Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Autor wychodzi od procesu segregowania spraw na pozór osobniczych i wyjątkowych, by dotrzeć do jak najogólniejszych prawd i reguł rządzących ludzkim życiem. Dzięki proustowskiej frazie udaje się utrzymać stan narracji, którą napędza sam proces opowiadania. Po taką tradycję pisarską sięga Myśliwski bardzo świadomie. Z jednej strony jest to godne szacunku nawiązanie do klasyki literatury, z drugiej – osobisty manifest głoszący prymat dzieła rozumianego jako suma opisów i analiz dążących do pewnej konkluzji.
Bohater książki rekonstruuje własne życie poprzez mniej lub bardziej udane próby rozszyfrowywania nazwisk osób zapisanych na stronach notesu. Pojawiają się kolejne postaci, dialogi, wspomnienia. Przestarzały rekwizyt, jakim jest ów notes, wprowadzony zostaje tu w kontrze do współczesnej supremacji wirtualnych form kolekcjonowania znajomych i przyjaciół, szerzej znanych pod nazwą „media społecznościowe”.
U Myśliwskiego gromadzenie informacji odbywa się w sposób dystyngowany, jest rozpisane w czasie. Przechodzimy od tematu do tematu, od jednej postaci do drugiej, poddajemy się żywiołowi narracji. Towarzyszymy refleksjom krawców, szewców, skargom niekochanych kobiet. Jeden wątek daje początek drugiemu, skończona historia rozpoczyna następną, a jednak, mimo wielości doświadczeń i punktów widzenia, świat z powieści nie narzuca się, pozwala na uczestnictwo czytelnika, które charakteryzuje raczej zaciekawienie aniżeli znużenie mentorstwem, tezą.
Efekt asocjacyjnego domina uświadamia przy tym banalną, wydawać by się mogło, prawdę, że istniejemy zawsze w opowieści, że życie jest realne o tyle, o ile pozwala się biografizować, ujmować w ciągi zapisanych sytuacji. Ale dla literatury ta czysta opowieść ma o wiele donioślejszy wymiar. Zakłada istnienie czytelnika towarzyszącego, który zadaje pytania, prowokuje współudział w procesie tworzenia. Taki odbiorca gotowy jest ponieść wysiłek związany ze śledzeniem fabuły, z ustalaniem relacji zachodzących pomiędzy bohaterami. Wbrew wszechobecnej unifikacji gustów, na przekór rzeczywistości ułatwionej, powieść Myśliwskiego walczy bowiem również o poznawczą różnorodność. „Gotowizna zawojowała świat” – konstatuje w pewnym momencie krawiec Radzikowski, narzekając na brak klientów. Stawką „ostatniego rozdania” jest więc także odzyskiwanie świata, który – inaczej niż ten gotowy – „staje się” na oczach czytelnika. „Staje się” – to znaczy, że jest w nim miejsce na oryginalność i nieprzewidywalność, jak w tej powieści.
Wiesław Myśliwski, Ostatnie rozdanie, Znak, Kraków 2013