Dwa fantomy

Mikołaj Grynberg słucha opowieści Żydów i Polaków mających z cudzą lub nabytą żydowskością kłopot. Ich historie poruszają, irytują, czasem bawią i zarazem bolą.

13.05.2017

Czyta się kilka minut

W jednej z 31 prozatorskich miniatur zebranych w tym tomie głos zabiera bezradna genealożka. Konfrontuje się z nieznoszącym sprzeciwu oczekiwaniem amerykańskich Żydów, wyprawiających się do Polski niczym do Puszczy Amazońskiej. Chodzi o to, żeby odnaleźć na mapie Anatewkę – miasteczko, z którego miał pochodzić dziadek przybyszów. Nostalgiczny symbol nie posiada jednak fizycznego odpowiednika. Pragnienie powrotu do korzeni nie tylko musi pozostać niezaspokojone, ale prowadzi do wzajemnej nieufności i ugrzęźnięcia w bezpiecznych stereotypach.

Ta historia przypomina mi wizytę sprzed kilku lat w innej, jawnie umownej Anatewce. Wystrój znanej w Łodzi żydowskiej restauracji wyjęty jest raczej z amerykańskiego musicalu niż z powieści Szolema Alejchema. To niemal lustrzane odbicie popularnych karczm z tzw. chłopskim jadłem. Różni się od nich tylko cenami, smakiem potraw oraz tym, że częściej można tu usłyszeć inny język. Byłoby pięknie, wielokulturowo i swojsko, lokalnie i światowo, gdyby nie zgrzyt na koniec. Przed wyjściem otrzymuję od uśmiechniętej kelnerki figurkę kliszowego Żyda z modeliny z obowiązkowym pieniążkiem. Na szczęście. W szoku nie mówię nic.

„Rejwach” zbiera świadectwa współczesnych – choć osadzonych w przeszłości – nieporozumień, uprzedzeń i zerwań komunikacji między różnymi pokoleniami Żydów, między Żydami i Polakami, wreszcie między Polakami szufladkowanymi jako fantomowi Żydzi i Polakami, którzy te szufladki zamykają jednym kopniakiem. Choć fabułę budują narracje bardziej powściągliwe i mniej jednoznaczne niż głosy bohaterów poprzednich książek Grynberga, „Ocaleni z XX wieku” (2012) oraz „Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne” (2014), choć reporterska rama tamtych ustępuje tu miejsca literackiej stylistyce – prawie nikomu nie zostaną oszczędzone tożsamościowe dylematy ani obnażenie etnocentrycznej hipokryzji.

Wysłuchujemy dzieci pięknych matek, które przetrwały Zagładę, a po wojnie nie były w stanie żyć; mężczyzny z obcobrzmiącym nazwiskiem wspominającego pierwsze kolonie, kiedy dla okrutnych rówieśników woli być przegranym Niemcem niż Żydem, co zabił Jezusa; przewodnika żydowskich turystów, urażonego poklepywaniem po plecach i etykietką „wery gud Pol”, ale grzebiącego przy centrum handlowym Arkadia, w tajemnicy przed prawdziwymi Polakami, żydowskie kości; oraz wędrowca pokonującego odwrotną drogę, z Polski do Izraela, zdruzgotanego lokalną niechęcią do narodu antysemitów. Są tu młodzi, którzy próbują skleić przerwane relacje, wypróbowują na sobie modne terapie albo nie potrafią zrozumieć, że bycie Żydem w XXI wieku może być dla kogokolwiek problemem. Starsze pokolenie boi się donosów sąsiadów albo tego, że urodzi im się wnuczka – dziedziczka piętna. Grynberg pokazuje dobitnie, że prawda o przeszłości nie wyzwala, nie przynosi ulgi, nie przywraca godności ani ofiarom, ani sprawiedliwym, a to, co raz wypowiedziane, nie może zostać cofnięte do gardeł. Starych i młodych łączy samobójczy instynkt dokończenia zbrodniczego planu sprzed dekad. Tylko niektórzy się mu wymykają, jak muzyk i ekshipis, nieortodoksyjnie wpasowujący odziedziczoną tożsamość w kalendarz koncertów.

Autor wysłuchuje też rodaków powtarzających z zatroskaniem: „nie jestem antysemitą, ale...”. Im bardziej absurdalna fobia, tym mniej ciekawi i mniej porusza. Czasem jednak uderza bezsilnością tych, którzy strach sieją i nieudolnie usiłują odpruć łatkę współsprawcy powojennego upodlenia Żydów i przebrać się za ich ofiarę. Bohaterka prozy „Moich pięciu Żydów” uskarża się: „Skąd my wiedzieliśmy, że ten mały, co sikał w majtki, to Żyd? Musiał to wszystko znosić, mimo że był niewinny. Skąd wiedzieliśmy na koloniach, że ten okularnik to Żyd? A może my go niesłusznie oskarżyliśmy? Jak mogliśmy przywiązać tego chłopca w kościele? Co ja wtedy myślałam? A ta koleżanka Żydówka to dlaczego się ukrywała? Przecież to nie jej wina, że w takim domu się urodziła. (...) A może ja oskarżałam niewinnych ludzi? Chciałabym przeprosić, ale już nie ma kogo”. Można tylko dialogować z własnymi demonami.

Grynberg nie uzurpuje sobie pozycji wszechwiedzącego narratora i demiurga fabuły. Niekiedy staje się jednak bezpośrednim adresatem wyrzutów, że jątrzy między Polakami a Żydami samą wolą słuchania i relacjonowania. Wola ta jest zresztą nie raz wystawiona na próbę instrumentalizacji i zdyskontowania. A to ktoś chciałby sprzedać historię, a to chciałby kupić zaświadczenie, że Żydem nie jest. Zwraca się więc do autora jak do „typowego” Żyda, który to i owo załatwi. Tekstom towarzyszą zdjęcia w niepokojącej sepii, zrobione przez autora, który jest świetnym fotografem. Kiepska jakość drukowanych odbitek nie pozwala wydobyć z nich takich emocji, jak te w sąsiadujących z fotografiami narracjach. Obraz pozostaje więc niemym ozdobnikiem, estetycznym gratisem. Szkoda, bo ta cienka książeczka próbuje powiedzieć coś ważnego nie o Żydach, którzy byli, ale o tych, którzy w Polsce są i żyją – nawet jeśli jeżdżą do Izraela z katolickimi pielgrzymkami, by po kryjomu wymykać się w odwiedziny do rodziny w Tel Awiwie.

Jeden z „tajnych Żydów” mówi o sobie: „Jestem Polakiem, w którym żyje Żyd, i Żydem, który nie istnieje bez tego Polaka”. Każdy z nich po stracie drugiego odczuwałby fantomowy ból. ©


Mikołaj Grynberg, REJWACH, Nisza, Warszawa 2017

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2017