Dwa żółte ślepia

Kot Leon nie pozwala mi pisać. Nie mogę powiedzieć, że przeszkadza, co to, to nie. Ale nie pozwala.

07.01.2019

Czyta się kilka minut

Wcześniej, kiedy tylko brałem do ręki notes albo otwierałem laptopa, kładł się grzecznie obok albo po prostu szedł na górę. Nie wiem, co się stało, ale odkąd wróciłem z Wiednia, obyczaje się zmieniły. Kiedy sięgam po notes albo po laptopa, Leon siada naprzeciwko i uważnie mi się przygląda. A właściwie nie przygląda się, tylko komunikuje. W jego spojrzeniu bez trudu można wyczytać, co zaplanował na wspólne przedpołudnie. O pisaniu w tym planie nie ma ani słowa. I co robić?

Kot jest najpiękniejszym panem człowieka. Zrozumiałem to na tyle późno, że mogłem cieszyć się wolnością przez większą część życia, a teraz żałuję. Kot wie lepiej, co dla nas dobre. Nie pozwolił nam wyjeżdżać, ale wyjechaliśmy – okrutną karę musimy wymierzyć sobie sami. Kiedy w końcu dwa żółte ślepia przestają wpatrywać się w nas z wyrzutem, czujemy się jeszcze gorzej, jeszcze bardziej przytłoczeni winą. Leon idzie na górę, ale idzie pojękując, a to znaczy, że go zawiedliśmy. Miała być zabawa wędką, ściganie myszy i czochranie w tunelu. Ale zawiedliśmy na całego i kot Leon wchodzi na górę w taki sposób, że wiadomo – do końca dnia nie wydobędziemy się z tego czyśćca.

Z drugiej strony, pokuta pokutą, ale trudno żałować, że się do Wiednia pojechało. Po pierwsze, Instytut Nauk o Człowieku, gdzie przez kilka dni przeglądałem archiwa, to jest jednak miejsce historyczne i w archiwach można śledzić, jak się ta historia tworzyła. Nie sposób nie zachwycić się determinacją tych, co go powołali do życia (Krzysztof Michalski, Józef Tischner), i tych, którzy pomagali owemu życiu się rozwinąć (tu musiałbym wymienić wiele nazwisk). Powstało coś unikalnego; niby instytutów naukowych są na świecie tysiące, ale tu przecinały się drogi, które gdzie indziej przeciąć się nie miałyby szans (Soros u papieża w Castel Ganodlfo, niech mnie kule biją!). W takim miejscu człowiek jakoś się otrząsa ze złych myśli co do przyszłości świata, intelektualnie się mobilizuje, odzyskuje wiarę w wyzwalającą moc upartego poszukiwania prawdy.

Po drugie, obejrzałem w Wiedniu cztery dobre wystawy i to też jest dla ducha pokarm, który powinien starczyć na trochę. W Albertinie – Niko Pirosmani, Helen Levitt i retrospektywa Moneta. W Kunsthistorisches Museum wiadomo – Bruegel. „Biała maciora z warchlakami” Pirosmaniego to obraz, do którego człowiek najdosłowniej chciałby się przytulić, choć kolory są zimne i raczej nieprzytulne. Zdjęciach Helen Levitt oferują to, co najbardziej lubię w sztuce: realistyczne sceny, w których jest równocześnie jakaś „surrealistyczna sprężyna”, wyrzucająca widza w inną rzeczywistość. Młody Monet niespodziewanie wydaje się ciekawszy od starego; wydobyty z prywatnej kolekcji „Drewniany most” czy przywieziona z Bostonu „Zadymka w Argenteuil” to retorta impresjonizmu, badanie możliwości, coś, co jeszcze nie jest „czymś” (stylem, programem, filozofią), i dlatego jest tak zajmujące. Na Brueglu z kolei oko wariuje od kolorów – najbardziej znane prace zostały dodatkowo powiększone na gigantycznych planszach i ekranach – dopóki nie spocznie na małej, monochromatycznej „Śmierci Matki Boskiej” przywiezionej z Kolekcji Fricka. Zwiedzający zatrzymują się przy niej na krótko, a szkoda. Zaludniona tłumem postaci scena dzięki umiejętnemu operowaniu światłem zdaje się kameralna, niemal intymna. Ktoś poprawia umierającej poduszkę, ktoś inny wsuwa jej do rąk zapaloną świecę. Na podłodze, tyłem do łoża, skulony kot wpatruje się w ogień kominka. Zdejmuję obraz ze ściany, chowam pod bluzą i wychodzę, jak gdyby nigdy nic, z galerii.

Chciałbym powiedzieć o tym wszystkim Leonowi, jakoś usprawiedliwić to zmarnowane przedpołudnie – ale on jest na górze. Zwinięty na krześle posapuje, bo władza nad naszym życiem jednak go zmęczyła. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 2/2019