Droga przez mękę (PL)

Iwan Peszkow, rosyjski ekonomista: W rosyjskich serialach właściciele małych przedsiębiorstw występują jako ofiary biurokracji i mafii. Rozmawiali Kamil Całus i Piotr Oleksy

24.11.2011

Czyta się kilka minut

Tygodnik Powszechny: Dlaczego w Rosji mały i średni biznes nie odgrywa istotnej roli?

Iwan Peszkow: Rzeczywiście nie jest on zbyt popularny. Rosja, zgodnie z obiegowym stereotypem, jest krajem biznesu korporacyjnego. Pamiętajmy jednak, że Rosja - jak większość gospodarek rozwijających się - jest gospodarką szarej strefy. Właśnie tam często lokują się tego typu przedsiębiorstwa. W związku z tym rzeczywisty udział takiej przedsiębiorczości jest znacznie większy i zarazem trudny do oszacowania.

Oficjalny udział małych i średnich przedsiębiorstw w gospodarce mieści się w granicach 20 proc. To, generalnie rzecz ujmując, trzy razy mniej w stosunku do gospodarek rozwiniętych. Mniej również niż w przypadku Chin, których ekonomia w dużym stopniu zbudowana jest właśnie na małych i średnich przedsiębiorstwach.

Jakie są tego przyczyny?

Przede wszystkim wsparcie ze strony państwa jest małe, niekonsekwentne i, ogólnie rzecz biorąc, nieudolne. Podam przykład: jedna piąta małych i średnich przedsiębiorstw nie uczestniczy w rynku kredytów, bo nie stać ich na ich zaciągnięcie wedle normalnych stawek. Nie podlegają jednak specjalnej polityce wpierającej, tak jak to było w Polsce w okresie transformacji. Rosyjski sektor bankowy jest rozwinięty nierównomiernie, a banki nie traktują małych i średnich przedsiębiorców jako ważnych klientów, na równi z klientami indywidualnymi oraz wielkimi korporacjami. W odróżnieniu od krajów zachodnich w rosyjskim sektorze bankowym brakuje wspólnych standardów oceny ryzyka inwestycyjnego. W związku z tym procedura oceny wniosków jest najczęściej długa, żmudna i w efekcie niekorzystna dla potencjalnych biznesmenów.

Kariera przedsiębiorcy nie jest chyba w Rosji obiektem marzeń?

Rosjanie są społeczeństwem korporacyjnym, w dużym stopniu odbierającym małą i średnią przedsiębiorczość jako niepewną i trudną pracę niedającą wcale dużych pieniędzy. Wynika to m.in. ze skrajnej polaryzacji dochodów: zagrożenie ubóstwem jest w Rosji znacznie wyższe niż w krajach Europy Środkowej, ale też możliwości zrobienia kariery w dużej korporacji, a tym samym dojścia do wysokich dochodów są proporcjonalnie większe. Dlatego młody, wykształcony człowiek - jeśli dokona porównania kariery w korporacji ze żmudną pracą w ewentualnie założonej przez siebie firmie - dojdzie do wniosku, że ta pierwsza jest stabilna, gwarantuje dobre dochody, rozwój i szkolenia. Ta druga zaś to droga przez mękę, która niczego nie obiecuje. Jeżeli spojrzymy na rosyjskie kino czy też seriale telewizyjne, zauważymy, że właściciele małych i średnich przedsiębiorstw występują w nich jako ofiary: bezdusznej biurokracji, mafii itp. To nie są bohaterowie, na których chciałoby się wzorować.

Prędko się to chyba nie zmieni.

Należy pamiętać, że wbrew stereotypowi państwa opartego na surowcach, gospodarka rosyjska jest przede wszystkim gospodarką strefy usług. Dlatego można się spodziewać, że ta nienormalnie niska stopa rozwoju małej i średniej przedsiębiorczości będzie jednak wzrastała, tym bardziej że wcześniej czy później rząd będzie musiał zareagować na wcześniejsze zaniedbania i przyjąć bardziej zdecydowaną politykę w tej kwestii. Mamy jednak około 15 lat opóźnienia we wspieraniu małych przedsiębiorców poprzez tworzenie inicjatyw legislacyjnych oraz instytucji pomagających takim podmiotom. Istnieje także opór społeczny, wynikający z bazy instytucjonalnej, nie zawsze jasnej polityki fiskalnej i wspomnianego braku wiary, że własny biznes to droga do dobrobytu. Tym właśnie Rosja różni się zarówno od Chin, jak i od Europy Środkowej.

Czy państwo rosyjskie podejmuje jakieś działania na rzecz rozwoju małego i średniego biznesu?

Deklaracje słyszymy od co najmniej dziesięciu lat. Projekty przedsięwzięć wspierających istnieją także od dekady. Ale rzeczywiste działania sprowadzają się do kilku nieśmiałych kroków. Ma to źródło właśnie w braku zainteresowania społecznego. Ludzie nie postrzegają wsparcia dla małej i średniej przedsiębiorczości jako czegoś istotnego, więc i państwo nie interesuje się tym zbyt mocno. To zamknięte koło.

Otwarcie firmy w Rosji to duży problem? Czy może raczej Rosja jest bliżej słynnego w Polsce "jednego okienka"?

Otwarcie działalności gospodarczej w Rosji od dawna nie jest niczym skomplikowanym. Reformy z tym związane wprowadzone zostały już kilka lat temu. Niestety głównym wrogiem przedsiębiorców i barierą utrudniającą rozwój są służby celne i polityka celna. Jak wiemy, w dzisiejszej gospodarce produkcja czegokolwiek jest w zasadzie niemożliwa bez otwartych granic. Granice rosyjskie otwarte są dla ludzi, nie zawsze jednak dla towarów i usług. W związku z tym rozwijają się właśnie te branże, na które służby celne nie mają wpływu albo też wpływ ten nie jest tak znaczący. Obecnie jest to więc sektor surowcowy, oraz sektor usług informatycznych.

A korupcja i biurokracja - nadal stanowią przeszkodę w rozwoju przedsiębiorczości?

Tak, choć nie można powiedzieć, by istniała jakaś świadoma polityka mająca na celu gnębienie małych i średnich firm. Problem polega przede wszystkim na tym, że firmy te muszą odnaleźć się w świecie wielkich graczy i wielkich pieniędzy. Tymczasem dla nich pewne inwestycje są po prostu nieosiągalne. Szczególnie przy wspomnianym już słabym finansowaniu ze strony sektora bankowego.

Kim więc są rosyjscy przedsiębiorcy - pionierzy wolnego rynku?

W większości gospodarek na całym świecie, a szczególnie w krajach postkomunistycznych, ludzie decydujący się na otwarcie biznesu dzielą się na dwie grupy. Pierwsi czynią to z nadmiaru: pieniędzy, energii, siły, edukacji czy wiary w siebie. Drudzy robią to z konieczności. Oczywiście możliwości przedstawicieli obydwu tych grup są różne. W wielkich miastach skupiających kapitał i ludzi, częściej będziemy mieli do czynienia z młodymi ludźmi, chcącymi po prostu sprawdzić się w biznesie. Będą to nierzadko ludzie z doświadczeniem pracy w korporacjach, którzy wynajdą niszę tworzoną przez rynek i postarają się ją zapełnić. Mamy w Rosji pas dobrobytu, do którego należą miasta położone najbliżej Moskwy, Petersburg wraz z okręgiem leningradzkim, parę regionów na południu Rosji, obwody tambowski, woroneski i kałuski, również Tatarstan. W niektórych rankingach pojawia się także Krasnojarsk i Irkuck, choć te miasta wykazują dużo mniejszą aktywność gospodarczą.

Inna sytuacja występuje na prowincji, gdzie doszło do załamania rynku pracy. Tam spotkamy zwykle ludzi zmuszonych do wzięcia spraw we własne ręce. Rezultaty takich prób są zwykle zróżnicowane, ale to właśnie ta druga grupa ma największy wkład w budowę wspomnianego już stereotypu małej przedsiębiorczości jako domeny ludzi, którzy bardzo ciężką pracą zarabiają dość skromne pieniądze.

Być może Rosjanie z natury nie są specjalnie przedsiębiorczy?

Tym różnimy się od mieszkańców krajów Europy Środkowej, że od 1992 r. doświadczyliśmy kilkunastu lat życia w warunkach dysfunkcjonalnej polityki społecznej. Wyrosła cała generacja młodych ludzi, przyzwyczajonych do swoistego darwinizmu społecznego. Nie podzielam tu poglądu wielu socjologów mówiących, że Rosja jest krajem, w którym ludzie tylko wegetują. Zarówno przykład prowincji, jak i wielkich miast pokazuje doskonale, że większość młodych ludzi zdaje sobie sprawę, że trzeba walczyć o swój los. Nie ma więc potrzeby tłumaczenia ludziom, że powinni podjąć jakieś działania, zacząć coś robić. Zresztą ci ludzie i tak nie są przyzwyczajeni do wyraźnego wsparcia ze strony państwa. Przypomnijmy, że zasiłki dla bezrobotnych były jeszcze niedawno małe, a w latach 90. praktycznie w ogóle nie istniały. Społeczeństwo po prostu koncentruje się na wielkich karierach i wielkim biznesie.

Podział geograficzny, o którym Pan mówił, to spadek po radzieckiej gospodarce?

Zdecydowanie tak, ale są już próby jego przełamania. Ciekawy projekt realizowany jest w Permie. Kierownictwo obwodu permskiego wraz z działaczem kulturalnym Maratem Gelmanem realizują projekt Nowa Stolica Kulturalna Rosji. Zgodnie z nim Perm będzie skupiał większość inicjatyw związanych z najbardziej nowoczesną sztuką światową: architektura, malarstwo, rzeźba, wszelkie sztuki plastyczne i wizualne... Na pierwszy rzut oka projekt ten nie jest związany z biznesem, ale nikt nie ma wątpliwości, że będzie to służyć wzrostowi atrakcyjności inwestycyjnej regionu. Jest to pewna próba zmiany myślenia geograficznego, rozbicia dualizmu rosyjskiego, czyli podziału na dwie stolice i prowincję. Pojawia się miasto, do którego ściąga się wszystko, co najbardziej nowoczesne. Perm ma też dobrze rozbudowaną bazę technologiczną. Jest to interesujące zjawisko w szerszych kategoriach - próba zrzucenia z siebie balastu ZSRR, rezygnacja z określonego systemu ról, podziałów i hierarchii.

A jak gospodarka rosyjska radzi sobie z napływem imigrantów? Zdarzają się przypadki, że zajmują oni miejsca pracy, które mogliby zająć Rosjanie?

Raczej na odwrót. Obecność imigrantów wspiera lokalne formy przedsiębiorczości. Cały sektor budowlany w Rosji oparty jest na ich pracy. A sektor ten jest przecież wielką dźwignią regionalnych gospodarek. Obsługują go dziesiątki branż, ludzie kupują i sprzedają mieszkania, dokonuje się licznych inwestycji itd. Nie tyle więc imigranci blokują przedsiębiorczość w Rosji, co raczej ich brak spowalnia rozwój kraju.

Rosja cierpi na brak siły roboczej?

Jak najbardziej. Wszyscy mówią o braku ilościowym, ale ja dodałbym do tego jeszcze brak jakościowy. Spowodowany on został przez "utraconą dekadę" lat 90., kiedy to znajdująca się w stanie permanentnego kryzysu gospodarka pasożytowała na dorobku poprzednich pokoleń. Doprowadziło to do głębokiej erozji siły roboczej, szczególnie na niższych i średnich szczeblach. Dziś w Rosji nie brakuje inżynierów, fizyków i świetnych naukowców zorientowanych na przemysł. Brakuje średnio wykwalifikowanych robotników, po prostu fachowców. Widać to wyraźnie przez pryzmat rosnącego kryzysu infrastruktury. Czasem wielkie awarie czy wręcz katastrofy są spowodowane tym, że dany zakład nie dysponuje fachowcami, którzy byliby w stanie obsłużyć zainstalowane w nim urządzenia.

Ostatnie lata przyniosły duże zmiany dla rosyjskiej gospodarki?

Jeżeli porównamy rozwój gospodarki Rosji oraz krajów Europy Środkowej, to należy stwierdzić, że w Rosji zmiany były mniej spektakularne. Mocne branże z czasów ZSRR zostały przejęte przez gospodarkę rynkową. Zupełnie inną od centralnie zarządzanej. Ponad połowa PKB jest generowana przez sektor usług - to ogromna zmiana, także mentalna.

Dr Iwan Peszkow jest ekonomistą i antropologiem społecznym, urodził się i wychował w Irkucku. Jest pracownikiem Instytutu Wschodniego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2011