Erdoğan kontra Erdoğan

Oskarżona o terroryzm turecka pisarka i obrończyni praw człowieka Aslı Erdoğan od niemal trzech miesięcy siedzi w więzieniu. Za tydzień okaże się, czy spędzi tam resztę życia.

21.11.2016

Czyta się kilka minut

Aslı Erdoğan, Kraków, listopad 2015 r. / Fot. Mateusz Skwarczek / AGENCJA GAZETA
Aslı Erdoğan, Kraków, listopad 2015 r. / Fot. Mateusz Skwarczek / AGENCJA GAZETA

Zdjęcie jest prześwietlone. Z bielą ścian kontrastują trzy ciemne postaci. Na twarzach widocznych na fotografii mężczyzn majaczy cień uśmiechu, stojąca między nimi blada, chuda kobieta jest poważna. Patrzy prosto w obiektyw zmęczonymi oczami i w ogóle nie przypomina siebie ze zdjęć zdobiących okładki jej książek czy ilustrujących liczne wywiady, których udzielała zagranicznym gazetom wtedy, gdy ukazywały się ich kolejne tłumaczenia. Nic dziwnego. To zdjęcie zrobiono w areszcie. Pisarka i dziennikarka kurdyjskiej gazety „Özgür Gündem” została – wraz z 20 redakcyjnymi kolegami – zatrzymana miesiąc po nieudanym puczu wojskowym, a krytycznie nastawioną do rządu i wspierającą autonomiczne dążenia Kurdów gazetę z dnia na dzień zamknięto twierdząc, że stanowi tubę propagandową Partii Pracujących Kurdystanu.

Ponieważ inni dziennikarze szybko odzyskali wolność, autorka „Miasta w karmazynowej pelerynie” i „Cudownego mandaryna” sądziła, że po złożeniu wyjaśnień i ona zostanie wypuszczona, zwłaszcza że zarzuty, które jej postawiono (przynależność do organizacji terrorystycznej i działalność propagująca terroryzm), zarówno jej, jak i prawnikom wydawały się absurdalne.

– Nie ma żadnych dowodów. Felietony przedstawiane przez prokuratora jako dowód na działalność terrorystyczną dotyczą głównie literatury lub socjologii – mówiła Erdoğan dziennikarzom dziś również wziętej na celownik władz gazety „Cumhuriyet”.

– Gdy spojrzymy na jej teksty, zobaczymy, że zawsze stała przeciwko przemocy, w obronie praw człowieka i pokoju. Zawsze była solidarna z Kurdami, alewitami i wszystkimi „innymi”, którzy doświadczali dyskryminowania. Najpoważniejszy zarzut to fakt, że śmiała pisać do „Özgür Gündem” – mówił zaś w rozmowie z portalem Al Monitor Erdal Doğan, jeden z obrońców pisarki. Prawnicy przekonywali ponadto, że według tureckiego prawa prasowego dziennikarz nie odpowiada za inne publikowane w tej samej gazecie artykuły. Prokurator znalazł na to sposób.

– Przedstawił mnie jako aktywnego członka kolegium redakcyjnego, podczas gdy w rzeczywistości nie miałam żadnego wpływu na politykę wydawniczą gazety – mówiła niedługo później.

Kolejne informacje, te zza krat więzienia w Bakırköy, były już tylko gorsze.

– Nie jestem torturowana, choć długo nie dawano mi pić. Przez pięć dni nie miałam też dostępu do swoich lekarstw [pisarka od lat zmaga się z cukrzycą, chorobą płuc i schorzeniami układu pokarmowego – red.], nie wychodzę na dwór. Wiem, że życie w tych warunkach zniszczy moje ciało – mówiła dziennikowi „Hürriyet”.

Wróg wszystkich rządów

Erdoğan „nie zgrywa” za kratami bohaterki, ale ani teraz, ani wcześniej nie brakło jej odwagi, by mówić i pisać to, co myśli. Dlatego władze tak się jej boją. I nie chodzi tu jedynie o administrację prezydenta Erdoğana, noszącego (przypadkiem) to samo co pisarka nazwisko. Aslı, która na rzecz literatury porzuciła karierę naukową (ukończyła inżynierię komputerową i fizykę) oraz pracę w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych, pisać zaczęła w 1994 r., na długo przed „erą Erdoğana”.

Już wtedy, pisząc dla „Radikal”, poruszała niewygodne dla ówczesnych władz tematy, takie jak nadużycia policji, zabójstwa lewicowych działaczy, więzienne tortury czy łamanie praw kobiet. Choć u władzy była wtedy opozycyjna dziś CHP, powołująca się na demokratyczną spuściznę Atatürka, pisarka była inwigilowana i zastraszana, a w końcu – zwolniona z pracy. Był rok 2001, niedługo potem władzę w Turcji przejęła rządząca do dziś proislamska partia AKP. Aslı Erdoğan nie łudziła się jednak – tak jak jej koledzy – że w Turcji coś się zmieni. Dalej robiła swoje – pisała o nadużyciach władzy. Tych – jej zdaniem – z dnia na dzień było coraz więcej. „Gdy mówiłam, że nasz kraj zmierza w kierunku totalitaryzmu, i przewidywałam, że dziesiątki tysięcy ludzi trafi do więzienia, nawet moi kurdyjscy znajomi twierdzili, że przesadzam. Słyszałam: oszalałaś, odbiło ci” – mówiła w jednym z wywiadów. W kurdyjskim „Özgür Gündem” pracowała od 2013 r. Szybko okazało się – choć AKP jeszcze wtedy wciąż „flirtowała” z mniejszością kurdyjską, licząc na ich głosy w nadchodzących wyborach – że nie chodzi o to, gdzie, ale co pisze Aslı Erdoğan. Dziennikarka za pośrednictwem znajomych dowiedziała się, że jest na liście dziennikarzy, którzy mają być aresztowani. Wyjechała do Szwajcarii, a stamtąd do Austrii. Z dala od ojczyzny wytrzymała jednak tylko kilka miesięcy. Wróciła, by trafić prosto na spontaniczne, antyrządowe protesty, które wybuchły w stambulskim parku Gezi. I oczywiście wzięła w nich aktywny udział. To nie mogło spodobać się premierowi Erdoğanowi, który przecież przed jej powrotem do kraju zapewnił, że w Turcji nie spadnie jej włos z głowy. Gdy groźby zaczęły się powtarzać, znów wyjechała, na dobre przypieczętowując swój los „pisarki na wygnaniu”.

Stypendium przyznała jej fundacja Międzynarodowa Sieć Miast Pisarzy Uchodźców (ICORN). Miniony rok spędziła w Krakowie. Spod Wawelu trafiła prosto do więzienia.

Nadzieja w prokuratorze 

– Nie znam takiej pisarki – mówi mi koleżanka, którą pytam o Aslı Erdoğan. Jest zdziwiona, gdy wyjaśniam, o co chodzi, i zaraz wyszukuje informacje podawane na jej temat w internecie. Sytuacja powtarza się kilkakrotnie, inni też o niej nie słyszeli. Jedynie mąż znajomej wysyła lakonicznego esemesa: „Aresztowana pisarka. Nie czytałem”.

Okazuje się, że to, co autorka „Człowieka w skorupie” mówiła w licznych wywiadach, jest prawdą. Choć jej książki zostały przetłumaczone na kilkanaście języków (na polski jeszcze nie), w kraju nie jest szeroko znana. Twierdzenie jednak, że w Turcji nie wydaje się jej powieści (takie „rewelacje” można znaleźć w polskiej Wikipedii), to bzdura. Tylko na stambulskim lotnisku trafiam na co najmniej trzy stoiska, gdzie można je kupić, na jednym są wręcz demonstracyjnie wyeksponowane tuż obok książek na temat Atatürka. Zakupy ostatecznie robię w jednej z izmirskich księgarni, gdzie również nie ma problemu z nabyciem książek Erdoğan. Na razie. Bo gdy pokazuję nowy nabytek dawnej nauczycielce tureckiego, ta nie kryje oburzenia.

– Przecież ona współpracuje z PKK! – wykrzykuje, a ja jestem zaskoczona, bo nawet podczas lekcji nie widziałam jej tak zdenerwowanej. Zadaję jeszcze kilka pytań, ale znawczyni tureckiej literatury zmienia temat. Wracam do domu i jeszcze raz szukam informacji o Aslı Erdoğan, tym razem w prorządowych gazetach. Tu nagłówki są zgoła inne: „Terrorystyczna gazeta zamknięta, dziennikarze w więzieniu”, „Za członkostwo w zbrojnej organizacji terrorystycznej Aslı Erdoğan grozi dożywocie”.

W artykułach brak informacji o podstawach, na jakich pisarce postawiono zarzuty o „działanie na szkodę integralności i jedności państwa”, jest jednak coś, co sprawia, że zaczynam rozumieć reakcję mojej nauczycielki. „W latach 2012–2014 w »Özgür Gündem«, pod pseudonimem Ali publikowali artykuły należący do PKK Abdullah Öcalan, Aysun Çamdal, Duran Kalkan, Mustafa Karasu, Cemil Bayık, Fehman Hüseyin. Szkalowali Turcję i namawiali do przemocy. Nie możemy się na to godzić” – czytamy w informacji udostępnionej przez biuro stambulskiego prokuratora generalnego Umuta Tepe. Prokurator, którego imię oznacza „nadzieję”, liczy na to, że Aslı Erdoğan za kratami spędzi resztę życia lub przynajmniej najbliższych 15 lat.

Listy z więzienia

Pisarka wystarczająco długo zajmowała się sprawami podobnymi do swojej, by wiedzieć, co może ją spotkać. Potwierdza to lektura jej twórczości. Choć jej teksty powstały na wolności, są pełne niepokojących opisów aresztowań i towarzyszących im uczuć. Gdy policja pojawia się w domu bohatera opowiadania „Mahpus” („Więzień”), ten „siedzi spokojnie, nieruchomo, w milczeniu, gotowy na przyjmowanie ciosów”. Nim policjanci wepchną go do radiowozu, zdąży jeszcze unieść skute ręce w niepewnym geście pożegnania. „Wszystkie przerażające rzeczy: ból fizyczny czy pozbawienie wolności, kiedyś mają swój kres” – czytamy z kolei w opowiadaniu „Tahta Kuslar” („Drewniane ptaki”), nagrodzonym w 1997 r. w zorganizowanym przez „Deutsche Welle” konkursie. Jej bohaterowie są różnorodni (uchodźcy polityczni, więźniowie, pacjenci, prostytutki), ale zawsze niepokojący. Nieustannie zmagają się z lękiem, bólem, prześladowaniem, ciągle wydobywając się z jakiejś fizycznej i duchowej „karanlik” – ciemności. Aslı Erdoğan przypomina dziś trochę bohaterkę własnego opowiadania „Sabah Ziyaretçisi” („Poranny gość”), która zastanawia się, dlaczego się nie boi, skoro być może powinna.

– Gdy pojęłam, że będę zatrzymana, bo taki rozkaz przyszedł z góry, cały strach zniknął – mówiła w rozmowie z „Hürriyet”. Pisarka nie zamilkła, a wsparcie z całego świata (protesty w jej obronie, petycje do prezydenta Turcji w sprawie jej uwolnienia, akcje w mediach społecznościowych i w końcu listy adresowane bezpośrednio do więzienia Bakırköy) dodało jej sił. Kilka dni temu wysłała list do niemieckiego dziennika „Deutsche Welle”. Apeluje w nim, by Europa, zajęta kryzysem uchodźczym, nie przyglądała się biernie Turcji zmieniającej się w totalitarny reżim, w którym nie przestrzega się żadnych praw: „Ponad 130 dziennikarzy siedzi w więzieniu, zamknięto 170 gazet, stacji telewizyjnych i radiowych. Władza chce mieć monopol na prawdę i opisywanie rzeczywistości”. Po co to pisała, skoro wiedziała, że Europa nie podejmie żadnych spektakularnych działań?

Odpowiedź znajduję w jej opowiadaniu:

„W ciemności, na dachu budynku mieszkają ptaki. Od stuleci, bezustannie znoszą na dach suche gałązki wierząc, że pewnego dnia ciężar gałązek sprawi, że kamienny dom runie. Gdy nadchodzi wieczór, wiatr zdmuchuje patyki, ale ptaki każdego ranka zaczynają pracę od nowa”. Cokolwiek zdecyduje turecki sąd, Aslı Erdoğan nie zamilknie. ©


CZYTAJ TAKŻE:

LIst przedstawicieli świata mediów i kultury w sprawie Aslı Erdoğan i innych represjonowanych w Turcji >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, korespondentka „Tygodnika Powszechnego” z Turcji, stały współpracownik Działu Zagranicznego Gazety Wyborczej, laureatka nagrody Media Pro za cykl artykułów o problemach polskich studentów. Autorka książki „Wróżąc z fusów” – zbioru reportaży z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2016