Dynia polska

Parę dni temu, w wiadomościach telewizji publicznej, pośród ogromnego zbioru informacji mrożących, znalazła się nowina na temat dyń.

05.11.2012

Czyta się kilka minut

Ogłoszono, że dynie z powodów symbolicznych, stały się tematem obrad i komunikatu poważnych gremiów. Tym samym dynia przestała być obiektem sezonowym, czy tematem jednego dnia, a stała się figurą, wobec której trzeba być ostrożnym, zwłaszcza religijnie, przez cały rok.

Nie ma chyba sporu, że hodowanie dyń jest zajęciem szalenie nudnym. Zwłaszcza dla osób energicznych i ruchliwych. Dynie rosną wolno i bez końca, o czym można się przekonać, wertując zdjęcia w internecie. Są na świecie dynie tak wielkie, że można by je – po wydrążeniu – zasiedlać rodzinami wielopokoleniowymi. Rzecz jasna, podlewanie tak ogromnej dyni musi przykuwać uwagę hodowcy bez ustanku, co najpewniej bez reszty koncentruje jego działalność mózgową. Podobnież dbałość, by do dyni nie wlazł przedstawiciel skoczkowatych, które to robale dyniami się żywią. Albo któryś z wciornastków atakujących bez pardonu, zwłaszcza dynie z odmiany „Pyza”. Bezlik zagrożeń wymusza zatem na hodowcy bezustanne łażenie wokół dyni, nużące jej omiatanie i prymitywne opryskiwanie. Jednym słowem mozół i to bezbarwny. Wycinanie w dyniach strasznych buź też nie może być niczym ciekawym i jeżeli w czynności tej tkwi jakiś diabeł, to raczej jest to ziewający duch nudy.

Arcypoważne gremia obradowały właśnie i nad dyniami, i nad wycinaniem, i dłubaniem z poduszczenia szatana. Motywacja hodowania dyń znalazła się w tle tych analiz, nie ma jednak wątpliwości, że hodowca musi brać pod uwagę, że dynia puszczona przezeń na rynek stanie się obiektem dłubania z motywem. Bo w wycinaniu ważny jest właśnie motyw. Tak sądzą gremia. Diabeł najpewniej też zwraca na to uwagę, i podobnie umotywowane dłubanie w dyni uważa za kluczowe. Sęk w tym, ilu ludzi dłubie w dyniach świadomie i antyreligijnie, a ilu robi to z inspiracji odległych od teologii. Tego niestety żadne badania ani eksperci nie objaśniają. Wobec straszliwych grzechów, na które gremia reagują leniwie, energia, jaką włożono w apelowanie o niedłubanie w dyniach, musi budzić konsternację każdego telewidza, elementarnie obeznanego z katechizmem.

Nie ulega wątpliwości, że wycinanie otworków w dyniach, motywowane niechęcią do Boga, jest działaniem groźnym, choć specyficznym, można też przyjąć za pewne, że wycinanie wynikłe z nudy diabła raczej nie zainteresuje. Najpewniej gdy widzi on w traktowaniu dyni nożykiem brak idei, woli raczej stękać i zawodzić w konarach przydrożnej wierzby, mówić dobranoc w jakiejś małej miejscowości albo wić swe ohydne leża w szczegółach zagadnień niezagmatwanych. Woli, bo w dłubaniu bezideowym nie widzi swymi diabelskimi oczyma niczego dla diabelstwa inspirującego. Żadnej korzyści – ani dla piekieł, ani też szkód moralnych, z których mógłby się radować.

I tu dochodzimy do kolejnego, ciekawszego znacznie problemu, podniesionego z tej okazji. We wspomnianych wiadomościach okrasą do komunikatu arcyważnego gremium był komentarz pewnego księdza. Powiedział coś, co miało być podsumowaniem rozważań okołodyniowych, mianowicie przestrzegł przed próbami żartowania z diabła, bowiem ów: „nie żartuje nigdy”. Jest to twierdzenie ryzykowne i pozbawione elementarnej wiedzy, jaką powinien mieć kapłan w tak istotnej sprawie jak działania szatana. Trzeba z naciskiem powiedzieć coś zgoła odwrotnego, że diabeł mości się nie tyle w żarciu, a w żarcie, a najchętniej w dramatycznie poważnych opiniach, z których rechoce nawet najbardziej znudzony słuchacz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2012