Donkiszoteria i głębsze znaczenie

Rozziew pomiędzy szlachetnością intencji a niestosownością ich realizacji krąży po Europie. Ostatnio dotarł do Hiszpanii, gdzie na listach bestsellerów króluje... „Don Kichot”.

24.08.2015

Czyta się kilka minut

I niby nic w tym dziwnego, wszystko się zgadza, jest tak, jak być powinno na tym najlepszym ze światów, od napisania na początku siedemnastego wieku aż do teraz, co jak co, ale „Don Kichot” jest stale doceniany, czytany i podziwiany, w przeciwieństwie do wielu innych, okresowo zapominanych i zaniedbywanych dzieł. A Cervantes wiecznie żywy i dotąd żadna generacja nie miała z tym problemu, i bardzo dobrze z dziada pradziada, z ojca na późnego wnuka.

No ale jednak pojawił się problem, ostatnio, i to na szczytach rankingów czytelnictwa, gdyż rodacy Cervantesa masowo kupują i czytają nie tego „Don Kichota”, co trzeba – znaczy, nie w oryginale, tylko przepisanego na nasze, to jest: na ich, na hiszpański. Oryginału nie rozumieją, po prostu, więc zamiast ciągle zazdrościć cudzoziemcom znajomości „Don Kichota”, sami sobie przetłumaczyli, i teraz też już wiedzą, o co w nim chodzi. Mogą przeczytać ze zrozumieniem.


Hiszpańskie elity (jak to elity – wyobcowane) grają larum, lament subtelny podnosząc dystynkcyjnie, że koniec świata szwoleżerów, że ostatnia już generacja, co tak poloneza wodzi, zmierza do grobu wraz z oryginalnym, korzennym i jedynie autentycznym donkiszocim Graalem, którego subtelnych runów plebs nie kuma, po prostu. A plebs głosuje nogami w stronę buntu mas, à la stampede, byczo się ze swą bezczelnością czując, obnosząc się z jawną, bezwstydną językową indolencją między okładkami. Światła śmietanka natomiast czuje, że walczy z wiatrakami, ale tym godniej umiera, stojąc z tomami oryginalnego Cervanta przodków, w okopach Świętej Trójcy, dumnie patrząc na zmierzch cywilizacji białego alfabeta.

Jaki z tego morał? Cudzoziemcy mają lepiej? No nie wiem, ponoć Nerudę w ogóle strasznie trudno przetłumaczyć. W związku z tym poszedłem do księgarni nabyć Dostojewskiego (dla czterdziestolatka właściwie kupowanie Dostojewskiego jest w ogóle kompromitujące, bo znaczy, że nie ma w domu – hańba! – chyba, że od razu na dzień dobry powie, że zaczytał), wchodzę, mówię dzień dobry, chciałbym nabyć nowego Dostojewskiego, bo poprzedniego kompletnie zaczytałem, na co miła pani wskazuje mi odpowiedni kącik z Dostojewskim, ale ostrzega, żebym uważał, bo to są takie nowe wydania, skrócone, ja na to się zdziwiłem, aż odskoczyłem od półki, że jak to skrócone wydania, a ona na to, że tak się teraz wydaje najnowsze wydania, pomijając mniej istotne rzeczy w Dostojewskim.
Ale nie wiem, czy to prawda.

Opisy przyrody? Boję się sprawdzić. To nie może być prawda. Niech ktoś napisze, że to nieprawda. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2015