Egipt: triumf braci muzułmanów

W wolnych i demokratycznych wyborach Egipcjanie wybrali pierwszego w świecie arabskim prezydenta-islamistę.

26.06.2012

Czyta się kilka minut

Wyniki drugiej, decydującej tury egipskich wyborów prezydenckich podano w minioną niedzielę, 24 czerwca – dokładnie pięćset dni od obalenia prezydenta-dyktatora Hosniego Mubaraka. Po trwających tydzień politycznych targach, przeliczaniu głosów i rozpatrywaniu protestów wyborczych, ogłoszono zwycięzcę: został nim islamista Mohamed Mursi, którego jeszcze niedawno „New York Times” nazywał pogardliwie „kołem zapasowym” Braci Muzułmanów. Kandydat islamistów otrzymał nieco ponad 51 proc. głosów; 48 proc. zdobył reprezentant starego reżimu: Ahmed Szafik, ostatni premier za rządów Mubaraka i były oficer lotnictwa. Frekwencja wyborcza tylko nieznacznie przekroczyła 50 proc.

Na kairskim placu Tahrir dziesiątki tysięcy demonstrantów z aplauzem przyjęły zwycięstwo kandydata Bractwa. Społeczeństwo jest jednak bardzo podzielone, a triumf islamisty będzie dla wielu trudny do zaakceptowania. Chrześcijanie, zwolennicy świeckiego państwa i wielu zwykłych obywateli, wystraszonych 5-miesięczną działalnością zdominowanego przez islamistów parlamentu, stali w drugiej turze przed trudnym wyborem: głosować na kandydata, który na początku swej kampanii nawoływał do zaprowadzenia w kraju szariatu – czy też, oddając głos na Szafika, przekreślić zupełnie egipską rewolucję?

PUCZ GENERAŁÓW CZY OBRONA ŚWIECKIEGO PAŃSTWA?

Wcześniej, 14 czerwca, w przededniu drugiej tury wyborów, Trybunał Konstytucyjny rozwiązał parlament, wybrany w pierwszych wolnych wyborach na przełomie roku. Przyczyną była – niezgodna z ordynacją – obecność członków partii politycznych na listach dla kandydatów bezpartyjnych. Nowe wybory mają odbyć się w ciągu najbliższych miesięcy. Decyzję o rozwiązaniu całego parlamentu oprotestowali przedstawiciele większości partii.

Dwa dni później, dosłownie kilka minut po zakończeniu drugiej rundy wyborów prezydenckich, Najwyższa Rada Wojskowa – od obalenia Mubaraka pełniącą rolę „kolektywnego prezydenta” – dokonała czegoś, co zdaniem wielu obserwatorów można nazwać politycznym przewrotem: ograniczyła uprawnienia przyszłego prezydenta. Jednym dekretem generałowie zapewnili sobie pełnię władzy ustawodawczej – i wszystko wskazuje na to, że pod nieobecność parlamentu to oni będą mieć decydujący wpływ na prace nad nową konstytucją. Przewodniczący Rady, marszałek Mohamed Husajn Tantawi, pozostanie zwierzchnikiem armii, a nowy prezydent nie będzie mógł podejmować decyzji o wypowiedzeniu wojny. Generałowie zastrzegli sobie też prawo decydowania o budżecie armii. Zapewnili jednak, że dotrzymają terminu przekazania władzy nowemu prezydentowi, który przypada na 1 lipca.

Dopiero z dzisiejszej perspektywy wielu Egipcjan przyznaje rację młodym rewolucjonistom i takim politykom jak Muhammad El-Baradei, którzy zaraz po rewolucji z determinacją domagali się, by prace nad nową konstytucją rozpocząć jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu wyborczego. Przekonywali, że w sytuacji, gdy nie są znane uprawnienia władzy wykonawczej i ustawodawczej oraz rola armii w państwie, wybory doprowadzą do zablokowania demokratycznej transformacji. Większość Egipcjan poszła jednak za głosem armii i żądnych władzy islamistów i w marcu 2011 r. poparła w referendum kosmetyczne poprawki do starej konstytucji, dzięki którym armia – bez zbędnych konsultacji – może sama decydować o kompetencjach poszczególnych organów władzy.

OBIETNICE NOWEGO PREZYDENTA

Prezydencki maraton wyborczy zakończył się trwającym aż przez tydzień liczeniem głosów – gdy tymczasem tuż po zakończeniu głosowania obaj kandydaci, Mursi i Szafik, ogłosili się zwycięzcami. A były prezydent Mubarak, skazany niedawno na dożywocie, zdążył powrócić do życia z rzekomej śmierci klinicznej, ogłoszonej już przez egipską agencję prasową Mena.

Atmosfera politycznego targu, towarzysząca wyborom prezydenckim, odebrała demokratycznym procedurom wiele wiarygodności. Podczas przedłużającego się oczekiwania na rezultat głosowania, dosłownie z dnia na dzień narastała nieufność Egipcjan do armii – i nieufność między różnymi grupami społeczeństwa. Mubarak może balansować między życiem a śmiercią, ale jego system ma się wciąż dobrze.

Teraz, od kilku dni, trwają konsultacje rewolucjonistów i świeckich polityków ze sztabem Mursiego; jeśli pogłoski okażą się prawdziwe, to nowy prezydent zgodził się na wiele ustępstw. Na czele rządu, który Mursi wkrótce powoła, ma stanąć świecki polityk. Nowy prezydent miał zobowiązać się też do ułaskawienia wszystkich cywilów skazanych od wybuchu rewolucji przez sądy wojskowe, a pracami nad konstytucją ma kierować komisja złożona w połowie z przedstawicieli świeckich ugrupowań i koptyjskich chrześcijan.

Czy można wierzyć w zapewnienia islamistów? W ciągu ostatnich pięciuset dni Bracia Muzułmanie dali się poznać raczej jako nie dotrzymujący obietnic kunktatorzy. Bardziej prawdopodobne wydaje się zatem, że zechcą współrządzić krajem wraz z armią. Wszak obie strony mają podobny, instrumentalny stosunek do demokracji.

Pod jednym tylko warunkiem: że dogadają się, jak podzielić władzę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2012