlebie powszechnym, o domu, o tradycji, o rzeczach najprostszych, uświęconych wiekami. Mówiliśmy słowa najprostsze, katolickie, tzn. powszechne, i rozumieliśmy się jak dwaj świadkowie prostego zdarzenia, którzy opisują je sobie podczas jego przebiegu". Owa wiwisekcja historiozoficzna, ale i teologiczna, miała na Wata zbawienny wpływ. Wyleczony z komunizmu, wrócił do Polski.

Kolejny blok tekstów obejmuje lata 1947-58. W tym okresie Wat dystansował się wobec propagowanego w marksistowskiej "Kuźnicy" realizmu. Swoje stanowisko wyłożył w zawoalowanej formie w głośnym "Antyzoilu" będącym polemiką ze stanowiskiem Jana Kotta. Sam nazwał ów artykuł "pamfletem na socrealizm". Jest to jeden z jego najlepszych tekstów krytycznych. Widać też wyraźnie, jak bardzo się łudził, gdy przekonywał, że "ani państwo nasze, ani organizacje polityczne, ani społeczeństwo nie jest w zasadzie zainteresowane w zagadnieniach takiego czy innego stylu literackiego". Najlepszym tego przykładem jest reportaż poświęcony otwarciu Trasy W-Z, którego poetykę dostosował Wat do wymagań obowiązującego od kilku miesięcy socrealizmu.

Osobną grupę stanowią teksty pisane już na emigracji. Nie jest ich wiele, ale dla zrozumienia tak skomplikowanej biografii pozostają kluczowe. Na przykład wstrząsające wyznanie Wata z 1966 r. zatytułowane "»...jak upiór staję między wami i pytam o źródło złego«", które stanowi prefigurację "Mojego wieku". Pisarz dokonuje rachunku sumienia, o młodzieńczym zbłąkaniu mówi w kategoriach ciężkiego grzechu, jaki przyjdzie mu odkupić. "Oszukano nas, ponieważ chcieliśmy być oszukani" - dodaje. Dopiero tu dowiadujemy się, jak "straszny był Lwów okupowany przez sowiecką hordę". Całość kończy konstatacja, że "wszystko, co w Polsce było i jest jeszcze wartościowego w literaturze, jest z inspiracji niekomunistycznej, antykomunistycznej". Podobne treści znajdziemy w słowie wstępnym do projektowanej przez poetę książki o komunistycznym "Królestwie". Na oddanie swej sytuacji Wat rozwija metaforę ptaka, którego wypuszczono z klatki, oraz ptasznika, który go wypuścił. "Byłem jednym i drugim" - konstatuje.

Tom zamyka kilkanaście ineditów, z których część była już zresztą drukowana. Na szczególną uwagę zasługują szkice o Krasińskim (zwłaszcza ich podtekst autobiograficzny) oraz nieukończony, przenikliwy portret Tuwima.

Publicystykę Wata warto czytać jako dokument jednostkowego, czasem intymnego zmagania się z Losem. Fascynację komunizmem, pobyt w ZSRR postrzegał poeta jako tę część biografii, którą należy objąć ekspiacją. Taką rolę pełniła jego działalność emigracyjna (odczyty w Radiu Wolna Europa), konfesje w poezji i prozie. Do końca życia cierpiał jednak na faustowski syndrom człowieka, który uległ pokusie. Somatyzację bólu psychicznego - aż do finalnego cięcia - rozpatrywał przecież w kategoriach grzechu, winy i kary. I o tym jest ta książka.

Aleksander Wat, Publicystyka Zebrał, opracował, przypisami, posłowiem oraz indeksem opatrzył Piotr Pietrych, Warszawa 2008, Czytelnik. Tom V "Pism zebranych".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (11/2009)