Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Średniowieczny gest poddaństwa usprawiedliwiano, do połowy XX w., szacunkiem dla znaku krzyża wyhaftowanego na czubku papieskiego pantofla. (Ostatnia taka próba miała miejsce w 2002 r., gdy delegacja Beninu gościła u Jana Pawła II). Od Jana XXIII przyjęło się jednak, by papieża całować w dłoń – zakłopotanym tłumaczono, że chodzi o „pierścień Rybaka”.
Franciszek wprowadził nowe zwyczaje. Nikogo nie dziwi, że ludzie obejmują go, przytulają i całują w policzek. Dlaczego więc prosty odruch cofnięcia ręki, zarejestrowany 25 marca na spotkaniu z wiernymi w Loreto, wzbudził tyle emocji?
Na zarzuty, że papież zabrania ludziom całowania pierścienia, odpowiedział watykański rzecznik, ale w mało przekonujący sposób. „Chodzi jedynie o względy higieniczne” – tłumaczył. Złośliwi zauważyli, że w takim razie należałoby zabronić całowania relikwii świętych czy krzyża w Wielki Piątek, nie mówiąc już o święconej wodzie w kropielnicach, wylęgarni bakterii. Pojawiły się też poważne zarzuty: ten papież bardziej troszczy się o ziemię, lasy amazońskie, dostęp do pitnej wody niż o zbawienie wiernych. Po włosku gra słów: bardziej obchodzi go „sanita” (zdrowie) niż „santità” (świętość).
Zarażenia się od papieża bakterią lub wirusem na razie nie stwierdzono. Za to objawy alergii na Franciszka widać coraz wyraźniej. ©℗