Drapieżcy w sutannach

Kim z psychologicznego punktu widzenia jest ksiądz wykorzystujący dzieci?

27.05.2019

Czyta się kilka minut

 / MIECZYSŁAW WASILEWSKI
/ MIECZYSŁAW WASILEWSKI

Film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” obejrzała już cała Polska i wielu mówi: teraz wiem, jak wygląda „ksiądz-pedofil”. To jednak skrót myślowy, który może wprowadzać w błąd. Jedni ulegli wrażeniu, że wszyscy księża, którzy wykorzystali nieletnich bądź to uczynią, są pedofilami, czyli osobami z zaburzeniem preferencji seksualnej, i najbardziej zagrożone z ich strony będą najmłodsze dzieci. Inni, szukając kozła ofiarnego odpowiedzialnego za problemy kościelnej instytucji i struktury grzechu, za głównych sprawców tych przestępstw uznali homoseksualistów w koloratkach, gdyż rzekomo płeć i wiek większości ofiar duchownych na nic innego nie mogą wskazywać. Kim są więc księża wykorzystujący nieletnich?

Odpowiedź jest prosta tylko w świetle prawa – są przestępcami w koloratkach. Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, jeśli szukamy odpowiedzi uwzględniającej ich profil psychologiczny, ponieważ związek pomiędzy parafilnym (nienormatywnym) zainteresowaniem nieletnimi a ich seksualnym wykorzystaniem jest złożony.

Specjaliści stosują różne typologie mające pomóc w zrozumieniu wzorców zachowań, motywacji i cech charakterystycznych różnych typów sprawców przestępstw seksualnych, ale dotychczasowe próby jednoznacznego usytuowania wśród nich duchownych przyniosły mieszane efekty. Wśród przestępców seksualnych wobec nieletnich mieszczą się bowiem osoby o różnych cechach osobowości, różnym poziomie działania i różnej zdolności sterowania swoją seksualnością. Zaliczamy do nich pedofilów, hebefilów i efebofilów preferencyjnych, sytuacyjnych i nieselektywnych.


POLECAMY

Dziesiątki świadectw, apeli, komentarzy i głosów ekspertów – o sprawie wykorzystywania seksualnego, zmowie milczenia i innych grzechach polskiego Kościoła piszemy konsekwentnie od lat. Wybór najważniejszych tekstów „TP” z ostatniego dwudziestolecia na temat, który wstrząsa dziś Polską, w bezpłatnym, aktualizowanym wydaniu specjalnym.


Parafilna trójca

Pedofilia z definicji dotyczy podstawowego bądź wyłącznego zainteresowania seksualnego dziećmi w okresie przed pokwitaniem. Hebefilia dotyczy podstawowego bądź wyłącznego zainteresowania seksualnego dziećmi, które osiągnęły pokwitanie (zazwyczaj pomiędzy 11. a 14. rokiem życia). Efebofilia natomiast dotyczy podstawowego bądź wyłącznego zainteresowania adolescentami w późniejszym okresie dojrzewania (zazwyczaj pomiędzy 15. a 19. rokiem życia).

Parafilia („nienormalne lub nienaturalne upodobanie”) ma więc różne oblicza, ale należy pamiętać, że nie jest ona tym samym, co zaburzenie parafilne. Mówiąc najogólniej, parafilia to nienaturalny popęd; natomiast zaburzenie parafilne rozpoznaje się na podstawie cierpienia i/lub ograniczenia funkcjonowania, jakie popęd ten wywołuje, oraz krzywdy, do jakiej dochodzi. Trzeba również pamiętać, że kryteria zaburzeń parafilnych dotyczą zarówno jednostek, które przyznają się do nienormatywnych preferencji seksualnych, jak i tych, które temu zaprzeczają. Badania pokazały, że hebefil jest „mieszanką” pedofila i teleiofila (osoby o seksualnych zainteresowaniach osobami w pełni dorosłymi). Z kolei efebofil różni się od nich, gdyż większość mężczyzn odczuwających seksualny pociąg do nastolatek miała podobną inklinację do dorosłych kobiet, ale nie była zainteresowana dziećmi przed okresem pokwitania.

Trzeba zatem mieć świadomość, że nie wszyscy sprawcy przestępstw seksualnych w stosunku do nieletnich są osobami cierpiącymi na zaburzenie preferencji seksualnych (zaburzenie parafilne), i nie wszyscy mający tego typu zaburzenia są sprawcami takich przestępstw. Seksualne zainteresowanie dziećmi jest czynnikiem ryzyka, że dojdzie do ich wykorzystania seksualnego, ale jeszcze większym są tzw. zniekształcenia poznawcze.

Dwa typy drapieżców

Istotnym kryterium różnicującym między sobą księży wykorzystujących seksualnie nieletnich jest ich podział na dwie różne kategorie: jednorazowych lub „krótkotrwałych” sprawców, którzy pierwszy raz dopuścili się seksualnego wykorzystania ok. 10 lat po święceniach; oraz notorycznych lub wielokrotnych sprawców, którzy wykorzystywali seksualnie zaraz po święceniach, a w wielu sytuacjach nawet przed nimi. Badania pokazują, że przestępcy wykorzystujący nieletnich to około 4 proc. całego duchowieństwa. W badaniach amerykańskich wyszło, że z tych 4 proc. ponad połowa (56 proc.) była oskarżona tylko o jedno wykorzystanie seksualne bez względu na upływ czasu. Z kolei około 3 proc. sprawców z całkowitej liczby 4 392 księży, którym postawiono zarzuty, było odpowiedzialnych za wykorzystanie seksualne aż 25 proc. ofiar. Oznacza to, że w ciągu 52 lat, które obejmowały badania, 137 księży wykorzystało w przybliżeniu 2,6 tys. ofiar. I właśnie owi recydywiści w koloratkach różnią są znacząco od większości duchownych będących sprawcami wykorzystania seksualnego nieletnich.

Przestępcy sytuacyjni to więc zdecydowana większość „drapieżców w koloratkach”. Wzorce ich zachowań różnią się nieco od świeckich przestępców, ale są też podobieństwa. Taki ksiądz dopuszcza się wykorzystania seksualnego najczęściej po 40. roku życia, gdy zaczyna odczuwać problemy ze swoim powołaniem, jest zestresowany i nie radzi sobie emocjonalnie ze sobą. Często nadużywa alkoholu i leków. Odczuwa pociąg seksualny do dorosłych, ale na dziecku rozładowuje swoje problemy.

Z kolei wśród recydywistów mamy preferencyjnych i nieselektywnych sprawców. Przestępca preferencyjny to bardzo często „osoba charyzmatyczna”, znana ze swojej działalności duszpasterskiej, której zainteresowania seksualne są skierowane wyłącznie na dzieci. Swoją pozycję wykorzystuje do nawiązywania relacji i wyszukiwania nieletnich podatnych na manipulację. Ci spośród nich, którzy odczuwali pociąg do młodszych dzieci, tworzyli osobiste relacje z ich rodzicami; podczas gdy ci, którzy czuli pociąg do nastolatków, organizowali im różne zajęcia. W obu strategiach chodziło o nawiązanie usankcjonowanej społecznie relacji „bliskości”, by doprowadzić do wykorzystania dzięki swojemu statusowi i władzy.

Nieselektywny typ sprawcy w koloratce wykorzystuje dzieci, młodych i bezbronnych dorosłych. Może też wejść w kontakt seksualny z wyrażającym na to zgodę dorosłym. Czasami jest także sadystyczny, co znaczy, że może go podniecać ból i cierpienie ofiary oraz może czuć potrzebę wzbudzania w niej fizycznego lub psychologicznego bólu. Sadystyczny sprawca bywa najczęściej mniej zainteresowany tym, kim jest ofiara, ponieważ głównym źródłem jego podniecenia jest ból, a nie osoba. Choć to najrzadziej występujący typ sprawcy wśród duchownych, to jest to najbardziej niebezpieczny rodzaj „drapieżców w sutannach”, gdyż najczęściej są to psychopaci – lubią się „gnieździć” w szkołach z internatem lub sierocińcach, „eksperymentują” z różnymi dziećmi czy bezbronnymi dorosłymi, aby wyselekcjonować ofiary.

Diagnoza psychologiczna

Wszyscy „drapieżcy w sutannach” stosują zaprzeczenia i poznawcze zniekształcenia. Duchownych i świeckich sprawców łączą przekonania, że „seks z dziećmi jest bezbolesny” oraz że „dzieci aktywnie prowokują dorosłych do czynności seksualnych”. Niektóre jednak zniekształcenia poznawcze są specyficzne wyłącznie dla księży, np.: „Wiem w moim sercu, że Bóg mnie powołał, i Bóg znał mnie i moje serce. Jeśli byłbym tak zły albo to byłoby tak złe, nie powołałby mnie, wiedząc, jaki jestem”; „Mam prawo do miłości i przywiązania, ponieważ poświęcam moje życie pomaganiu innym”.

Na tle innych przestępców seksualnych wobec nieletnich duchowni bywają starsi, mają lepsze wykształcenie, wyższe IQ, mniejszą liczbę cech antyspołecznych, rzadziej popełniali czyny kryminalne w przeszłości, mają niższy poziom libido oraz mniejszą liczbę ofiar, które z kolei bywały starsze od ofiar pedo- i hebefilów i najczęściej były płci męskiej. Ponadto są mniej uświadomieni seksualnie, bardziej niedojrzali seksualnie i mają mniejszą liczbę doświadczeń seksualnych niż pozostali sprawcy podobnych przestępstw. Tym, co ich najbardziej zbliża do innych przestępców seksualnych wobec nieletnich, jest „uwodzenie” ofiar. Z kolei tym, co najbardziej ich odróżnia, jest wysoki wskaźnik samobójstw zarówno wśród księży-sprawców, jak i ich ofiar.

W porównaniu do normalnych księży „drapieżcy w sutannach” uzyskują wyższe wskaźniki w skali samotności, wyrażania emocji (kontroli wrogości), depresji, trudności z identyfikacją i ujawnianiem trudnych emocji innych osób. Cechują się bardziej pasywnymi i konformistycznymi stylami relacyjnymi. Chociaż nie wypadali gorzej w testach inteligencji czy osobowości od normalnych księży, charakteryzuje ich pewnego typu podatność w zakresie deficytów dotyczących intymnych więzi i bliskich relacji przed i w trakcie formacji seminaryjnej. Wydaje się jednak, że od normalnych księży oraz innych przestępców seksualnych wobec nieletnich najbardziej odróżnia ich to, jak często sami bywali ofiarami wykorzystania w dzieciństwie – czasami przez innego księdza. W literaturze przedmiotu podaje się różne liczby o dużym rozrzucie od 30 do 80 proc. Doświadczenie wykorzystania w dzieciństwie zwiększa zatem u duchownego ryzyko wykorzystania osoby nieletniej


CZYTAJ TAKŻE

Ks. Jacek Prusak SJ, psychoterapeuta: Mamy do czynienia z największym kryzysem w Kościele od czasów Reformacji – i stworzyliśmy go na własne życzenie. Przecież to nie kosmici wykorzystują dzieci w Kościele, ani nie zlecają im tego wrogowie Kościoła!


Homoseksualizm i celibat

Trend do męskich ofiar (ponad 80 proc.) wśród duchownych stał się pretekstem do wiązania ich płci z orientacją seksualną sprawców i konkluzji, że jest to przykład pedofilii homoseksualnej. Zgodnie z tym rozumowaniem większość „drapieżców w sutannach” to homoseksualiści, bo taka jest większość ich ofiar. Z badań wiemy, że większość osób wykorzystujących seksualnie nieletnich nie ma orientacji homoseksualnej, a większość homoseksualistów nie molestuje dzieci.

Trzeba więc pamiętać, że pedofilia homoseksualna jest całkowicie odmienną preferencją seksualną niż męska homoseksualność. Dane kliniczne nie potwierdzają tezy, że tożsamość homoseksualna jest związana z seksualnym wykorzystywaniem nieletnich, ale jest czynnikiem ryzyka wtedy, kiedy jest nieukształtowana, a więc tłumiona czy zanegowana. Z tym bardzo często spotykamy się wśród duchownych, którzy celibat potraktowali jako sposób na poradzenie sobie z nieakceptowanymi pragnieniami homoerotycznymi.

Jednak ani homoseksualizm, ani celibat same w sobie nie są przyczynami wykorzystania nieletnich. Z badań wiemy, że brak dojrzałej formacji ludzkiej do celibatu zwiększa ryzyko, że ksiądz popełni przestępstwo wobec nieletnich, a o taką dojrzałą formację jeszcze trudniej jest w przypadku seminarzystów i księży o orientacji homoseksualnej.

Biorąc pod uwagę proporcje duchownych oskarżonych do duchownych, którzy nigdy nie dopuścili się przestępstw w stosunku do nieletnich, nie można o duchowieństwie katolickim mówić, że jest grupą społeczną zwiększonego ryzyka. Stado „drapieżców w sutannach” nie jest dla nich reprezentatywne.

Gorzej z tymi, którzy ich chronią. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru Nr 22/2019