Efekt Kedżriwala

Na najważniejszego polityka w Indiach wyrasta zwykły człowiek i anarchista. Ma szanse wpłynąć na wynik najbliższych wyborów – i już teraz zmienia kraj.

03.03.2014

Czyta się kilka minut

Arwind Kedżriwal jako premier Delhi w czasie protestu pod główną komendą policji. Delhi, 20 stycznia 2014 r.  / Fot. Anindito Mukherjee / REUTERS / FORUM
Arwind Kedżriwal jako premier Delhi w czasie protestu pod główną komendą policji. Delhi, 20 stycznia 2014 r. / Fot. Anindito Mukherjee / REUTERS / FORUM

Gdybyś spytał mnie o indyjską politykę jeszcze pół roku temu, powiedziałbym, że to jedno wielkie bagno – mówi Shiva, młody inżynier z Pune. – Uczciwi ludzie trzymali się z dala od polityki, żeby się nie pobrudzić – wtóruje mu Suredż, młody lekarz. Ale w ostatnich tygodniach coś się zmieniło. W oczach mężczyzn zapalają się iskry: – Teraz mamy nadzieję, że polityka może służyć dobrym sprawom – potwierdzają zgodnie. Co się stało? Odpowiedź sprowadza się do jednego słowa: Kedżriwal.

W CZAPCE GANDHIEGO

Jeszcze dwa lata temu to nazwisko nie mówiło nic nikomu – poza wąskim gronem biurokratów i aktywistów w północnych Indiach. Tymczasem w grudniu 2013 r. Arwind Kedżriwal został premierem rządu stanowego w Delhi – i choć rządził tylko 48 dni, do połowy lutego, to wywrócił indyjską politykę do góry nogami.

Kiedy ponad rok temu zakładał Partię Zwykłego Człowieka (AAP), większość komentatorów uznała ją za kuriozum. Przed wyborami regionalnymi w Delhi (grudzień 2013 r.) mało kto dawał jej szanse na kilka mandatów. Tymczasem ku zaskoczeniu wszystkich zdobyła ona 28 z 70 mandatów, i choć zajęła drugie miejsce po prawicowej BJP, była jedyną partią zdolną utworzyć mniejszościowy rząd.

„Mam dziwne przeczucie, że ojcowie naszej demokracji myśleli właśnie o takim dniu jak ten dzisiejszy w Delhi, kiedy pisali konstytucję” – skomentował na Facebooku Amandeep, znajomy pisarz z Bangalore, który dotąd nie szczędził gorzkich słów pod adresem swego kraju.

Tę nową pozytywną energię czuć w całych Indiach: w rozmowach ze sklepikarzami, studentami czy ekspertami. Największy dziennik anglojęzyczny „The Times of India” przyznał Kedżriwalowi tytuł „Człowieka Roku 2013”, za „zmianę całej idei, czym polityk i polityka powinny być”. Od dwóch miesięcy człowiek w charakterystycznej czapce Gandhiego nie znika z pierwszych stron gazet, a programy publicystyczne koncentrują się na wyjaśnianiu fenomenu nowej partii.

KRYZYS INDYJSKIEJ DEMOKRACJI

Sukces AAP nie byłby możliwy, gdyby nie kryzys największej demokracji świata. Według raportu Transparency International „Global Corruption Barometer 2013”, aż 86 proc. ­Indusów uważa, że partie są przeżarte korupcją, a 65 proc. myśli tak o całym parlamencie. Postępowania karne są prowadzone przeciwko aż jednej trzeciej obecnych parlamentarzystów (w niektórych stanach współczynnik ten przekracza 50 proc.).

– W Indiach polityka jest bardzo przejrzysta – tłumaczy z przekąsem Amandeep, przejeżdżając obok ogromnej willi na przedmieściach Bangalore. – To dom lokalnego polityka: zbudował go zaraz po tym, jak został wybrany do parlamentu stanowego. Wszyscy wiedzą więc, skąd miał kasę.

Ostatnie, gigantyczne skandale korupcyjne jeszcze utwierdziły przekonanie, że to korupcja odpowiedzialna jest za całe zło i biedę w Indiach. Że gdyby nie chciwość polityków, nie byłoby ani niedożywionych dzieci, ani korków na ulicach, ani spowolnienia gospodarczego. W końcu aż 62 proc. Indusów przyznaje, że oni lub ktoś z ich rodziny zapłacił łapówkę policji, 61 proc. musiało sięgnąć dodatkowo do kieszeni przy uzyskiwaniu różnych pozwoleń, 48 proc. płaciło w edukacji. Aż 71 proc. uważa, że korupcja zwiększyła się w ostatnich dwóch latach.

MIOTŁA PRZECIW KORUPCJI

Kedżriwal obiecał to zmienić.

Uczciwy i świetnie wykształcony, przez 10 lat sam był urzędnikiem służby cywilnej. – To dzięki temu doświadczeniu zrozumiał, że cały system jest niemal dumny ze swej nieuczciwości i nieskłonny do zmian – przypomina jego przyjaciel. Już w 1999 r. Kedżriwal założył lokalną organizację pozarządową Parivartan (Zmiana), zajmującą się walką z korupcją. Dużą popularność zyskał jednak dopiero, występując przy boku działacza społecznego Anne Hazarego w masowym ruchu antykorupcyjnym, który przetoczył się przez Indie w 2011 r. Rok później rozstał się ze swoim mentorem, uważając, że zmiany można przeprowadzić jedynie przez działalność polityczną.

Symbolem partii AAP stała się miotła. Miotła będzie potrzebna do wymiecenia korupcji z życia publicznego. Porządki obejmą całą politykę. W przeciwieństwie do tradycyjnych partii, zdominowanych przez pokolenie 60- i 70-latków (obecny premier kraju ma 81 lat, lider głównej siły opozycyjnej – 63), Kedżriwal ma jedynie 45 lat, a większość jego niedawnych ministrów nie skończyła 40. roku życia. Zamiast prowadzenia polityki w oparciu o podziały kastowe, religijne czy klasowe, chce zajmować się rozwiązywaniem problemów zwykłych ludzi, bez względu na ich pochodzenie, dochód czy religię. I zamiast składać kolejne deklaracje, zabrał się za szybkie wdrażanie programu wyborczego.

Już w pierwszym miesiącu rządów zrealizował kilka obietnic: każda rodzina w Delhi będzie otrzymywać bezpłatnie pewną ilość wody dziennie, rachunki za prąd obcięto o połowę, firmy energetyczne poddano kontroli; powstała też specjalna linia telefoniczna, gdzie każdy może zgłosić przypadki korupcji.

METREM NA ŚLUBOWANIE

Zamiast arogancji elit, Kedżriwal głosi demokrację uczestniczącą i „usunięcie wszelkich symboli przywileju i władzy, które zwiększają dystans między obywatelem a rządem”. Chce zmienić politykę, zanim ta zmieni jego. Jako premier Delhi zrezygnował z osobistej ochrony, używania czerwonych kogutów na służbowych autach i nie przeniósł się do okazałej willi w centrum miasta, przynależnej jego poprzednikom. Kierowca auto-rikszy z fascynacją opowiada, że po raz pierwszy widział premiera, który na zaprzysiężenie swego rządu przyjechał metrem. – Wcześniej głosowałem na BJP, teraz popieram AAP – zapewnia. Dhirani, specjalistka public relations z Mumbaju, nie ma złudzeń, że wiele tych działań to czysty PR. – Ale przynajmniej Kedżriwal jest w tym autentyczny – dodaje. Także zapewnia, że będzie na niego głosować.

Nieobliczalny Kedżriwal wprowadził do indyjskiej polityki nowe standardy. Na zakończenie pierwszej sesji parlamentu wprawił w osłupienie oponentów, gdy po pięciu godzinach ich zaciętej krytyki odpowiedział spokojnym, 10-minutowym wystąpieniem, dziękując „za wszelkie krytyczne uwagi” i prosząc opozycję, by nie traciła czujności w wytykaniu mu błędów. W swej krótkiej karierze premiera zdążył zorganizować publiczne wysłuchanie skarg (o mało nie skończyło się stratowaniem go przez tłum zwolenników), ogłosić się anarchistą i przez dwa dni protestować na ulicy przeciw delhijskiej policji, oskarżyć o korupcję kilku ministrów rządu centralnego, a nawet najbogatszego Indusa i szefa Reliance Industries – Mukesha Ambaniego.

Gdy 14 lutego opozycja nie poparła kluczowej ustawy, tworzącej urząd wszechwładnego prokuratora ds. walki z korupcją, uznał dalsze sprawowanie władzy za bezcelowe i ustąpił. Przemknął przez lokalną politykę jak błyskawica, ale zelektryzował cały kraj. Odchodząc w aurze bezkompromisowego pogromcy korupcji, ma wolne ręce – do walki o prawdziwą władzę.

CZARNY KOŃ WYBORÓW?

Ostatnie tygodnie sprawiły, że z marginalnej grupy aktywistów AAP wyrosła na poważną siłę, mogącą namieszać w polityce Indii. Narendra Modi, lider nacjonalistycznej BJP, typowany dotąd na przyszłego premiera kraju, nie może być już pewny zwycięstwa w wyborach. Natomiast rządzący Kongres Narodowy może być pewny sromotnej porażki. Stracą też partie regionalne i komuniści. AAP może przejąć i głosy biednych (którzy nie załapali się na boom gospodarczy), i głosy coraz silniejszej klasy średniej (oczekującej poprawy jakości funkcjonowania państwa). Utrata władzy w Delhi przez AAP może więc jej pomóc: dziś przedstawia się ona jako jedyna siła zdeterminowana w walce z korupcją i ofiara układu polityków BJP i Kongresu z biznesem.

Najnowszy sondaż pokazuje, że gdyby wybory w okręgu Delhi odbyły się teraz, AAP dostałaby 66 proc. głosów. Ale Indie to nie Delhi. Główną słabością partii jest brak struktur w kraju i krótki czas (kilka miesięcy) na zgromadzenie finansów na kampanię. Wraz z szybką rozbudową AAP, nieuchronne będzie też przyjęcie członków o mniej surowej dyscyplinie moralnej... Efekt świeżości może minąć, a oskarżenia o populizm mogą stać się dominującą narracją w mediach. Już teraz część przychylnej dotąd prasy krytykuje brak doświadczenia i kontrowersyjne działania Kedżriwala.

Według ostrożnych szacunków, nowa partia może liczyć na 20-40 mandatów. W 543-osobowym parlamencie Lok Sabha to niewiele, ale w indyjskich warunkach, gdzie rząd tworzą koalicje składające się nawet z kilkunastu partnerów, pozycja AAP może być i tak silna. – Zresztą nie to jest ważne, czy Kedżriwal zostanie teraz premierem – przekonuje Amandeep. – Jeśli utrzyma się w polityce przez następne 5 lat, może zmienić Indie na kolejnych lat 15. A jeśli zachowa swoją pozycję przez 15 lat, zmieni Indie na lat 40 – przekonuje pisarz.

***

Niezależnie od wyniku głosowania, efekt Kedżriwala już działa. Walka z korupcją stała się głównym tematem nadchodzących wyborów. Kolejni politycy z różnych części kraju ogłaszają dobrowolną rezygnację z przywilejów. Skorumpowani urzędnicy przestali się czuć bezpiecznie. A polityka znowu przyciąga ludzi. Do AAP masowo zgłaszają się wolontariusze, chcący pomóc w kampanii; sympatycy z całego kraju wpłacają drobne sumy, a znane osoby z biznesu, mediów i kultury przyłączają się do partii. Leelaji – niepiśmienna służąca – podnosi swoją miotłę w geście poparcia i żartuje, że gdy AAP uruchomi nowe skrzydło, Partię Zwykłej Kobiety, to chyba sama też wystartuje w tych wyborach.

Nawet jeśli Kedżriwal nie sprawi więc kolejnej wyborczej niespodzianki, już tchnął świeży powiew w indyjską demokrację. Jedno jest pewne: majowe wybory będą nie tylko największe, ale i najciekawsze na świecie. 


PATRYK KUGIEL jest analitykiem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2014