Dróg nie ma, iść trzeba

Na Wratislavii Będzie muzyka kwartetowa. dawna: Haydna, Mozarta, Beethovena, i współczesna: Mykietyna czy Markowicza.

27.08.2012

Czyta się kilka minut

Gdy dzielny żołnierz i miłośnik antyku, hrabia Giovanni de’ Bardi (1534–1612) pochylał się wraz z uczonymi nad pismami Platona i Arystotelesa, nie sądził, że rezultatem tych debat będzie nowy gatunek, łączący muzykę z teatrem – opera. Podobne zdarzenia – zaskakujące rezultaty związków między dawnymi wzorcami a potrzebą tworzenia czegoś nowego – spotykamy w muzyce często. Nie inaczej było z arcyklasycznym gatunkiem, jakim jest kwartet smyczkowy. Zrodził się trochę przypadkiem, gdy baron Karl Joseph von Fϋrnberg postanowił zatrudnić kilku muzyków, by umilali dworskie biesiady. Wśród muzyków grających na różnego rodzaju wiolach był 16-letni Józef Haydn, artysta wybitnie utalentowany, zarazem duch niespokojny, któremu proste odtwarzanie opartego na generałbasie barokowego koncertowania zdecydowanie nie wystarczało. Haydn większość życia eksperymentował, a gdy trafił na służbę do muzycznego erudyty, księcia Miklósa Józsefa Esterhàzy’ego, tak bardzo rozwinął skrzydła, że zapisane w partyturach rezultaty jego kompozytorskich prac z upodobaniem smakujemy do dziś.

Słuchanie ważniejsze od tworzenia

Podczas festiwalu Wratislavia Cantans muzyka kwartetowa pojawi się kilkakrotnie – będzie ta dawna, klasyczna (Haydna, Mozarta i Beethovena) i nowa, współczesna (Mykietyna, Markowicza). Warto prześledzić relacje między nimi, bo tak jak u progu XVII w. opera stała się czymś innym niż rekonstrukcją antycznego teatru, tak kwartet smyczkowy, zwłaszcza w II poł. XX w. oderwał się ostatecznie od klasycznych wzorców, dając impuls do najrozmaitszych poszukiwań. Dlaczego tak się stało?

Na przestrzeni wieków zmienił się sposób słuchania muzyki. W początkach XIX w. kwartet smyczkowy opuścił dworskie komnaty, przeniósł do mieszczańskiego salonu, mimo to sposób słuchania muzyki pozostał niezmieniony – towarzyszył dysputom, umilał czas. Jest paradoksem, że w naszych, tak bardzo zabieganych czasach, słuchamy kwartetów w ogromnym skupieniu. Nigdy wcześniej nie słuchano muzyki tak uważnie! Amerykański kompozytor Alvin Lucier uznał nawet, że „dziś słuchanie jest ważniejsze od tworzenia”.

Ogromny wpływ na sposób odbioru muzyki miał rozwój fonografii, internet oraz przeniesienie muzyki kameralnej z salonu do sali koncertowej. Zapewne dlatego nasze postrzeganie muzyki skoncentrowane jest w przypadku utworów współczesnych na detalu, a w twórczości dawnej na interpretacji. Z kolei działalność w kwartecie nie jest już traktowana jako jedna z wielu form muzykowania, lecz jak osobna profesja.

Zespoły kwartetowe, takie jak rosyjski Kwartet im. Beethovena w I poł. XX w., a potem działający od 1947 r. austriacki Amadeus Quartet, dały głęboko przemyślane interpretacyjne wzorce, które jednak współcześnie się zmieniają. Konwencje, a nawet sposoby gry na instrumentach smyczkowych wciąż podlegają płynącym zewsząd inspiracjom: zmieniają się zarówno pod wpływem praktyki wykonawczej na instrumentach historycznych, jak i technologicznych możliwości przekształcania i manipulowania dźwiękiem za pomocą urządzeń mechanicznych i elektronicznych. Ponadto na kwartetowe wykonawstwo oddziałują rozmaite maniery wykonawcze przenoszone z muzyki ludowej bądź kultur pozaeuropejskich, trendy w sztukach wizualnych oraz muzyka popularna, a nawet tak lubiane przez modernistycznych artystów badania naukowe. Wszystko razem, wraz z tradycją kultywowaną w muzycznych akademiach, daje mozaikę interpretacyjnych możliwości, które głęboko zmieniają współczesny kształt klasycznego gatunku.

Zespoły kwartetowe wciąż powstają, niektóre – jak słynne Arditti, Cykada, Kronos czy Kairos Quartet – ograniczają się do wykonawstwa muzyki współczesnej, inne – Belcea, Szymanowski, polski Royal czy rosyjski Atrium Quartet – nie rezygnują z kultywowania kwartetowej klasyki, łącząc ją z wykonawstwem utworów najnowszych. Royal String Quartet po nagraniu w brytyjskiej wytwórni Hyperion kilku płyt z kwartetową klasyką wydał znakomity album z kwartetami Henryka Mikołaja Góreckiego, lada moment ukaże się ich najnowsza płyta z kwartetami Krzysztofa Pendereckiego i Witolda Lutosławskiego, zespół ma też na swoim koncie album z gwiazdą pop, Kayah oraz muzykami jazzowymi, kwartetem Krzysztofa Herdzina. We Wrocławiu posłuchamy zespołu specjalizującego się w klasycznym repertuarze, Doric Quartet, oraz rodzimego Lutosławski Quartet. Brytyjczycy zagrają dzieła Haydna i Beethovena, a wrocławianie wystąpią z repertuarem mieszanym – kwartetami Mozarta, Mykietyna, a także utworem skrzypka zespołu, Marcina Markowicza.

Organizm zbiorowy

Najważniejsza przemiana dotyczy nie wykonawstwa, lecz muzycznej materii w kompozycjach z ostatnich 50 lat. Od dawna nie obowiązuje wzorzec klasycznej formy, a zdanie wyryte na murach XIII-wiecznego klasztoru w Toledo, „dróg nie ma, ale iść trzeba”, przypomniane w 1987 r. przez modernistycznego kompozytora, Luigiego Nona, nabiera dziś mocy.

Włoski arystokrata, outsider i kompozytor, Giacinto Scelsi (1905–1988) na wzór praktyk kultywowanych w muzyce Tybetu traktował kwartet smyczkowy jak jeden organizm, kreujący plastycznie modelowane dźwiękowe pasma. Dla greckiego architekta i kompozytora, Iannisa Xenakisa (1922–2001), podstawą kwartetowej partytury były z matematyczną precyzją obmyślane gęste struktury, szorstkie i bardzo energetyczne glissanda. Włoski esteta, Salvatore Sciarrino (ur. 1947), podobnie jak niemiecki modernista Helmut Lachenmann (ur. 1935), w ramach cyzelowanych fraz i ornamentów stosują dźwięki nieharmoniczne, szmero-szumy, unikając jak ognia określonych wysokości. Jeszcze inaczej kwartetową narrację traktuje Rosjanka, Sofia Gubaidulina (ur. 1931), która przeniosła na instrumenty smyczkowe technikę gry na bałałajce (pochodzi z Tatarstanu). Finka, Kaija Saariaho (ur. 1952), z upodobaniem zmienia brzmienie kwartetu za pomocą mediów elektronicznych, zaś Anglik, Brian Ferneyhough (ur. 1943), tak bardzo komplikuje złożone dźwiękowe warstwy, faktury, języki i narrację, że jego kwartety stają się małymi wieżami Babel. Paweł Mykietyn (ur. 1971) w swoim kwartecie przekracza system równomiernie temperowany, odwołuje się do systemu mikrotonowego i tworzy narrację oryginalną brzmieniowo, falującą i medytacyjną.

***

Każdy z kompozytorów posiada więc swój własny język, nie ma między nimi wspólnego mianownika, a kwartet smyczkowy jest jednym z najbardziej żywotnych klasycznych gatunków muzycznych. Tyle że dziś z klasycznymi zasadami niewiele ma wspólnego.


EWA SZCZECIŃSKA jest krytykiem muzycznym, dziennikarką Programu 2 Polskiego Radia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „Wratislavia Cantans 2012