Dorwać Putina

Nie jest wcale oczywiste, że zbrodnia pod Donieckiem będzie punktem zwrotnym i Zachód w końcu spróbuje zatrzymać Rosję. Ale Putina można ścigać także w inny sposób.

21.07.2014

Czyta się kilka minut

„Zbrodnia wojenna” (artykuł 5). „Zamierzone zabójstwo”; „poważne zniszczenia i przywłaszczanie mienia”; „bezprawne pozbawianie wolności”; „branie zakładników” (artykuł 8, ustęp 2a). „Zamierzone kierowanie ataków na obiekty cywilne”; „zamierzone kierowanie ataków przeciwko ludności cywilnej lub osobom cywilnym”; „zamierzone przeprowadzanie ataku ze świadomością, iż atak ten spowoduje przypadkową utratę życia lub zranienie osób cywilnych” (artykuł 8, ustęp 2b). To jeśli przyjmiemy, że na Ukrainie trwa konflikt międzynarodowy.

Ale też: „Zamachy na życie i nietykalność cielesną, a w szczególności zabójstwa we wszelkiej postaci”; „okaleczenia, okrutne traktowanie i tortury”; „branie zakładników”; „zamierzone kierowanie ataków przeciwko ludności cywilnej lub osobom cywilnym niebiorącym bezpośredniego udziału w działaniach wojennych”; „niszczenie lub zagarnianie własności nieprzyjaciela, z wyjątkiem przypadków, gdy takiego niszczenia lub zagarnięcia wymaga konieczność wojenna” (artykuł 8, punkty c oraz e). To jeśli przyjąć, iż nie jest to konflikt międzynarodowy.

Tak – wedle Statutu Rzymskiego z 1998 r., na podstawie którego utworzono Międzynarodowy Trybunał Karny (pierwszy stały sąd ponadnarodowy do sądzenia osób oskarżanych o najcięższe zbrodnie) – można sklasyfikować czyny, których na wschodniej Ukrainie (a po części też na Krymie) dopuścili się prezydent Putin i podlegający mu rosyjscy separatyści/terroryści.

Rosja, obecna przy negocjowaniu Statutu, nie ratyfikowała go (przezornie: rok później jej armia poszła na Czeczenię, zabijając tysiące cywilów i niszcząc kraj). Ale wojna toczy się na Ukrainie. I choć również ten kraj nie ratyfikował Statutu, może się to zmienić: prozachodni rząd w Kijowie zwrócił się już do MTK o śledztwo w sprawie zabójstw na Majdanie.

Zresztą – Statut Rzymski to tylko jedna z dróg, którymi można próbować dorwać Putina, pociągnąć go do odpowiedzialności za to, co zrobił Ukrainie. Bo na razie niewiele wskazuje, by zestrzelenie boeinga nad Donieckiem stało się politycznym punktem zwrotnym i by Zachód w końcu zechciał efektywnie zatrzymać rosyjską agresję. Putin zaczął ją w przekonaniu, że może sobie pozwolić na wiele i wiele będzie mu wybaczone (na Zachodzie), że koszty będą do wytrzymania. Jak dotąd jego kalkulacja się sprawdza.

Ale cokolwiek by się teraz wydarzyło, jakiekolwiek by były polityczne skutki zbrodni pod Donieckiem – nawet gdyby stał się cud i Angela Merkel oraz François Hollande, wspólnie z innymi krajami Unii oraz z USA, postanowili wywrzeć taką presję polityczną i gospodarczą na Kreml, by ten doszedł do wniosku, iż dalsza agresja się nie opłaca – nawet wtedy Putina warto pociągnąć do odpowiedzialności. Sprawić, by koszty stały się wyższe niż zyski. Zwycięskiego Cezara, fetowanego przez wielu rodaków, sprowadzić do roli podsądnego (choćby zaocznie).

A przynajmniej – trzeba próbować. Mogą to robić rządy (Ukrainy czy Holandii, których obywatele stanowili ponad połowę pasażerów malezyjskiego samolotu), organizacje pozarządowe i bliscy ofiar. Traf chciał, że także w tych dniach sąd w Hadze przyznał rację rodzinom trzystu ofiar zbrodni w Srebrenicy, które złożyły pozew przeciw Holandii. W 1995 r. to jej żołnierze, w służbie „błękitnych hełmów” ONZ, wydali tych trzystu ludzi przebywających w ich bazie w ręce bośniackich Serbów, na śmierć. Dziś to nie tylko satysfakcja moralna: Holandię czeka, być może, konieczność finansowego zadośćuczynienia.

Oczywiście nie ma szans, by jakiś rosyjski sąd przyjął w ogóle do rozpatrzenia sprawę przeciw rosyjskiemu państwu – także to różni holenderską demokrację zwyczajną od rosyjskiej sterowanej. Ale próbować trzeba – gdzie indziej. Doświadczenie minionych 25 lat i różnych zbrodni, których sprawcom w końcu wymierzono sprawiedliwość, pokazuje, że warto.

Państwa, organizacje, bliscy ofiar zbrodni popełnianych na Ukrainie z inspiracji władz Rosji lub/i przez Rosjan („oddelegowanych” żołnierzy i kagiebistów) – powinni próbować. Nawet gdyby ściganie tego, kto prowadzi tę wojnę, zwaną „hybrydową” lub „podprogową”, miało okazać się trudne od strony formalnoprawnej. Niech „wojna hybrydowa” stanie się wyzwaniem dla międzynarodowej sprawiedliwości. Inaczej prędzej czy później kolejni putinowie postanowią zrobić użytek z takiego modelu nowoczesnej agresji – przekonani, że to uchodzi bezkarnie.

Gdy kilkanaście lat temu czeczeńscy separatyści/terroryści zaczęli zabijać rosyjskich cywilów, Putin powiedział zdanie, które stało się znakiem firmowym początków jego prezydentury: „Dorwiemy ich [tj. sprawców], choćby w kiblu”. Dziś to on, sponsor i kreator rosyjskiego terroryzmu państwowego, jest w roli tego, którego trzeba dorwać. Choćby to miało zająć długie lata.


Współpraca Paweł Leski

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2014