Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Piotr Gliński poinformował, że nie przedłuży kadencji Hannie Wróblewskiej kierującej od 2010 r. warszawską Zachętą. Z komunikatu MKDNiS: „Wydaje się, że po tak długim czasie zmiana na stanowisku kierowniczym może korzystnie wpłynąć na kondycję instytucji oraz jej dalszy rozwój”.
Po 1989 r. Zachęta stała się jednym z najważniejszych miejsc dla polskiej sztuki i szerzej – kultury. Zawdzięcza to wielkiej pracy kolejnych osób nią kierujących, w tym Hanny Wróblewskiej. Przez dekadę udało się jej realizować świetny program, w którym namysł nad przeszłością łączył się z prezentacją najciekawszych zjawisk w sztuce najnowszej. Wystarczy wymienić wystawy przekrojowe poświęcone malarstwu, rzeźbie czy scenografii teatralnej, a także prezentacje klasyków współczesności: od Jerzego Jarnuszkiewicza, Marii Lassnig i Zbigniewa Warpechowskiego po Marlene Dumas. Siłą Zachęty jest umieszczenie naszej sztuki w międzynarodowym kontekście. Hanna Wróblewska stworzyła kompetentny zespół i zdobyła zaufanie publiczności: przed pandemią wystawy oglądało 110-120 tys. osób rocznie.
Jeżeli decyzja o nieprzedłużaniu kontraktu zostanie utrzymana (wciąż jest czas na jej zmianę), niezbędny będzie konkurs, czyli – jak podkreślał Gliński przy okazji wyboru szefa innej galerii – „najbardziej transparentna i rekomendowana przez środowiska twórców metoda wyboru dyrektora instytucji kultury”. Dodajmy: konkurs wiarygodnie przeprowadzony. Doświadczenia krakowskiego Starego Teatru czy warszawskiego Muzeum Narodowego pokazują, do czego prowadzą nieodpowiedzialne nominacje: do marginalizacji instytucji i upadku ich znaczenia. Czy takiej zmiany chce minister? Na to pytanie musi odpowiedzieć nie tylko ludziom kultury, ale przede wszystkim publiczności, bo to przecież jej instytucje publiczne mają służyć. ©