Ewangelia według siostry Anny

Nie teoretyzuje. Nie zastanawia się nad trafnością biskupich kandydatur. Nie spiera się o to, w czym Kościół nie domaga. Po prostu pozwala Bogu działać.

07.05.2008

Czyta się kilka minut

Stwierdzenie "pozwala Bogu działać" wydaje się religijnie wyświechtane, w życiu siostry Anny Bałchan jednak nic nie jest wyświechtane. Wobec rzeczywistości, z którą się zmaga, czujemy się zakłopotani. Ktoś pytał: "Podobno siostra zajmuje się prostytucją?". Za późno ugryzła się w język i odparowała: "Tak, ale tylko w wolnych chwilach". Jak mówi, poczucie humoru jest najlepszym egzorcyzmem - dzięki niemu nabiera się dystansu wobec siebie i wobec tego, co się robi. Ale gdy poczytamy historie dziewczyn, którym pomaga, przestaje nam być do śmiechu. Jej pogoda ducha jest niewątpliwym dowodem na działanie łaski.

Przywdziej habit

Urodziła się w 1965 r. w Mysłowicach. Matka zajmowała się domem. Ojciec był dyrektorem zakładu w Siemianowicach zaopatrującego kopalnie. Mała Anna wychowywała się na podwórku, psocąc lub grając z kumplami w piłkę. Ponieważ, jak sama mówi, orłem nie była, trafiła do liceum zawodowego, zdobywając z niejakim trudem uprawnienia mechanika obróbki skrawaniem. Z licznych pasji - strzelectwa, żeglarstwa, gry na gitarze - najwięcej pozostało z tej ostatniej. Niedawno nagrała płytę, by finansowo wesprzeć Stowarzyszenie im. Maryi Niepokalanej na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom, które założyła w 2001 roku.

Powołanie zakonne zrodziło się wcześnie. W osiemnastym roku życia poczuła dziwny niepokój, którego nie dało się stłumić alkoholem ani głośną muzyką. W końcu wewnętrzne wołanie stało się tak dotkliwe, że przygotowując się w bezsenną noc do matury z matematyki, napisała na kartce: "Dobra, wygrałeś!". Wtedy ogarnął ją równie dziwny spokój. Wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Rodzina i znajomi krok ten uznali za kolejną fanaberię.

W zakonie siostra Anna podjęła studia teologiczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Obroniła pracę magisterską z doświadczenia Boga u narkomanów. Rozmawiała z wieloma uzależnionymi. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to da jej podstawy do późniejszej pracy: prostytucja jest bowiem formą zniewolenia, prowadzącą do duchowego i fizycznego samobójstwa. Po studiach przez 10 lat pracowała w Poznaniu i Brennej w Beskidzie Śląskim jako katechetka. W 1999 r. ówczesny prezydent Katowic zwrócił się do przełożonej zakonu z prośbą, by oddelegowała zakonnicę do pracy z dziewczętami włóczącymi się po nocach w okolicach dworca PKP. Padło na siostrę Annę.

Naucz się dworca

Kiedy zabrała się do pracy, szybko uświadomiła sobie, że w Polsce, oprócz Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu "La Strada", nikt nie pomaga kobietom chcącym zerwać z prostytucją. Zaczynała więc od podstaw. Terminowała u s. Małgorzaty Chmielewskiej, zajmującej się bezdomnymi, i u ks. Arkadiusza Kowalskiego prowadzącego w Katowicach Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Młodzieży "Dom Aniołów Stróżów". Wiele nocy przesiedziała sama w habicie w dworcowej poczekalni, poznając reguły rządzące katowickim pigalakiem - po to, by, jak mówi: "uczyć się tego dworca, jego zapachu".

Przyszły pierwsze trudności, i to paradoksalnie nie od strony "ulicy". W zakonie zaczęto podważać nowatorskie przedsięwzięcie, choć założyciel Sióstr Maryi Niepokalanej niemiecki ksiądz Jan Schneider sto lat temu sam był pionierem "misji dworcowych" - pomagał zagubionym kobietom, które masowo migrowały wówczas ze wsi do Wrocławia. "Byłam rozbita - mówi siostra Anna - zastanawiałam się, czy to ma sens. Nie mieliśmy domu, nie chciano nas nigdzie przyjąć. Byłyśmy bezradne. I wtedy w klasztorze zaczęły się rekolekcje".

Rekolekcjonista zadał siostrze Annie pytanie, czy jest gotowa z przedsięwzięcia zrezygnować, jeśli taka będzie wola Boga. "Wiedział przecież, że od rana do wieczora się tym zajmowałam, wiele dni spędziłam na ulicy, wysłuchując setek epitetów. Zostawić to wszystko? Łatwo się mówi. Nie spałam całą noc. Nosiło mnie. Ciśnienie mi skoczyło, kłóciłam się z sobą i z Bogiem do rana" - opowiada. Ale rankiem poszła i powiedziała: "Jestem w stanie to zostawić, niech się dzieje, co chce". "I wówczas spadł mi kamień z serca, ogarnął mnie totalny pokój. Zeszła ze mnie złość na siostry, których słowa mnie raniły. Błogosławiony czas. Pan Bóg zaczął budować dom, bo wreszcie przestałam Mu przeszkadzać". To były jakby drugie narodziny jej misji.

Zstąp do piekieł

Przeszła profesjonalne szkolenia w dziedzinie streetworkingu (udzielania pomocy społecznej bezpośrednio na ulicy). Ukończyła kursy terapii w Krakowskiej Szkole Psychoterapii Psychoanalitycznej oraz w Polskim Instytucie Ericksonowskim. Jeździła do ośrodków pomocy w Holandii i we Włoszech. Z siostrą Anną zaczęła pracować s. Barbara Zawiła, magister resocjalizacji. Wokół zakonnic zgromadziło się kilkunastu wolontariuszy, powstało stowarzyszenie. Miasto przekazało dom i ufundowało kilka etatów na prowadzenie terapii. Członkowie stowarzyszenia prowadzą także profilaktyczne programy w śląskich szkołach.

Powołaniu siostry Anny najbliżej do tajemnicy Wielkiej Soboty - zstąpienia Jezusa do piekieł. Dotyka cierpienia i beznadziei, które trudno sobie wyobrazić. Staje przed pytaniami bez odpowiedzi. Skąd w człowieku taka łatwość krzywdzenia innych? Np. taka historia: "Panowie zabawiali się, każąc dziewczynom przykładać pistolet do skroni i strzelać, a one ze strachu popuszczały mocz albo dostawały biegunki i to było szczytem radości dla tych ludzi".

"Bezradność jest moją najczęstszą towarzyszką" - przyznaje. Zdarza się, że dziewczyny, które przyjęły pomoc, powracają do prostytucji. Mechanizm samounicestwienia jest silniejszy. Siostra Anna nie narzuca się wtedy z pomocą. Nie można uszczęśliwiać ludzi na siłę. "Kłócę się z Bogiem i pytam Go, po co to wszystko. Potem odpoczywam i zaczynam nowy dzień".

Nie potrafi jednak przejść do porządku dziennego nad społecznym piętnowaniem prostytutek. Takiego życia nie wybiera się z lenistwa, chęci szybkiego zarobku czy dla przyjemności. Te dziewczyny najczęściej nie widzą innej alternatywy, są uwodzone i brutalnie łamane, szantażowane i straszone, często skrzywdzone w dzieciństwie. "Różnica między nimi a nami jest taka, że z jednej strony są jawnogrzesznice, a z drugiej skrytogrzesznicy. Jakim prawem możesz je oceniać? Co wiesz o życiu takiej osoby, o jej zranieniach?" - pyta siostra.

Pomagaj

Jeśli chce się realnie pomóc, trzeba stworzyć alternatywę dla prostytucji i dać możliwość wyboru. Fundamentem jest szacunek dla człowieka i nienaruszanie jego granic, choćby tkwił w samounicestwieniu. Zdaniem siostry dotyczy to wszystkich: "Ani tej, która stoi, ani tego, który ochrania, nie można traktować jak śmiecia".

Skala pomocy wydaje się niewielka: porada prawna dla ośmiu osób tygodniowo, dziesięć dziewczyn objętych terapią, piętnaście matek z dziećmi w domu pomocy. Do tego życie z dnia na dzień. "80 procent naszej energii zużywamy na szukanie sponsorów i pisanie programów pomocowych" - mówi siostra Anna. Nie jest możliwe oszacowanie, ilu osobom jej stowarzyszenie już pomogło. Zresztą najmniejsze nawet nastawienie na sukces czy skuteczność fałszowałoby intencje tego typu pomocy. Nieoficjalne statystyki policyjne podają, że w samych tylko Katowicach pracuje około tysiąca prostytutek. Działania

s. Anny zdają się zatem być kroplą w morzu potrzeb. Jej poświęcenie, oprócz realnej choćby skromnej pomocy, ma jednak także głębszy wymiar. Nieustanny spór z Bogiem, zawierzenie do końca, pokora, szacunek dla każdego człowieka, bezinteresowność, wiara w miłość - to przecież Ewangelia w czystej postaci.

Korzystałem z książki "Kobieta nie jest grzechem" (rozmowy-rzeki przeprowadzonej przez Katarzynę Wiśniewską), z wywiadów Cezarego Sękalskiego w "Azymucie" i Marcina Jakimowicza w "Gościu Niedzielnym", a także z mojej rozmowy w "TP" nr 50/07.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2008

Artykuł pochodzi z dodatku „VIII Dni Tischnerowskie (19/2008)