Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
M.in. na te pytania odpowiada druga runda szerokiego, bo opartego na próbie ponad 33 tys. wywiadów, badania „Uwarunkowania decyzji edukacyjnych” (Instytut Badań Edukacyjnych z Instytutem Demografii SGH).
Zacznijmy od plusów – te idą w poprzek niektórych obiegowych opinii na temat edukacji w Polsce. Po pierwsze więc: wykształcenie nadal daje wyraźną premię. Nie tylko (co wiedzieliśmy od lat) w postaci wyższych zarobków, ale też poczucia bezpieczeństwa na rynku pracy – cztery na pięć badanych przez IBE osób, które skończyły studia, podjęły pierwszą pracę na postawie umowy na pełen etat, podczas gdy ponad 40 proc. tych z wykształceniem najwyżej podstawowym wylądowało w rynkowej szarej strefie (umowa ustna). Plus drugi: z wykształcenia zadowoleni są bardziej ci, którzy uzyskali je po 1989 r. (a jeszcze bardziej po 2000 r.).
Powody do niepokoju? Wielu dorosłych Polaków nie odczuwa potrzeby dokształcania się, inni zaś nie mają na to czasu, bo trudno im połączyć życie zawodowe z dodatkową aktywnością. Największy problem? Reprodukcja, a nawet pogłębianie nierówności. Wykluczenie edukacyjne wpływa na wykluczenie społeczne. Problem nie omija dzieci: te posiadające rodziców z niższym kapitałem ludzkim są zagrożone wykluczeniem znacznie bardziej.
Ciekawy wniosek dotyczy naszych aspiracji: dokształcać chcą się bardziej te grupy, które już cieszą się wyższym poziomem edukacyjnym. I tak niezadowolenie ze swojego wykształcenia deklarują częściej kobiety niż mężczyźni, częściej młodsi niż starsi i częściej mieszkańcy miast niż wsi. Ale podstawowa konkluzja z badań IBE jest niezmienna od lat. Złagodzić nierówności może tylko dostępność edukacyjnej oferty w obszarach zagrożonych. Bez sieci przedszkoli, żłobków, a także dobrych podstawówek i gimnazjów na wsiach i w małych miejscowościach problemy pokazane przez IBE oraz SGH będą się tylko pogłębiać. ©