Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zaskoczenie moje płynie po pierwsze stąd, że jako uczestnik sejmowej “nocy teczek" wszystko bardzo dokładnie pamiętam. A więc awanturniczy sposób uchwalenia - bez dyskusji - zobowiązania ministra spraw wewnętrznych do podania (w ciągu dwóch dni) “pełnej informacji na temat osób pełniących funkcje publiczne, będących współpracownikami UB i SB w latach 1945-90" (cytat ze stenogramu sejmowego). Wszyscy chyba pamiętają, że ta uchwała przyniosła w rezultacie “listę Macierewicza", zawierającą zniesławiające pomówienia kilku wyjątkowo zasłużonych patriotów, i odbija się echem do dziś dnia (pisał o tym ostatnio m.in. Tomasz Wołek w tekście “Macierewicz i historia", “GW" z 2 marca 2005 r.). Sejm w wyniku długiej debaty nad wszystkimi słabymi stronami zamierzonej formy lustracji powołał wówczas komisję do zbadania sposobu wykonania uchwały. Głosów krytycznych na ten temat padło wówczas w Sejmie nieporównanie więcej niż głosów aprobaty. Dlatego dzisiejszy osąd przez dr. Grajewskiego ówczesnych ostrzeżeń wypowiadanych w “Tygodniku" - tak jakby były one jakimś wyjątkowym i rażącym wyskokiem - jest zwyczajną niesprawiedliwością, którą niepamięcią o realiach wytłumaczyć byłoby trudno.
A trudno dlatego także, że w całej “Tygodnikowej" dyskusji dr Grajewski bardzo wnikliwie przedstawia uwarunkowania i przyczyny, dla których po trzynastu latach od tamtej pierwszej próby proces lustracyjny też nie może być ani łatwy, ani jednoznaczny, jak chcieliby jego zaprzysięgli zwolennicy. Wraca do tych trudności i ostrzeżeń także w najświeższym artykule “Czas na rachunek sumienia" w “Polityce" (nr 9/05). Niejedna z tych spraw od początku dawała się zauważyć i nie skłaniała do jej lekceważenia. Dlaczego miało nam nie być wolno zwracać na to uwagi? Dlaczego dzisiejszy schemat rozprawiania się z krytykami “oczyszczającej" wizji lustracyjnej, jako z ludźmi automatycznie podejrzanymi, przenoszony jest przez poważnego historyka także wstecz, a w dodatku najzupełniej wybiórczo?