Drugie powstanie krakowskie

Jako pierwsze duże miasto, sto lat temu Kraków zrzucił obce rządy. Stało się to w chwili, gdy trwała jeszcze Wielka Wojna, a Polska była pod władzą lub okupacją państw centralnych.

09.10.2018

Czyta się kilka minut

Po zajęciu austriackiego odwachu na Rynku Głównym. Kraków, 31 października 1918 r. / ADAM KARAŚ / MUZEUM HISTORYCZNE MIASTA KRAKOWA
Po zajęciu austriackiego odwachu na Rynku Głównym. Kraków, 31 października 1918 r. / ADAM KARAŚ / MUZEUM HISTORYCZNE MIASTA KRAKOWA

Pierwsza połowa roku 1918 przyniosła duże zmiany w nastrojach ludności Krakowa. Coraz mocniej widoczne były tendencje antyaustriackie, idące w parze z przekonaniem o nieuchronnej klęsce Niemiec i Austro-Węgier.

Nastroje te z całą mocą ujawniły się w lutym 1918 r., gdy państwa centralne podpisały w Brześciu Litewskim (dziś Brześć nad Bugiem) traktat z powstającym państwem ukraińskim, oddając mu część niedawnego zaboru rosyjskiego (tzw. Chełmszczyznę). Także w Krakowie odbywały się wtedy burzliwe demonstracje antyniemieckie i antyaustriackie.

Ale nie tylko o politykę chodziło. Po kilku latach wojny codzienność stawała się coraz trudniejsza. Wprawdzie działania wojenne ominęły miasto (jesienią 1914 r. w walkach wzięły udział jedynie forty z zewnętrznego pierścienia Festung Krakau), ale pogłębiała się bieda i głód, spowodowane coraz większymi trudnościami aprowizacyjnymi i spekulacją. Dawały się też we znaki choroby zakaźne. We wrześniu doszła do Krakowa epidemia grypy zwanej hiszpanką (zabije w Europie więcej ludzi, niż zginęło na frontach I wojny światowej).

Po czterech latach wojny państwo austro-węgierskie przeżywało kryzys. Widać było oznaki załamania administracji cywilnej i militarnej, upadek dyscypliny w oddziałach austriackich; powszechnym zjawiskiem była dezercja.

Czuło się, że kończy się panowanie Austrii, że kończy się epoka.

Cesarz obiecuje, narody wiedzą swoje

Wraz z dobiegającymi kresu działaniami wojennymi na froncie zachodnim, wraz z klęskami wojsk austro-węgierskich na froncie włoskim – także w Krakowie czekano na dogodny moment, by zrzucić austriackie panowanie.

Nie było to jednak takie proste, jak może się to dziś wydawać. Austriacy dysponowali w mieście znacznym garnizonem: liczył 12 tys. żołnierzy, a w oddziałach przeważali Austriacy, Węgrzy i Ukraińcy. W większości były to oddziały tyłowe, skupiające rekonwalescentów, nowo powołanych rekrutów i jeńców zwolnionych z niewoli rosyjskiej. Sporą część stanowiły oddziały wartownicze, strzegące ogromnego kompleksu koszarowo-magazynowego twierdzy.

Jak się miało okazać, chęć przeżycia i powrotu do domu przeważyła wśród tych żołnierzy nad gotowością do dalszej walki. Ale w tym momencie nie było to jeszcze oczywiste.

Zresztą nie tylko galicyjscy Polacy czuli, że monarchia dobiega kresu. Pragnąc ratować swoje państwo, 16 października 1918 r. cesarz Karol I (następca zmarłego w 1916 r. Franciszka Józefa) wydał manifest pod optymistycznym tytułem: „Do moich wiernych austriackich ludów”. Deklarował w nim przekształcenie cesarstwa w nowy twór, złożony z autonomicznych „organizmów państwowych” – czyli de facto w federację państw, tworzonych przez różne narody.

Ale dla „wiernych” narodów – nie tylko Polaków, także Ukraińców (przygotowujących się do utworzenia własnego państwa w Galicji Wschodniej, ze stolicą we Lwowie) – manifest cesarski był przede wszystkim sygnałem, że należy brać sprawy w swoje ręce.

W magistracie...

28 października w krakowskim magistracie zebrali się na wspólnym posiedzeniu polscy posłowie do galicyjskiego Sejmu Krajowego i do wiedeńskiej Rady Państwa. Podjęli decyzję o utworzeniu Polskiej Komisji Likwidacyjnej – nazwa miała sygnalizować, że chodzi o likwidację władzy austriackiej. W przyjętej uchwale stwierdzano, że ziemie polskie pozostające dotąd w obrębie monarchii austro-węgierskiej należą już do państwa polskiego.

W skład Komisji – de facto tymczasowego organu władzy polskiej – weszło 23 posłów, reprezentujących różne polskie ugrupowania w Galicji, od konserwatystów po socjalistów. Pracami Komisji miało kierować Tymczasowe Prezydium w składzie: Wincenty Witos (Polskie Stronnictwo Ludowe, przewodniczący), Ignacy Daszyński (Polska Partia Socjalno-Demokratyczna), Aleksander Skarbek (Narodowa Demokracja) i Tadeusz Teril (Polska Demokracja). Prezydium wydało okólnik do wszystkich władz krajowych w Galicji, aby nie przyjmowały żadnych rozkazów od obcych władz.

Władzę Komisji stopniowo uznawały urzędy i instytucje w Galicji. Szczególnie ważna była tu decyzja dyrektora policji w Krakowie Rudolfa Krupińskiego, który 30 października uznał zwierzchność Komisji i przekazał pod jej władzę kierowany przez siebie aparat policyjny. Także urzędnicy państwowi i samorządowi uchwalili rezolucję, że uważają się już za funkcjonariuszy państwa polskiego.

...i w konspiracji

Równolegle do tych politycznych faktów dokonanych, tworzonych w duchu legalizmu, funkcjonowały też organizacje konspiracyjne.

Było tu kilka ośrodków, bez jednego organu kierowniczego. Ważną rolę pełniła więc Polska Organizacja Wojskowa, która Komendę Główną przeniosła do Krakowa. Działali też konspiratorzy z Organizacji Wolność, utworzonej przez żołnierzy narodowości polskiej w armii austriackiej. Ruch ten rozprzestrzenił się na niemal wszystkie pułki rekrutujące się z Galicji.

Istotną rolę w przygotowaniach konspiracyjnych w mieście odgrywał płk Bolesław Roja, były dowódca 4. Pułku Piechoty Legionów Polskich, a potem dowódca ich III Brygady. Z nim związani byli niektórzy politycy zaangażowani w działalność PKL (Włodzimierz Tetmajer i Zygmunt Lasocki) oraz oficerowie-Polacy z armii austriackiej; wśród nich zwłaszcza ppor. Stanisław Tęcza oraz por. artylerii Karol Haller.

Choć wyzwolenie Krakowa miało okazać się dziełem zbiorowym, na szczególną uwagę zasługuje jedna postać: por. Antoniego Stawarza. Ten oficer armii austriackiej we wrześniu objął dowództwo nad stacjonującą w mieście kompanią karabinów maszynowych austriackiego 57. Pułku Piechoty. W Krakowie rozwinął siatkę konspiracyjną wśród Polaków z armii austriackiej. Do spisku przystąpili kolejni oficerowie: ppor. Ignacy Śnigowski, dowódca kompanii piechoty 57. Pułku, oraz ppor. Jan Banach z 13. Pułku Strzelców. Stawarz nawiązał też kontakt z kompanią piechoty z 56. Pułku w koszarach przy Wielickiej; tu do spisku pozyskano ppor. Franciszka Pustelnika.

Antoni Stawarz już jako oficer Wojska Polskiego

Łącznie Stawarz miał więc do dyspozycji dwie kompanie piechoty i dwa plutony karabinów maszynowych. Do tego dochodził oddział zorganizowany z ochotników i dezerterów w podmiejskim wtedy Prokocimiu przez Józefa Badziocha.

Antyaustriackie powstanie

Wystąpienie przeciw Austriakom – można by nazwać je Drugim Powstaniem Krakowskim (po tym pierwszym z 1846 r., nieudanym) – zaplanowano na 31 października. Tego dnia Polska ­Komisja Likwidacyjna miała oficjalnie przejąć władzę w mieście i Galicji.

Dzień wcześniej, o godzinie 21, żołnierze-Polacy pod dowództwem Stawarza, wraz z oddziałem uzbrojonych cywilów Badziocha, zajęli dworzec kolejowy w Płaszowie. Było to zręczne posunięcie: ze stacyjnego urzędu wysłano do wszystkich stacji kolejowych w Galicji telegraficzną wiadomość.

Brzmiała tak: „Rewolucja w Krakowie. Rząd Polski objął władzę. Wstrzymać wszystkie transporty, które by chciały wyjechać poza granice kraju, skierować je na Kraków”.

Na taką wieść mieli odpowiedzieć spiskowcy w terenie, przystępując do rozbrajania Austriaków. Te działania miały uniemożliwić wojskom austriackim przedostanie się do Krakowa w celu stłumienia wystąpienia w mieście.

Czwartek 31 października był deszczowy. O 4.30 rano Stawarz udał się do ppor. Śnigowskiego do koszar przy ul. Kalwaryjskiej na Podgórzu, gdzie kwaterowały kompania piechoty 57. Pułku i pluton karabinów maszynowych, złożone z Polaków. Po cichu zbudzili swoich ludzi i kazali im zaopatrzyć się w ostrą amunicję. Na czapkach, w miejsce cesarskich bączków, żołnierze przypięli biało-czerwone kokardki – po czym się ukryli.

Dochodziła szósta rano, gdy Stawarz zarządził alarm całego batalionu bez broni. Gdy zaspani żołnierze zebrali się na dziedzińcu, zabrał głos: „Kazałem się tu wam zebrać, gdyż przyszły bardzo ważne wiadomości, których mam rozkaz wam udzielić. Chciałbym jednak, aby mnie wszyscy dokładnie zrozumieli, więc będę mówił do każdego w jego własnym języku. Niech Niemcy ustąpią na lewo, Słowianie zaś na prawo!” – wspominał ten moment w książce, wydanej w 1939 r. I dalej: „Ze stojącego przede mną tłumu wyłoniły się natychmiast dwie różne gromady: na lewo wielka, na prawo mniejsza składająca się z Czechów, Rusinów i Ślązaków”.

Stawarz wyjął gwizdek służbowy i wydał jeden długi przeraźliwy gwizd. Na ten sygnał wypadł Śnigowski ze swymi ludźmi i otoczyli przerażonych żołnierzy 57. Pułku. Stawarz powiedział do nich po niemiecku: „Polacy w Galicji, nie mogąc się doczekać dobrowolnego opuszczenia ich ziemi przez zaborców, zmuszeni są użyć w tym celu siły. Oznajmiam wam, iż jesteście rozbrojeni. Wasi dawniejsi dowódcy przestali być dzisiaj nimi, a ja z rozkazu Rządu Polskiego obejmuję tu władzę, tj. tu w koszarach na Podgórzu i okolicy”.

Koszary były opanowane: 30 żołnierzy-Polaków bez jednego strzału rozbroiło 400 niedawnych towarzyszy broni. Prawie równocześnie swoją akcję przeprowadził w koszarach przy Wielickiej ppor. Pustelnik, z którym współdziałali por. Hustak (Czech) i por. Ludwik Iwaszko. Tu również obyło się bez rozlewu krwi.

Rozkaz: wyzwolić miasto

Następnie, zgodnie z planem, oddziały z koszar przy Wielickiej i Kalwaryjskiej ruszyły na Rynek Podgórski, po drodze rozbrajając austriackie patrole. Dołączały się do nich pełne entuzjazmu grupy cywilów. Na Rynku Podgórskim Stawarz wygłosił krótkie przemówienie: nakazał wyzwolenie całego Krakowa.

Żołnierze-powstańcy ruszyli z Podgórza na Kraków w dwóch kolumnach, przekraczając Wisłę przez dwa mosty i idąc dwiema trasami.

Pierwszy oddział wyruszył ok. godziny 7.45. Dowodzony przez Pustelnika, składał się z oddziału z Wielickiej, prokocimian Badziocha i grupy cywilów z porucznikiem Iwaszko. Maszerował on z Rynku Podgórskiego do dzisiejszej Limanowskiego, dalej obecną Lwowską na III Most, potem Starowiślną na Rynek Główny. Następnie skierował się na plac Matejki, gdzie pod Pomnikiem Grunwaldzkim zbierali się już mieszkańcy.

Po drodze zajmowano budynki rządowe, rozbrajano patrole, śpiewano pieśni patriotyczne, nawoływano mieszkańców do udziału w manifestacji przeciw zaborcom, strącano austriackie godła.

Pod Pomnikiem Grunwaldzkim Iwaszko przemówił do zgromadzonych: „Już wolnym jest żołnierz-Polak, zrzucił z siebie jarzmo niewoli i służy rządowi narodowemu polskiemu”. Odśpiewano „Jeszcze Polska nie zginęła”, po czym pochód ruszył ulicami pod koszary Land­wehry (Obrony Krajowej) na ul. Siemiradzkiego. Byli tam więzieni legioniści, peowiacy i obywatele podejrzani przez władze austriackie o sympatię z nimi. Po uwolnieniu aresztantów oddział Pustelnika pomaszerował z powrotem na Rynek Główny, gdzie trwała już wielka manifestacja pod odwachem.

Natomiast drugi oddział powstańczy – dowodzony przez Śnigowskiego i Hustaka – miał wyznaczoną krótszą trasę, dlatego wymaszerował później. Po przejściu Starego Mostu skierował się do dzielnicy Kazimierz, a dalej Grodzką na plac św. Marii Magdaleny, gdzie miało siedzibę dowództwo miasta (Stadtkommando). Stąd żołnierze udali się na Rynek Główny i dalej pod gmach Collegium Novum UJ, gdzie dołączyli studenci. Przez okno wyleciał portret Franciszka Józefa, który wisiał w auli UJ. Zgromadzeni na dole rozerwali go na kawałki. Sprzed uczelni oddział znów ruszył na Rynek.

Było parę minut po dziesiątej.

Dramatyczna rozmowa

Stojący na czele austriackiej Komendy Wojskowej w Krakowie gen. Siegmund Benigni, gdy doniesiono mu o rozruchach w mieście, próbował skontaktować się z Wiedniem. W końcu udał się na rozmowy do magistratu, gdzie czekali na niego przedstawiciele Polskiej Komisji Likwidacyjnej i płk Roja. Zaapelowali „w imieniu rządu polskiego”, aby Austriacy złożyli władzę na ręce Komisji.

Nastąpiła dramatyczna rozmowa, którą warto przytoczyć:

„– Brygadier Roja obejmuje komendę, którą panowie mu oddacie – oznajmił hrabia Aleksander Skarbek.

– Jak to? – pyta przygnębiony hr. Benigni.

– Bardzo po prostu – rzekł Roja. – Najstarszy oficer polski w każdym oddziale i zakładzie wojskowym odbierze komendę w moim imieniu!

– Ja muszę mieć polecenie z ministerstwa wojny.

– Nie istnieje już – odpowiada hr. Skarbek.

– To od Naczelnej Komendy!

– Za późno, ekscelencjo – oświadcza Roja. – Panowie będziecie zmuszeni oddać władzę!”.

Widząc swą bezsilność, Austriacy skapitulowali.

Następnie Roja przybył do austriackiej Komendy Wojskowej (Militär­kommando) przy Stradomskiej, najważniejszego obiektu sztabowego w mieście. Ogłosił tam przejęcie władzy w Krakowie przez Polską Komisję Likwidacyjną, a przez niego osobiście władzy wojskowej.

Wkrótce na ulicach pojawiły się odezwy sygnowane przez Roję: „Obejmuję z dniem dzisiejszym komendę nad oddziałami polskimi w Krakowie i powiatach zachodniej Galicji aż po Przemyśl”.

Tymczasem zajmowano kolejne obiekty: lotnisko wojskowe wraz z samolotami w podmiejskich wtedy Rakowicach (pierwszorzędną rolę odegrał tu kpt. Roman Florer) i urzędy pocztowo-telegraficzne.

Zygmunt zagrał wolność

Trwała jeszcze rozmowa z Austriakami w magistracie, gdy zajęto także odwach przy wieży ratuszowej na Rynku Głównym. Dokonał tego oddział wysłany przez Stawarza, na czele z ppor. Wilhelmem Stecem, ppor. Janem Gawronem i por. Czesławem Zajączkowskim.

Miało to ogromne znaczenie propagandowe: odwach krakowski, czyli siedziba głównej warty garnizonu Twierdzy Kraków, był symbolem władzy zaborczej.

I tutaj obywało się bez walki. Gdy o godzinie 11.25 polski oddział znalazł się na Rynku, komendant austriackiej warty chorąży Alois Mosler przekazał bez oporu odwach ppor. Stecowi. Wydarzeniu temu towarzyszyły już tłumy krakowian, panowała powszechna radość. Na żołnierzy sypał się deszcz kwiatów, orkiestra kolejarzy grała melodie narodowe.

Żołnierze pierwszej polskiej warty otrzymali od Stowarzyszenia Młodzieży Rękodzielniczej „Gwiazda” jego sztandar: z jednej strony miał wyhaftowanego białego orła, a z drugiej namalowany wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Sztandar wywieszono na odwachu. Por. Zajączkowski odegrał na trąbce polską pobudkę wieczorną (nieco nieadekwatnie do pory dnia...).

A potem nad miastem zabrzmiał dzwon Zygmunta.

Publicysta Zygmunt Nowakowski wspominał: „»Zygmunt« grał Polsce wolność”. A Klemens Bąkowski odnotował: „Polska jest naprawdę! Kraków jest polski”.

Jeszcze w ciągu dnia oddziały polskie – przy wsparciu żołnierzy-Czechów – zajęły większość obiektów wojskowych w mieście, w tym wielkie magazyny. Ich zawartość miała nieocenioną wartość: w kolejnych dniach pomogła wyposażyć pierwsze jednostki regularnego Wojska Polskiego, które już kilkanaście dni później miały wyruszyć na pomoc kolejnemu polskiemu powstaniu z tamtej jesieni 1918 r. – we Lwowie.

Kraków dla państwa

Na tle wydarzeń, które jesienią 1918 r. i zimą 1919 r. rozgrywały się w różnych miejscach – od Lwowa przez Cieszyn po Poznań – wyzwolenie Krakowa było wyjątkowe: odbyło się bez najmniejszego rozlewu krwi.

Dzięki zakończonemu sukcesem temu Drugiemu Powstaniu Krakowskiemu – trzymajmy się tego określenia, bo przecież było to powstanie, zbrojne wystąpienie przeciw obcej władzy – udało się zabezpieczyć wszelkie dobra zgromadzone przez Austriaków: magazyny wojskowe i żywnościowe, koszary i inne obiekty, wraz z ich wyposażeniem. Dla powstającego dopiero państwa miało to ogromne znaczenie. W tym przełomowym momencie Kraków stał się nie tylko ośrodkiem dyspozycyjnym i administracyjnym dla rozległego obszaru, ale też rezerwuarem materiałów wojennych, których początkowo tak bardzo brakowało.

Wspominając swój w tym udział, Antoni Stawarz zapisał: „Byłem szczęśliwy, bardzo szczęśliwy, bodaj jeden raz w życiu!”. ©

Korzystałem z książek: A. Stawarz „Gdy Kraków kruszył pęta. Kartki z pamiętnika oswobodzenia Krakowa w 1918 roku” (wyd. 1939) oraz J.T. Nowak „Wieża Wolności 1918. W 90. rocznicę wyzwolenia Krakowa” (wyd. 2008).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2018