Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Świat pacjenta szpitala klinicznego w mieście X: po kilkumiesięcznym oczekiwaniu na miejsce w lecznicy, mężczyzna zostaje położony na korytarzowej dostawce i przygotowany do zabiegu chirurgicznego, do którego jednak nie dochodzi. - Za późno pan do nas trafił - wyjaśnia lekarz. - Limity się wyczerpały. A na przyszłość niech pan mądrzej głosuje...
Dwa światy, z których pierwszy powinien służyć drugiemu, ale tego nie robi; dwie dekady, podczas których chory człowiek tylko czasami bywa podmiotem.
Nieprawda, że za fakt, iż od prawie 20 lat nie udaje się w Polsce stworzyć mechanizmów, które by pozwalały skutecznie dbać o nasze zdrowie, winę ponoszą "ci" albo "tamci" - winni są bowiem i "ci", i "tamci". To nie demagogia, tylko opisanie stanu, który staje się oczywisty po udzieleniu odpowiedzi na proste pytanie: skoro cała nasza klasa polityczna deklaruje, że zdrowie ma dla niej wartość nadrzędną, to dlaczego dotychczas nie porozumiała się w sprawie zapewnienia najlepszej jego ochrony?
Nie zrobiła tego, bo tak naprawdę w jej zapewnieniach nie ma woli kompromisu. Dlatego też kolejne większości i mniejszości sejmowe oraz kolejni prezydenci nie są zdolni do wyjścia poza opłotki swoich partykularnych interesów, a kolejni pacjenci są skazani na kilkumiesięczne lub nawet kilkuletnie oczekiwanie na szpitalne łóżko. I co najgorsze, nie wydaje się, by cokolwiek mogło zmienić "mądrzejsze głosowanie".