Europa w świecie – reaktywacja

Co spotkanie Merkel z Putinem i niemiecko-francuskie apele o budowę nowych sojuszy mogą oznaczać dla Polski?

03.09.2018

Czyta się kilka minut

Kanclerz Niemiec i prezydent Rosji podczas spotkania w Mesebergu, 18 sierpnia 2018 r. / ALEXEI DRUZHININ / AFP / EAST NEWS
Kanclerz Niemiec i prezydent Rosji podczas spotkania w Mesebergu, 18 sierpnia 2018 r. / ALEXEI DRUZHININ / AFP / EAST NEWS

Co spotkanie Merkel z Putinem i niemiecko-francuskie apele o budowę nowych sojuszy mogą oznaczać dla Polski?

Sierpień w polityce jest z reguły czasem kanikuły. W tym roku było jednak inaczej. Spotkanie kanclerz Angeli Merkel z prezydentem Władimirem Putinem w Mesebergu, odważna wizja nowego kształtu współpracy Europy i Ameryki szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa oraz programowe wystąpienie prezydenta Francji Emmanuela Macrona wzywającego do przeglądu polityki obronnej w Europie i budowania nowych sojuszy – wszystko to zdarzyło się właśnie w sierpniu, kiedy mamy prawo do niezawracania nam głowy polityką.

W niezmiennie neurotycznej polskiej debacie o świecie wydarzenia te wybrzmiały nader mocno. W końcu „lato tego roku było piękne”, a potem przyszedł wrzesień i koniec świata, który znaliśmy. Nawet wyważony zwykle w opiniach „Dziennik Gazeta Prawna” pisał o „zdradzie dyplomatycznej”, której dokonała Mutti spotykając się z b. pułkownikiem KGB. Analizowanie każdego spotkania, wypowiedzi czy wizji politycznej w kontekście zmierzchu Zachodu, który porzuciwszy swe ideały zostawi Polskę na łasce wichrów historii, nie wydaje się jednak zwiększać naszej wiedzy o otaczającym nas świecie. A ten rzeczywiście się zmienia, choć nikt jeszcze nie wie jak.

Nie wie tego Merkel, której spotkanie z Putinem służyło wybadaniu, czy gospodarz Kremla jest w stanie uznać, że już nie dyktuje warunków. A gotowość do negocjacji otwiera drogę do dalszych spotkań i rozmów – nie wiemy jednak, czy w sprawie wojny na Ukrainie i w Syrii jest pole do kompromisu, które zakładałoby także zgodę Kijowa i Damaszku (oraz Teheranu). To trudne do wyobrażenia. Na pewno ani Rosja, ani Niemcy nie są w stanie nikomu nic narzucić. Gdyby jednak doszło do pozytywnego przełomu, zniesienie sankcji na Rosję stanie się realne. Jedynym konkretem był Nord Stream, co ilustruje, jak pusty jest wciąż dzisiaj wymiar „strategicznych” stosunków państw, które miały rządzić Europą. Ale nawet ta inwestycja zależy od tego, czy Kongres nałoży sankcje na firmy zaangażowane w budowę gazociągu (co może oznaczać jego zamrożenie), czy też umożliwi jego budowę.

Przyszłości nie znają też Macron i Maas, choć obaj zgrabnie nawiązali do pomysłów, które są stare jak sama współpraca atlantycka. Więcej miejsca dla Europy w polityce światowej wymaga jednak spójności politycznej i rozwoju zdolności do wpływania na rzeczywistość, której Europie dzisiaj brakuje. Pomińmy kwestie wojskowe: mimo stałej niepewności odnośnie do amerykańskiego zaangażowania, Europa nie stworzy potencjału zbliżonego do tego, którym dysponują USA. W rzeczywistości nawet tego nie chce. Wyraźną ambicją jest jednak poszerzenie swobody w kwestiach globalnej współpracy gospodarczej. Swą polityką handlową Donald Trump stworzył miejsce dla działań, które jeszcze jakiś czas temu nie były priorytetowe. Europa ma tu możliwość nie tylko sięgnięcia po narzędzia, którymi nie dysponuje na polu walki, ale przede wszystkim ma wolę polityczną: handel i gospodarka wprost przekładają się na głosy poparcia. Iran – inaczej niż Irak – może więc okazać się punktem zwrotnym w budowie równowagi w stosunkach amerykańsko-europejskich. I tu jednak potrzeba wielu lat, aby postulaty Macrona i Maasa nabrały realnego wymiaru.

Czy zatem nie ma powodów do obaw nad Wisłą? Zapewne są, bo każda korekta polityczna niesie w sobie szansę na poprawę sytuacji, jak też ryzyko jej pogorszenia. Problemem nie są jednak Merkel, Macron czy Maas. Więcej: nie jest nim nawet Trump. Problemem jest brak polskiej odpowiedzi, która miałaby szanse wyjść poza logikę polityki wewnętrznej i wywrzeć wpływ na myślenie innych. I tego powinniśmy się najbardziej obawiać. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2018