Czy "siódme" działa w sieci? Jeszcze kilka zdań wokół ACTA

Prawa własności intelektualnej stanowią podstawę rozwoju społeczeństwa. Dlatego ochrona tych praw musi być zapewniona co do zasady w modelu zakazowym.

27.02.2012

Czyta się kilka minut

Premier ogłosił zawieszenie procesu ratyfikacyjnego ACTA. Milkną uliczne protesty „internautów” pod hasłem „NO for ACTA”. Rząd ogłasza konsultacje społeczne. Jeszcze nie wiadomo, co z nich wyniknie, jednakże odnoszę wrażenie, że wszyscy uczestnicy sporu zdali sobie sprawę, że ACTA to raczej okazja, by w końcu całościowo zająć się nowoczesną regulacją prawa własności intelektualnej i przemysłowej w środowisku cyfrowym, odpowiadającej potrzebom społeczeństwa informacyjnego, w którym interesy twórców i użytkowników utworów będą wyważone i zrównoważone.

Sam fakt zawieszenia procesu ratyfikacyjnego, cokolwiek by ta zapowiedź oznaczała, nie wprowadza żadnych komplikacji w obowiązującym stanie prawnym, gdyż – jak było wiadomo od samego początku – ACTA nie wprowadza żadnej nowej instytucji ani procedury, której prawo europejskie lub prawo polskie by nie znało i szczegółowo nie regulowało. W dyskusji nad ACTA ujawniły się jednak bardzo zróżnicowane poglądy co do filozofii i modelu ochrony własności intelektualnej w ogóle. Podnoszony jest pogląd, zgodnie z którym model ochrony praw własności intelektualnej jako praw bezwzględnych o charakterze zakazowym jest już przeżytkiem i ogranicza innowacyjność. Podnosi się również argument, jakoby brak było empirycznych dowodów na to, by ochrona własności intelektualnej miała istotny wpływ na wzrost gospodarczy. Doskonale w ten nurt wypowiedzi wpisuje się zacytowany ostatnio w jednej z poczytnych gazet codziennych przedstawiciel zawodów prawniczych, który stwierdza wprost, że „prawo autorskie to nie jest prawo własności” (!) ze względu na ograniczenia wynikające z tzw. dozwolonego użytku, czyli z wypadków, w których ustawa zezwala pod pewnymi warunkami na korzystanie z utworów bez zgody uprawnionego.

Nie zgadzam się co do zasady z wyżej przytoczonymi poglądami. Przede wszystkim należy odwrócić ciężar dowodu. Wydaje się bowiem, iż to ci, którzy twierdzą, że ochrona własności intelektualnej nie jest gwarantem innowacyjności i wzrostu gospodarczego, winni to wykazać. Można przyjąć bowiem za pewnik, że tylko system chronionej i stosownie opłacanej działalności twórczej będzie zachęcać twórców do pracy i innowacyjności. „Okradani” będą pozbawieni podstaw egzystencji i po prostu znikną. Ich prawa, w tym prawa autorskie, nie są oczywiście prawami własności rzeczy, lecz własności intelektualnej.

W dobie rewolucji informacyjnej właśnie prawa własności intelektualnej (w tym prawa autorskie, prawa pokrewne, różnorodne prawa własności przemysłowej) stanowią podstawę rozwoju społeczeństwa. Już nie ziemia, nie inne rzeczy materialne, ale właśnie wartości niematerialne (utwory, wynalazki, informacje, know-how etc.) stanowią bazę rozwoju gospodarczego. Dlatego ochrona tych praw bezwzględnych musi być zapewniona co do za¬- sa¬dy w modelu zakazowym. Jednakże coraz liczniejsi znawcy zagadnienia oraz użytkownicy internetu podnoszą konieczność zmian w przepisach prawa autorskiego regulujących zakres dozwolonego użytku, w tym dozwolonego korzystania w sieci z utworów na własny użytek. Wszak aktualna ustawowa definicja użytku własnego zupełnie nie przystaje do nowych realiów. Nie sposób nie wysłuchać racji tych, którzy w zamkniętych kręgach towarzyskich w sieci pragną korzystać z utworów, nie popadając w konflikt z prawem.

Dyskusja nad nowym modelem własnego użytku osobistego nie może jednak abstrahować od efektywnego systemu odpłatności za korzystanie z utworu. Polskie prawo autorskie zna szczególny przypadek odpłatnego użytku osobistego z tytułu reprodukowania utworu audiowizualnego (art. 70 ust. 2 pkt. 4 PAU), lecz jak dotąd organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, które dysponują monopolem poboru, nie wykazały żadnej inicjatywy mającej na celu zapewnienie legalnego systemu opłat za korzystanie z filmów w sieci. Organizacje te trzymając się zasady „łatwego łupu” próbują dokonywać poboru z tego tytułu wyłącznie od legalnych sprzedawców egzemplarzy w świecie realnym, co jest nie tylko często niezgodne z prawem, ale prowadzi wyłącznie do podwyższenia cen w tzw. realu i w efekcie wzmagania się tzw. piractwa w sieci. Dlatego interesy twórców i użytkowników internetu winny być wyważone, tak by pierwsi nie utracili podstaw egzystencji, a drudzy otrzymali szerszy, legalny dostęp do utworów. W omawianym systemie drobna opłata, np. abonamentowa, zastępowałaby zgodę twórcy na korzystanie z utworów. Podobna myśl przyświeca polityce Komisji Europejskiej dotyczącej udostępnienia informacji sektora publicznego do ponownego wykorzystania, którą Rząd Polski ma obowiązek wdrożyć w 2012 r.

Inny ciekawy spór, który ujawnił się na tle ACTA, dotyczy roli podmiotów prywatnych w systemie ochrony, w szczególności zbierania i przekazywania danych osób, które naruszyły prawo w internecie. W liście z dnia 23.01.2012 r. do Ministra Administracji i Cyfryzacji Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO) stwierdził m.in., że choć podpisanie i ratyfikacja konwencji ACTA nie spowoduje powstania obowiązku Polski do znowelizowania swojego prawa wewnętrznego, to jednak w systemie prawa polskiego zajdą zmiany spowodowane pojawieniem się nowego aktu prawa międzynarodowego, a nadto, że niektóre podmioty, w szczególności organizacje zbiorowego zarządzania, będą domniemywały wprost z treści konwencji ACTA posiadanie nowych uprawnień do przetwarzania danych osobowych.

GIODO nie sprecyzował, które przepisy ACTA dają podstawę do tego rodzaju domniemania. Można jedynie domyślać się, że chodzi o przepis art. 27 ust. 4 ACTA, który stanowi podstawę do wydania przepisów, na podstawie których właściwy organ będzie miał prawo do wydania dostawcy usług internetowych nakazu ujawnienia organizacji zbiorowego zarządzania informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, którego konto zostało użyte do domniemanego naruszenia w sieci.

Przewidziana tym przepisem instytucja jest już uregulowana całościowo, choć nieco inaczej, w przepisach ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (art. 80 ust. 1 pkt. 3) oraz w ustawie prawo własności przemysłowej (art. 2861 ust. 1 pkt. 3). Zgodnie z nimi uprawnionym do występowania o udzielenie informacji jest każdy uprawniony, a nie – co zgodne z ACTA – tylko organizacje zbiorowego zarządzania. Nadto właściwym organem orzekającym w tych sprawach w Polsce jest Sąd Okręgowy, co zabezpiecza postulat sprawiedliwego procesu. W końcu, co bodaj najważniejsze, zgodnie z obowiązującymi przepisami „informacyjnymi” osobą, której danych może domagać się uprawniony, nie może być konsument działający w dobrej wierze. ACTA nie zawiera tego wyłączenia.

Należy zatem bezwzględnie zadbać o to, by nie dopuścić do urzeczywistnienia kolejnego monopolu organizacji zbiorowego zarządzania, który – jak dowodzi opisana wyżej praktyka poboru tzw. tantiem ustawowych za korzystanie z filmów – jest szkodliwy zarówno dla twórców, jak i użytkowników utworów. Troska GIODO jest tym bardziej uzasadniona, że, jak wynika z cytowanego listu GIODO oraz z pisma Rzecznika Praw Obywatelskich do prezesa Rady Ministrów z dnia 25.01.2012 r., od wielu miesięcy pod auspicjami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przygotowywane było „Porozumienie o współpracy i wzajemnej pomocy w sprawie ochrony praw własności intelektualnej w środowisku cyfrowym”, mające na celu zaangażowanie dostawców usług internetowych do zabezpieczania i przekazywania organizacjom zbiorowego zarządzania m.in. danych użytkowników dopuszczających się naruszeń. W liście do ministra GIODO przewiduje, że podpisanie i ratyfikacja ACTA spowodowałyby wznowienie prac nad wyżej opisanym porozumieniem, a organizacje zbiorowego zarządzania będą przekonywać Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministra Administracji i Cyfryzacji, że ACTA stanowi samodzielną podstawę prawną w Polsce do przetwarzania danych osobowych oraz danych objętych tajemnicą telekomunikacyjną.

W świetle powyższego tyleż zrozumiałą, co zasmucającą jest wypowiedź jednego z pełnomocników procesowych ZAiKS-u na łamach jednej z poczytnych gazet, że należy ustanowić jakiś monopol na pośrednictwo organizacji zbiorowego zarządzania w udzielaniu licencji na internetowe wykorzystanie utworów, gdyż byłoby wiadomo, do kogo się zwracać o zgodę i jakie są opłaty. No cóż, przynajmniej wiadomo, że ZAiKS użytkownikom chce oferować swój monopol, opłaty, a nadto licencje (!), żeby wszystko było lege artis i po staremu. Popieram w tej sprawie GIODO i Rzecznika Praw Obywatelskich, tego trzeba się bać, choć z drugiej strony uważam, że ACTA w państwie prawa nie stanowiłaby zagrożenia.

Poruszone wyżej zagadnienia są zaledwie czubkiem góry lodowej, którą trzeba będzie roztopić, by osiągnąć stan pożądanej regulacji prawnej. W całej tej operacji ACTA bez względu na jej dalszy los stała się pozytywnym zapalnikiem dyskusji, z której, mam nadzieję, wykluje się nowy kształt prawa własności intelektualnej respektującego „siódme przykazanie” i odpowiadającego na nowe wyzwania płynące ze środowiska cyfrowego. Na koniec przestroga: zastąpienie monopolu autorskiego monopolem organizacji zbiorowego zarządzania to skok z deszczu pod rynnę.  

ROBERT MAŁECKI jest adwokatem, wspólnikiem w Kancelarii Adwokackiej Karniol Małecki i Wspólnicy, specjalizującym się w dziedzinie własności intelektualnej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „30 lat prawa o adwokaturze