Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Miał pan zadać pytanie o budżet kultury, który wzrósł w tym roku o 1 proc.” – zdradził słuchaczom zawiedziony minister Piotr Gliński chwilę przed widowiskowym opuszczeniem studia radia RMF, w którym wcześniej żarliwie deklarował, że „poważni ludzie w poważnych sprawach potrafią zachować klasę”. Była to reakcja na pytanie o dotację dla Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, które zamiast przyrzeczonych latem 7 mln zł ostatecznie dostać ma tylko określone w umowie z 2013 r. 4 mln zł.
Resort kultury w oświadczeniu tłumaczy wzburzenie swojego szefa tym, że pismo skierowane w czerwcu do Basila Kerskiego, dyrektora ECS, nie stanowiło „promesy finansowej”, a miało być jedynie „zawiadomieniem do projektu budżetu państwa”. Jeśli promesą nie jest każde pisemne zobowiązanie czy deklaracja wykonania jakiejś czynności, trudno uważać za taką wystosowane niecałe cztery miesiące później kolejne pismo, w którym Gliński poinformował dyrektora ECS o równie „wstępnym limicie dotacji”.
Jest szansa, że któreś z zawiadomień osiągnie oczekiwany status promesy po planowanym na ten tydzień spotkaniu komisarz Gdańska Aleksandry Dulkiewicz z ministrem Glińskim.
Przypomnijmy, że tylko w roku otwarcia dotacja dla gdańskiego Europejskiego Centrum Solidarności wynosiła 6 mln zł (w innych latach zawsze przekraczała 7 mln zł). Nagłe obcięcie budżetu to skutek niepokojących Glińskiego działań, które resort traktuje jako niezgodne ze statutem instytucji (chodzi m.in. o spotkania organizowane tu przez Lecha Wałęsę i Grzegorza Schetynę). Postępowanie ministerstwa ma tym donośniejsze skutki, że będzie to rok dla placówki szczególny ze względu na obchody 30. rocznicy czerwca 1989 r., czyli upadku komuny. ©℗