Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Do dziś, szukając Bożej pomocy, podnosimy głowy i patrzymy w przestworza nad nami. Gdy spisywano Nowy Testament, Ziemię, z grubsza rzecz biorąc, wyobrażano sobie jako płaską – i przykrytą siedmioma warstwami, a raczej piętrami, nieba. Najwyższe piętro zajmował Bóg. Taki model Wszechświata już dawno stracił aktualność. Wiemy, że nie wiemy – jak wielki jest Kosmos i jaki ma kształt. Mówi się też, że oprócz samego Wszechświata istnieje Wieloświat. Podobno, gdy zacznie się mierzyć i liczyć światy Wieloświata, natychmiast powstają nowe. Jak więc w tym wszystkim znaleźć miejsce dla Boga i dla nieba? Nie wiadomo! I to „nie wiadomo” jest w tym wszystkim najbardziej pocieszające. W ten sposób Wszechświat, czy Wieloświat, chroni Stwórcę przed tymi, którzy chcieliby Go, „po staremu”, zakwaterować w jakimś konkretnym miejscu.
„W Apokalipsie – mówił biskup Jorge Mario Bergoglio, jeszcze zanim został papieżem – Jezus mówi, że stoi u drzwi i kołacze. Oczywiście, tekst ten wskazuje na tego, który stoi na zewnątrz i puka do drzwi, aby wejść… Myślę jednak, żeJezus wielokrotnie puka od środka, abyśmy pozwolili mu wyjść”.
Tymczasem podczas Pierwszej Komunii każemy naszym dzieciom wyśpiewywać: „Panie Jezu, zabierzemy Cię do domu, / Panie Jezu, nie oddamy Cię nikomu. / Dniem i nocą, Panie Jezu, będziesz z nami, / bo gorąco, Panie Jezu, Cię kochamy”. Autorowi tego utworu chodziło pewnie o to, że nie pozwolimy nikomu odebrać nam Jezusa. Ale przecież Jezus oczekuje, że umożliwimy Mu dotarcie przede wszystkim do tych, którzy nie chcą mieć z Nim nic wspólnego! Paweł Apostoł zapewnia: „Żadne stworzenie nie będzie mogło nas oddzielić od miłości Boga, która okazuje się w Chrystusie Jezusie, naszym Panu”. Nie o Jezusa trzeba nam się lękać, ale o siebie. Chcąc znaleźć Boga, wystarczy rozejrzeć się po najbliższej okolicy. Posłuchajmy św. Augustyna: „Na ziemi Chrystus jest nędzarzem w osobie swych ubogich. Trzeba zatem bać się Chrystusa w niebie i rozpoznać Go na ziemi: na ziemi jest On ubogi, w niebie bogaty. W swym człowieczeństwie wstąpił On do nieba jako bogaty, lecz pozostaje nadal wśród nas w ubogim, który cierpi”. Słowa te niedawno przypomniał Franciszek.
Z powyższego wynika, że chcąc zobaczyć Chrystusa, czyli niebo, o adres Jego zamieszkania trzeba pytać tych, którzy się „źle mają”. Czyli tych, którzy nie tylko mają świadomość swojej grzeszności i słabości, ale naprawdę są słabi i grzeszni. To pośród nich znajdziemy Jezusa. On nie zmienia stylu życia. Co, jakie Jego zachowania – bo na pewno nie cuda – najczęściej wywoływało furię wszystkowiedzących o Bogu: „Oto obżartuch i pijak, przyjaciel celników i grzeszników!”. Jak widać, nie dbał Jezus o dawanie dobrego przykładu, świadectwa. Za to bardzo dbał o ludzi, zwłaszcza o nieprzyjaciół – gdyż bez ich wniebowzięcia nasze niebo byłoby niebem wybrakowanym. ©