Dobrzy ludzie nadal milczą

EWA KLONOWSKI, antropolog sądowy, od ponad 20 lat pracująca przy identyfikacji ofiar wojny w Bośni: Chcemy ich znaleźć i ustalić, kim byli. Tak, by rodzina mogła ich godnie pochować. Zostało jeszcze dwa i pół tysiąca niezidentyfikowanych szczątków.

18.07.2017

Czyta się kilka minut

 / ADAM GUZ
/ ADAM GUZ

MARTA PALUCH: 11 lipca pochowano kolejnych 71 ofiar masakry w Srebrenicy, bośniackich Muzułmanów. Badała Pani te kości?

EWA KLONOWSKI: Tak. Niektóre sama wyciągałam. W tym roku pochowali kości z masowych grobów m.in. w Kamenicy. Najmłodszy chłopak miał 15 lat. „Srebreniczanie”, czyli ci, którzy się tu schronili podczas wojny, zostali też wrzuceni do badanych przez nas masowych grobów w Novej Kasabie, Cerskiej, Lazete i Pilicy. To byli ludzie zaatakowani na drodze, którą uciekali z miasta. Oraz ci mężczyźni, dzieci i starcy zagonieni do fabryki w Potočari pod Srebrenicą, zamordowani strzałem w tył głowy. Pamiętam ich. Te ciała dość dobrze się zachowały, bo występuje tam gliniasta gleba. Nie ma powietrza i bakterii, więc zwłoki się nie rozpadają. Ulegają saponifikacji, „zmydleniu”: ciało zachowuje się jak mydło, które leży w wodzie. Zachowuje kształt, ale jest bardziej miękkie. Smrodu rozpadającej się tkanki nie da się opisać. Potrafiłam tym śmierdzieć jeszcze ­­po dwóch miesiącach od ekshumacji.

O czym myśli naukowiec, schodząc do masowego grobu?

O tym, jak się do niego zabrać. Ciała były splecione, splątane. Zastanawiałam się, które wyciągnąć pierwsze, by uwolnić pozostałe. Byłam tam, by rozwiązać problem. Gdybym zaczęła dumać, jak i dlaczego zginęli, nie mogłabym pracować. Najważniejsze to ustalić, kim byli, aby rodziny mogły ich godnie pochować. Raz, właśnie w Kamenicy, miałam poważny problem. Ciała były niemal wrośnięte w siebie. Jedynym wyjściem było odciąć jednemu z mężczyzn rękę, by oswobodzić resztę. Musiałam podjąć tę decyzję. Inni badacze mnie potem krytykowali.

Czuła się Pani winna?

Nie. Nie było wyjścia. Natomiast czuję się trochę winna, gdy przychodzę na groby Hasimy i Šemsudina na cmentarzu w Potočari. To nastolatki z małych wsi pod Srebrenicą. Poznali się i zakochali, przeżyli razem trzy lata oblężenia miasta. Ich szkielety znaleźliśmy splątane. Leżeli w objęciach. Żyli całą wojnę razem, zginęli razem, po śmierci razem leżeli. Po czym taka kretynka jak ja naukowo ich rozdzieliłam i jeszcze byłam z siebie dumna... Gdy sobie uświadomiłam, co zrobiłam, autentycznie poczułam mdłości. Potem próbowałam załatwić, by pochowano ich obok siebie, ale nie miałam na to wpływu. Byłam na ich pogrzebie. Zawsze, gdy tu jestem, wieszam im na grobie modlitewny muzułmański sznur.

W Bośni nadal nie zidentyfikowano 7 tys. ofiar wojny. Znajdą się?

Część na pewno nie. Byli wrzucani do rzek i jezior, spaleni w domach. Czasem żywcem. Ze zwęglonej kości nie da się wyekstraktować DNA. Mamy jeszcze 2,5 tys. niezidentyfikowanych szczątków z masowych grobów. Mamy ich DNA, ale nie mamy z czym porównać. Brak też nowych informacji o masowych grobach. Ludzie mówią, że je mają, choć często chcą za nie pieniądze lub paszport do Australii. Ale rzadko wiedzą o grobach. Ci zaś, którzy uczestniczyli w mordach, nie mają interesu, by je wskazać. Choć czasem niektórzy Serbowie to robią, za pieniądze. Ale większość się boi, że zostanie oskarżona o współudział. Nie opłaca się mówić. Zresztą nie po to mordowali, by teraz pokazywać, gdzie te groby są, prawda?

A świadkowie-cywile?

Nic nie widzieli, nic nie słyszeli. Dam przykład: kopalnia w Tomašicy pod Prijedorem. Szukaliśmy tam wiele lat i w końcu znaleźliśmy groby. Wskazał je anonimowo jeden z Serbów, który wywoził zwłoki. Ciężarówki z ciałami w 1992 r. jeździły w tej okolicy codziennie. Był upał, a serbskim żołnierzom śmierdziały, gdy szli mordować kolejną wioskę. Ciężarówki wiozły więc te ciała do kopalni: zalane krwią, rozkładające się. Wiozły je przez wsie, w których mieszkali Serbowie. Koło ich domów, pod ich oknami. Przecież to śmierdzi jak cholera! I nikt z mieszkańców nic nie widział, nie czuł. Coś przejeżdżało? Myśmy nic nie widzieli...

Może się bali?

Myślę, że ich to po prostu nie obchodziło. To mnie przeraża najbardziej: milczenie tzw. dobrych ludzi. Bo to byli dobrzy ludzie, sami przecież nikogo nie zabili. Ale nic nie powiedzą i nie staną w obronie ofiar. Albo wręcz negują te mordy.

Muzułmanie, Serbowie i Chorwaci żyją tu teraz osobno?

Tak. Widzę to coraz wyraźniej. Propaganda i polityka powodują, że wszystkie różnice i nienawiści kumulują się i utwardzają. Gdy jechaliśmy na ekshumację ofiar obozu koncentracyjnego w Omarskiej, młodzi ludzie, którzy wojny nawet nie pamiętają, pokazywali nam trzy palce – to bardzo obraźliwy serbski gest, w stylu „fuck you”. Tak samo było, gdy jechaliśmy na upamiętnienie rocznicy masakry. Mijaliśmy jakąś serbską imprezę, chyba ślub, i wszyscy unosili trzy palce. Człowiek powiedziałby najchętniej: „fuck you, too!”. Ale po co? To niczego ani nikogo nie zmieni. ©

EWA KLONOWSKI jest antropologiem sądowym, od 1996 r. pracuje przy identyfikacji ofiar wojny 1992-95 z masowych grobów w Bośni. Pomogła w zidentyfikowaniu kilku tysięcy ludzi. Za swoją pracę była nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla.


CZYTAJ TAKŻE:

Żyją znów obok siebie, w tej samej wsi Podčauš. Jak przed wojną, jak przed masakrą. Muzułmanie i Serbowie. Jak to jest: mieszkać w takim miejscu, z taką przeszłością? TEKST MARTY PALUCH >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2017