Dyrektywa we mgle demagogii

„Podatek od linków” i „cenzura prewencyjna internetu”: te łatwo wpadające w ucho hasła zagościły ostatnio w mainstreamowych gazetach oraz na portalach.

25.06.2018

Czyta się kilka minut

Fot. Alexey Malgavko / Alexey Malgavko Sputnik/EAST NEWS /
Fot. Alexey Malgavko / Alexey Malgavko Sputnik/EAST NEWS /

Działo się to w związku z głosowaniem w komisji prawnej europarlamentu nad nową dyrektywą o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Prace nad nią trwają od 2016 r. i idą w kierunku wzmocnienia obecnie słabej pozycji tych, którzy oryginalne treści tworzą, wobec dużych graczy, którzy czerpią zyski reklamowe z tego, że ich użytkownicy dzielą się owocem cudzej pracy kreatywnej.

Jasne jest, że skoro może to naruszyć interesy platform internetowych, podjęły one zmasowaną kampanię lobbingową i medialną. Na ostatnich etapach prac projekt dyrektywy złagodzono tak, by np. obowiązek dogadania się z organizacjami praw autorskich dotyczył tylko dostawców usług, którzy przechowują „dużą” liczbę utworów, a filtrowanie treści potencjalnie naruszających prawa autorskie było proporcjonalne – co oznacza np., że mały serwis nie musi korzystać z arcydrogich algorytmów filtrujących, którymi dysponuje np. YouTube. Podobnie z linkami np. do materiałów prasowych. Samo ich zamieszczenie nie powoduje konieczności uregulowania tzw. praw pokrewnych wydawcy danej gazety czy telewizji.

Procedowany obecnie dokument zawiera pewne mętne sformułowania i definicje niezgodne z resztą korpusu prawa unijnego. Należy nad nim pracować, aby wymuszał rozsądny kompromis i sprawiedliwe dzielenie się kawałkiem tortu reklamowego z twórcami, a niekoniecznie rzucał kłody pod nogi nowym firmom i projektom. Ale obecny raban z „podatkiem” i „cenzurą” służy tylko zagłuszeniu tych, którzy mogliby merytorycznie wymusić na brukselskich prawodawcach sensowne zmiany.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2018