Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na tych łamach („TP” nr 20/2015) ks. biskup Grzegorz Ryś tłumaczył, dlaczego Kongres zorganizowano w Sanktuarium Maryjnym w Skrzatuszu, niedaleko Piły. Oswajał przyszłych uczestników z myślą, że się nie spotkają, jak dotychczas, w którymś z wielkich miast Polski, ale właśnie tam. „Niektórym – pisał – wieś wydaje się światem zbyt tradycyjnym, by się otworzyć na nowe metody. Innym wydaje się znowu światem wręcz idealnym (o poziomie praktyk znacznie wyższym niż w mieście) – niepotrzebującym więc ewangelizacji”. I powoływał się na papieża Franciszka, który w programowym dokumencie, adhortacji „Evangelii gaudium”, nie używa określenia „pobożność ludowa”, ale „duchowość”. „Wszyscy czujemy, że »duchowość« to coś więcej niż »religijność« czy »pobożność ludowa«” – napisał bp Ryś i przypomniał zachętę Franciszka, by się tej duchowości „nie bać”, by jej „programowo nie dyscyplinować i nie korygować”, lecz „na nią się otworzyć, jej poddać, dać się jej pouczyć”, bo „niesie w sobie wyjątkowe doświadczenie Boga, Jego Opatrzności i Miłosierdzia”.
To nas sprowokowało do spojrzenia na wiejską religijność (duchowość?) okiem socjologa. Stąd w tym numerze artykuł „Ranczo Pana Boga” Mariusza Sepioły o tym, jak się zmienia religijność wsi. Autor powołuje się m.in. na raport z badań CBOS „Religijność polskiej wsi” ze stycznia 2014 r. W opracowaniu tym (dostępnym na stronie internetowej CBOS) można prześledzić procesy spadku frekwencji na niedzielnej Mszy św., malejącej akceptacji niektórych prawd wiary itp. Symptomatyczne jest to, że zjawiska występujące na wsi przebiegają podobnie jak w mieście. Krzywe na obu wykresach są do siebie bliźniaczo podobne.
Podejrzewam, że mieszkańcy miast od mieszkańców wsi, w swej masie, nie różnią się dziś tak bardzo jak kiedyś. Bo niby dlaczego mieliby się różnić? Ludzie nie tylko „się ogarnęli”, jak pisze Mariusz Sepioło, ale szybko się zmienił ich ogląd siebie samych i świata. Telewizja wypłukuje tradycyjne gwary i zwyczaje, jednocześnie też polskiego widza, gdziekolwiek mieszka, wprowadza w inne, kiedyś niedostępne światy, relatywizując zwyczajowe normy obowiązujące na zasadzie, że „zawsze tak było”.
A mieszkańcy miast to w znacznym procencie pierwsze lub drugie pokolenie przybyłe ze wsi. Często z wyższym wykształceniem. Oni, także w sferze postaw religijnych, tworzą wśród mieszkańców miasta inną kategorię. U ogromnej większości „miastowych” zakres wiedzy religijnej, wiedzy ogólnej, kontaktów z wyższą kulturą, ze sztuką, udziału w sesjach naukowych itd., przy wszystkich potencjalnych ułatwieniach, nie jest większy niż u mieszkańców wsi.
To się odnosi do religijności. A duchowość? W znalezieniu odpowiedzi nie na wiele się zdadzą narzędzia socjologa, bo wskaźniki frekwencji na niedzielnych Mszach św. niekoniecznie są wskaźnikami duchowości. Rozterki duchowe, trudne pytania z dziedziny wiary, kłopoty z instytucją Kościoła na wsi są mniej więcej te same, co w mieście. Nie sądzę więc, by język ewangelizacji na wsi musiał być inny niż ewangelizacji w mieście.
Owszem, zmieniają się lub wręcz zanikają w życiu polskiej wsi parareligijne zwyczaje. Wigilia z opłatkiem, święcenie wielkanocnych jajek i tłumne odpusty parafialne nie muszą jednak świadczyć o duchowości religijnej. Ciekawe, czy te podobieństwa się potwierdzą w czasie trwania III Krajowego Kongresu Nowej Ewangelizacji. Ciekawe też, czy wciąż jeszcze, jak twierdzi papież, ludowa duchowość „niesie w sobie wyjątkowe doświadczenie Boga, Jego Opatrzności i Miłosierdzia”. ©℗