Czy Merkel przetrwa

Spór o politykę migracyjną grozi rozpadem rządu Niemiec. Trzy lata po szczycie kryzysu uchodźczego radykalizują się społeczne nastroje i polityczne dyskusje.

26.06.2018

Czyta się kilka minut

Niemiecka kanclerz w drodze na posiedzenie swojej partii, Berlin, 18 czerwca 2018 r. / MICHAEL KAPPELER / DPA / EAST NEWS
Niemiecka kanclerz w drodze na posiedzenie swojej partii, Berlin, 18 czerwca 2018 r. / MICHAEL KAPPELER / DPA / EAST NEWS

Wolfgang Schäuble siedzi na wózku inwalidzkim w foyer Paul-Löbe-Haus. Ten długi na 200 m i wysoki na siedem pięter gmach mieści tysiąc biur posłów Bundestagu i ich pracowników oraz 20 sal posiedzeń, ale przeszklone ściany odejmują mu ciężkości. Przez sufit wpada światło, minęła dopiero osiemnasta. Tego dnia, w czwartek 14 czerwca, słońce zajdzie w Berlinie o godzinie 20.54.

„Dziś był szalony dzień” – Schäuble odrywa wzrok od kartki i potrząsa głową. Tego nie było w jego przemówieniu, przygotowanym na tę okazję, czyli otwarcie corocznej imprezy dla młodych stażystów Bundestagu z całego świata. Na wózku porusza się od 1990 r., gdy dosięgły go trzy kule chorującego psychicznie zamachowca. Dziś jest prezydentem Bundestagu, w którym ma najdłuższy staż ze wszystkich posłów: zasiada w nim nieprzerwanie od 1972 r., przez większość 75-letniego życia.

Otwierając przyjęcie Schäuble sugeruje, że chętnie zostałby i napił się piwa. Nic dziwnego. Dwa razy stawał tego dnia między rozpalonymi frontami sporu o migrację, by uspokoić dyskusję zagrażającą rządowi Niemiec.

Jeden punkt sporny

Cofnijmy się o kilkanaście godzin.

W tygodniu posiedzeń Bundestagu czwartek jest zwykle dniem głosowań. Zaskakuje więc, gdy tego dnia tuż przed 11.30 frakcja CDU/CSU prosi o przerwanie obrad – chce odbyć wewnętrzne posiedzenie. Jeszcze bardziej dziwi, że „siostrzane” partie (CSU działa tylko w Bawarii, CDU w pozostałych 15 landach) zbierają się na osobnych spotkaniach.

Trudno przypomnieć sobie, kiedy ostatnio posłowie CDU i CSU obradowali oddzielnie. Dwie chadeckie partie tworzą wspólną frakcję od pierwszych wyborów do zachodnioniemieckiego parlamentu w 1949 r. „Unia”, jak Niemcy nazywają w skrócie CDU/CSU, wspólnie wystawia kandydata na kanclerza i poza krótkim kryzysem w 1976 r. rozwiązywała wewnętrzne spory drogą kompromisu.

Ale obecnej eskalacji należało się spodziewać. Od kilkunastu dni liderzy CDU i CSU publicznie spierają się o plan reformy polityki migracyjnej autorstwa Horsta Seehofera, ministra spraw wewnętrznych i przewodniczącego CSU. Od dawna żąda on od kanclerz Merkel reform. Atmosfera zaostrza się od początku czerwca, gdy na jaw wychodzi mord w Wiesbaden: zginęła 14-letnia Susanna F., podejrzanym jest 21-letni Irakijczyk Ali B.

63-punktowy plan Seehofera ma ograniczyć liczbę osób przybywających do Niemiec i przyspieszyć procedury azylowe oraz deportacje tych, którzy ochrony tu nie otrzymają. Na główny punkt sporny wyrasta jeden punkt: Seehofer chce na niemieckiej granicy zatrzymywać tych, którzy złożyli już wniosek o ochronę w innym kraju. Według unijnych przepisów o azyl należy się ubiegać zaraz po przekroczeniu granicy strefy Schengen, czyli zwykle we Włoszech i Grecji. Od kilku lat uchodźcy zmierzają jednak głównie do Niemiec.

Aby zrozumieć skalę problemu: spośród 198 tys. ludzi, którzy w 2017 r. złożyli wniosek o azyl w Niemczech, 42 tys. były już wcześniej zarejestrowane w innym kraju i powinny być tam odesłane – ale doszło do tego tylko w 7 tys. przypadków. Seehofer argumentuje, że po wpuszczeniu do Niemiec ciężko jest odesłać ich z powrotem, z powodów formalnych i prawnych, więc najlepiej zatrzymać już na granicy.

Merkel jest przeciw. Krytykuje takie jednostronne działania i chce rozwiązać problem wspólnie z innymi krajami. Seehofer nie ustępuje, bo popiera go już nie tylko cała CSU, ale coraz więcej polityków CDU. „Na europejskie rozwiązanie czekamy już dwa lata. Teraz musimy działać sami” – portal tygodnika „Die Zeit” cytuje posła CSU.

Seehofer grozi zagraniem va banque. Jako szef MSW mógłby wprowadzić swój plan w życie samodzielnie, ale wtedy Merkel miałaby powód aby go zdymisjonować. To mogłoby prowadzić do rozpadu frakcji, koalicji i rządu.

Granica jako symbol

Na zamkniętym posiedzeniu CDU pierwszy po Merkel zabiera głos Schäuble. „Mówię wyraźnie, że popieram stanowisko kanclerz” – miał powiedzieć według mediów. Sam w ostatnich latach nieraz krytykował politykę migracyjną Merkel, teraz demonstracyjnie staje po jej stronie. Zmienia to atmosferę na sali i CDU udaje się tego dnia utrzymać wspólną linię. Ale nie ustępuje też CSU. Te nerwowe dni kończą się krótkim odroczeniem konfliktu: Merkel dostaje dwa tygodnie, do szczytu Unii 28 i 29 czerwca, na znalezienie rozwiązania.

Plan Seehofera to de facto atak na politykę migracyjną Merkel, którą bawarczycy krytykują już od 2015 r. Ale są przynajmniej trzy powody, dla których ten spór eskaluje teraz.

Po pierwsze, 14 października w Bawarii odbędą się wybory do lokalnego parlamentu. W tym konserwatywnym landzie CSU rządzi nieprzerwanie od 1957 r., przez większość tego czasu samodzielnie. Ale liberalna polityka migracyjna Merkel sprawiła, że część wyborców odwraca się od CSU na rzecz radykalnie antyuchodźczej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Sondaże w Bawarii dają dziś CSU 40 proc. poparcia, a AfD 12 proc. Kilka procent może zdecydować, czy CSU znów utworzy w Monachium samodzielny rząd.

Już po wyborach do Bundestagu w 2017 r. CSU przeforsowała w umowie koalicyjnej z CDU oraz z socjaldemokratami (SPD) zapis, że liczba nowych uchodźców nie może przekroczyć rocznie 180-220 tys. osób. Bawarczykom trudno to jednak sprzedać jako sukces, bo po zawarciu przez Unię umowy z Turcją w 2016 r. do Niemiec i tak dociera mniej ludzi (łącznie w 2015 i 2016 r. wniosek o azyl złożyło aż 1,2 mln osób, w 2017 r. było ich 222 tys.). Teraz, przed wakacyjną przerwą, Seehofer potrzebuje wyraźnego sukcesu. Kontrole na granicy świetnie się do tego nadają, bo działają na wyobraźnię wyborców.

Drugi powód też jest polityczny i dotyczy Merkel. To zapewne jej ostatnia kadencja. Półroczny proces budowania rządu po ostatnich wyborach pokazał, że politycznie jest bardzo osłabiona. Wśród chadeków należy zatem oczekiwać dalszych walk o schedę po niej oraz walk o dalszy kierunek partii, w której wielu chce skręcić „na prawo”. Migracja – najbardziej sporny aspekt jej spuścizny – jeszcze długo będzie używana do ataków na kanclerz.

Czas refleksji

Trzecia okoliczność jest taka, że w Niemczech trwa zasadniczy spór o decyzję Merkel z 4 września 2015 r., gdy postanowiła otworzyć niemiecką granicę dla uchodźców z Syrii, którzy utknęli w Budapeszcie. Nie należy spodziewać się rozstrzygnięcia tej dyskusji: to jedno z tych wydarzeń, o które społeczeństwa kłócą się latami, bo pod pozornie prostym pytaniem – czy otwarcie granicy było dobrą decyzją – kryją się spory o historię i tożsamość.

W ostatnich miesiącach media szeroko donoszą o przestępstwach popełnionych przez imigrantów (zwłaszcza serii morderstw i gwałtów) i nieprawidłowościach związanych z procedurami azylowymi. Choć przypadki te dotyczą zdecydowanej mniejszości uchodźców, naruszają poczucie bezpieczeństwa – rzecz fundamentalną w hierarchii wartości Niemców – i dla wielu układają się w narrację o bezsilnym państwie.

Szczególnie głośne są sprawy, gdy uchodźcy lub odrzuceni azylanci atakowali kobiety przy urzędniczej niemocy. Przykładem proces Afgańczyka Husseina Khavariego, który w 2016 r. zgwałcił i zabił we Freiburgu 19-letnią studentkę Marię Ladenburger. Podczas procesu wyszło na jaw, że w 2014 r. został skazany w Grecji na 10 lat więzienia za atak na kobietę, ale wyszedł w ramach amnestii i w 2015 r. dotarł do Niemiec. Tu podał się za nieletniego, a nieznający jego przeszłości urzędnicy umieścili go w rodzinie zastępczej. Zbrodni dokonał, gdy czekał na decyzję o azylu. W marcu dostał dożywocie.

Na jaw wyszły też ostatnio nieprawidłowości w delegaturze Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców w Bremie (w skrócie: BAMF), którego kierowniczka w 1200 przypadkach wydała decyzje azylowe z pominięciem procedur. Choć od dawna wiadomo, że BAMF był w szczycie kryzysu przeciążony, a rzecz dotyczy jednej delegatury, podejrzenie korupcji wpisuje się w narrację, że państwo zawiodło.

Większość za deportacjami

Krytycznie dyskutowana jest też rola mediów. Już rok temu zbliżona do koncernu IG Metall Fundacja Otto Brennera krytykowała w raporcie pracę gazet w 2015 r. „Zamiast krytycznie obserwować politykę i organy wykonawcze z pozycji neutralnych obserwatorów, dziennikarstwo informacyjne przejmowało poglądy i slogany politycznej elity”, pisał prof. Michael Haller, jeden z autorów badania, w którym przeanalizowano 30 tys. artykułów.

Zdaniem autorów raportu zbyt wiele było w mediach bezkrytycznego zachwytu nad „polityką gościnności” i opisu wydarzeń z perspektywy polityków, a za mało z perspektywy zwykłych Niemców. Dziennikarze przyjmowali częściej rolę pedagogów wobec czytelników niż krytyków wobec polityków. Krytyczne głosy szybko były posądzane o bliskość do skrajnej prawicy. Moralizatorski ton utrudniał, i w niektórych przypadkach nadal utrudnia, obiektywną debatę.

Na ten grunt padła na początku czerwca informacja o śmierci 14-letniej Susanny. Po dwóch tygodniach poszukiwań zaginionej dziewczyny policję powiadomił inny uchodźca, któremu Ali B. przyznał się do morderstwa. Wprawdzie sprawca zdążył uciec do północnego Iraku, ale zatrzymały go kurdyjskie służby bezpieczeństwa i deportowały do Niemiec. Także ta historia pokazuje problemy niemieckiego systemu: dziewięcioosobowa rodzina Alego B. przybyła do Niemiec w październiku 2015 r. i choć ich wniosek o azyl odrzucono pod koniec 2016 r., to w styczniu 2017 r. odwołali się i odtąd sprawa czekała na ponowne rozpatrzenie.

Takie przypadki sprawiają, że większość Niemców popiera propozycje Seehofera. 62 proc. badanych uważa za słuszne odsyłanie na granicę tych uchodźców, których zarejestrowano już w innym kraju. Aż 86 proc. zgadza się też na bardziej konsekwentne deportacje osób, których wnioski azylowe odrzucono.

Od kryzysu do reform

W Europie na sile zyskują zwolennicy zaostrzenia polityki migracyjnej. Seehofer otrzymał już poparcie austriackiego kanclerza Sebastiana Kurza (postulował niedawno utworzenie „osi” między Berlinem, Wiedniem i Rzymem dla zwalczenia nielegalnej imigracji). Merkel szuka więc wyjścia: chce zawrzeć dwustronne umowy z tymi, którzy mogliby przyjąć część uchodźców z Niemiec. Odraczając spór z Seehoferem, ruszyła do europejskiej kontrofensywy: tak można rozumieć jej spotkanie z Emmanuelem Macronem w podberlińskim Mesebergu, na którym uzyskała poparcie od prezydenta Francji. W zamian ostrożnie poparła – proponowane od dawna przez Macrona – utworzenie wspólnego budżetu dla strefy euro. Oboje chcą też budowy jednolitego unijnego systemu azylowego. Wewnętrzny kryzys może zatem zmusić Merkel do europejskich reform, których dotąd unikała.

Choć rozmowy będą się toczyć głównie między krajami strefy euro, w szukającym poparcia Berlinie rośnie gotowość do wysłuchiwania argumentów środkowoeuropejskich stolic. Świadczy o tym porzucenie pomysłów rozdzielenia uchodźców według unijnego klucza, zablokowane przez Polskę, Węgry, Słowację i Czechy.

W ostatnich miesiącach to właśnie Schäuble kilkakrotnie zabierał głos w obronie ich pozycji. „Jeśli nawet mamy inne zdanie niż nasi wschodnioeuropejscy sąsiedzi, powinniśmy mimo to słuchać ich i traktować poważnie ich obawy – mówił w wywiadzie dla dziennika „Tages­zeitung”. – Nie wolno dopuścić do ponownego podziału Europy na Wschód i Zachód. Choć wiele rzeczy w Europie nam się nie podoba, nie powinniśmy zapominać, że Unia Europejska przezwyciężyła zimnowojenne podziały”.

Minuta ciszy

To, jakie niebezpieczeństwa niesie dyskusja o migracji, widać tego czwartowego poranka w Bundestagu, na dwie godziny przed eskalacją sporu CDU i CSU. Po otwarciu sesji Schäuble zabiera głos w sprawie wcześniejszego wystąpienia Thomasa Seitza z AfD, który próbował zarządzić minutę ciszy dla uczczenia pamięci Susanny F. bez konsultacji z innymi frakcjami.

Seitz wyszedł na środek sali podczas dyskusji nad porządkiem obrad i po krótkiej przemowie demonstracyjnie zamilkł. Zaskoczeni posłowie innych frakcji przerwali krótką ciszę, bo minutę ciszy może zarządzić tylko prezydium Bundestagu. Prowadząca obrady Claudia Roth z partii Zielonych nakazała Seitzowi opuścić mównicę.

Film z tego zdarzenia AfD umieściła na Facebooku z opisem: „Oglądajcie i przekażcie dalej: demaskująca reakcja Claudii Roth i innych frakcji!”. Do końca minionego tygodnia odtworzono go 1,9 mln razy. Roth otrzymała tysiące pogróżek. „Ciebie bydlę powiesimy na fortepianowej strunie na rzeźnickim haku” – oto jedna z nich.

Schäuble krytykuje taktykę AfD. „Naszym obowiązkiem jest wyciągnąć naukę z doświadczeń naszej historii i tego, jak łatwo nieodpowiedzialne kłótnie mogą prowadzić do nienawiści i eskalacji przemocy. To, co tu mówimy i jak się zachowujemy, ma wpływ na debatę publiczną w naszym społeczeństwie” – mówi, a z ław AfD słychać krytyczne komentarze, bo jej politycy to siebie widzą jako ofiary: Merkel, uchodźców i mediów.

Ale Schäuble kontynuuje, apelując o rozwagę: „Musimy zachować umiar, aby nie zatruć politycznego i społecznego klimatu w naszym społeczeństwie. Z korzyścią dla niemieckiego narodu, który mamy obowiązek reprezentować”.

Tymczasem spór Merkel-Seehofer trwa. Czy Angela Merkel przetrwa ten największy kryzys w swej kanclerskiej karierze? Rozstrzygnięcie wkrótce. ©

Tekst ukończono w czwartek 21 czerwca wieczorem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2018