Ksiądz bogatych ludzi

Nie potrzebujemy zewnętrznych mechanizmów, żeby żyć przyzwoicie.

29.03.2016

Czyta się kilka minut

 Ksiądz Jacek Stryczek pod Urzędem Skarbowym na ul. Grodzkiej w Krakowie podczas zorganizowanego przez niego happeningu. /   / Fot. Beata Zawrzel/REPORTER/EASTNEWS
Ksiądz Jacek Stryczek pod Urzędem Skarbowym na ul. Grodzkiej w Krakowie podczas zorganizowanego przez niego happeningu. / / Fot. Beata Zawrzel/REPORTER/EASTNEWS

W związku z ostatnimi wywiadem, udzielonym przez księdza Jacka Stryczka serwisowi money.pl, ustaliliśmy już, że mamy alternatywne tłumaczenia Pisma Świętego.

W tłumaczeniu ks. Jacka dominuje pewnie przypowieść o „talentach”, zginęła natomiast historia młodzieńca, któremu Jezus każe rozdać swój majątek, czy Zacheusza, który po spotkaniu z Jezusem decyduje się na rozdanie połowy majątku. Zdania z Dziejów Apostolskich: „Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne, sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby” - nie ma pewnie w ogóle.

Zostawmy więc na boku interpretacje Ewangelii, bo trudno tu o porozumienie, skoro są dwa tak bardzo różne punkty wyjścia.

Otóż kiedy jakiś dziennikarz pyta księdza Jacka, czy to przyzwoite, żeby prezes banku zarabiał 40 razy więcej niż pracownik najniższego szczebla, to duchowny odpowiada, że nie widzi w tym nic niestosownego.

Gdy ktoś, kto przeczytał coś więcej niż tylko tezy Friedmana, chce udowodnić księdzu Jackowi, że sprawiedliwszy podział dóbr, w którym prezes banku rezygnując z części dochodów na rzecz pracowników niższego szczebla wcale nie traci wiele ze swojego bogactwa, a jednocześnie taka decyzja może spowodować, że sprzątaczka będzie mogła żyć godnej, słyszy od ks. Jacka, że to durny „katomarksizm”.

Ponadto z lektury wywiadu dowiedzieliśmy się, że ks. Stryczek kwestionuje istnienie „nierówności społecznej”. Czyni to praktyk niesienia pomocy, któremu jeszcze wyraźniej te nierówności powinny rzucać się w oczy. To brzmi trochę jak narzekanie, że w Boże Narodzenie nie ma - jak dawniej - śniegu, ale generalnie globalne ocieplenie to wymyślili eko-terroryści.

O co zatem chodzi, gdy ktoś mówi o potrzebie sprawiedliwszego podziału dóbr?

Prof. Mączyńska w wywiadzie z Grzegorzem Sroczyńskim wyjaśnia:

„Powiedzmy, że ja, pan i trzy inne osoby zarabiamy razem milion złotych rocznie. Ale ja mam 900 tys., a pan i pozostałe trzy osoby po 25 tys. Ja - mając co roku tak dużą sumę - wcale nie ruszam z pieniędzmi na rynek. Część ulokuję w zagranicznych funduszach spekulacyjnych, część odłożę, może nawet opłaci mi się tzw. optymalizacja w raju podatkowym. Pozostałe osoby - zarabiając po 25 tys. rocznie - ledwo wiążą koniec z końcem, więc kupią tylko to, co najpilniejsze do przeżycia.

Teraz podzielmy ten milion inaczej, czyli równiej: dla mnie 400 tys., dla pana 300 tys., a dla trzech pozostałych osób po 100 tys. zł rocznie. Drastycznie inny efekt dla rynku! Mój zarobek to nadal bardzo dużo, ale jednak nie tyle, żeby ryzykować spekulacje walutowe. Pańskie 300 tys. to sporo, być może kupi pan większe mieszkanie, co nakręci koniunkturę, bo potem są kafelki, meble itd. Pozostali - mając po 100 tys. rocznie - zrobią remonty, kupią nowe ubrania, ktoś zmieni samochód, inny pójdzie do dentysty, na którego poprzednio brakowało. Kapitalizm na bardziej równym podziale tylko skorzysta”.

Gdyby ksiądz Jacek usłyszał powyższy wykład (proszę go o spotkanie od ponad roku, niestety bezskutecznie), to odpowiedziałby zapewne pytaniem: „No dobrze, ale kto miałby decydować o tym, że prezes banku będzie zarabiał mniej? Przecież to jego bank. Może robić co chce”.

Czy rzeczywiście potrzebujemy zewnętrznych mechanizmów sterowania przyzwoitością?  Praktyka przedsiębiorstw w których szefowie, bez zewnętrznego przymusu, podjęli decyzję o redukcji wynagrodzeń na rzecz pracowników niższych szczebli dowiodła, że to się opłaca.

Mam smutne wrażenie, że w szukaniu „zewnętrznego mechanizmu sterowania przyzwoitością” kryje się ta sama bezradność, która wielu księżom każe wpływać na świat za pomocą ustaw, praw stanowionych przez polityków i legislacji.

Otóż w tej technokratycznej i uporządkowanej zewnętrznymi zasadami rzeczywistości nic już nie może być zwykłą „wrażliwością”, próbą zmiany sposobu myślenia i mentalności, nic już nie może wpływać ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości, i ze zdania „bo tak wypada, bo tak będzie sprawiedliwe”.

W tej wizji wszystko musi być sterowane przez ustawy. Musi być jeden: sędzia, minister, prezydent, który zdecyduje.

Ksiądz nie mówi o moralności i przyzwoitości, bo nawet w tego typu rzeczach domaga się stanowienia prawa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.).