Czy Bóg kusi

Tłumaczenie wersetu Modlitwy Pańskiej – „I nie wódź nas na pokuszenie” – sprawia teologiczny i duszpasterski kłopot. Być może niedługo to się zmieni.

08.01.2018

Czyta się kilka minut

Duccio „Kuszenie Jezusa”, Frick Collection, Nowy Jork / LEEMAGE / GETTY IMAGES
Duccio „Kuszenie Jezusa”, Frick Collection, Nowy Jork / LEEMAGE / GETTY IMAGES

W grudniu w Kościele francuskim weszło w życie nowe sformułowanie szóstej prośby Modlitwy Pańskiej, które dotychczas brzmiało: „I nie wódź nas na pokuszenie” (Mt 6, 13). Celem zmiany jest uniknięcie dwuznaczności tradycyjnego tekstu mogącego sugerować, że Bóg kusi ludzi do złego.

Nie była to pierwsza próba tego rodzaju – problem jest dyskutowany od wielu lat – ale może się okazać, że ta będzie ostatnia. Sprawą zajął się Watykan. Papież wyraził życzenie, aby uległy zmianie słowa szóstej prośby. Na antenie TV2000 w odcinku poświęconym modlitwie „Ojcze nasz” Franciszek powiedział: „To ja upadam, a nie On popycha mnie ku pokusie, aby zobaczyć potem, jak upadłem, bo żaden ojciec tak nie postępuje. Ojciec pomaga, by podnieść się od razu. Tym, kto wodzi cię na pokuszenie, jest szatan, to jego praca”. Zdaniem papieża modlitewna prośba została źle przetłumaczona. Kwestionowane słowa mają być zastąpione określeniem „nie pozwól, abyśmy ulegli pokusie”.

Potrzeba wyjaśnienia

Przez stulecia egzegeci i wierni mieli trudność z treścią szóstej prośby, bo czy rzeczywiście Bóg może kusić człowieka? Słowa te wywoływały niepokój. Już św. Jakub w swoim liście próbuje sprostać tej kwestii: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani!” (Jk 1, 13-16).

Wcześniej temat pochodzenia zła został podjęty w księdze Syracha: „Nie mów: »Pan sprawił, że zgrzeszyłem«, czego On nienawidzi, tego On nie będzie czynił. Nie mów: »On mnie w błąd wprowadził«, albowiem On nie potrzebuje grzesznika. Pan nienawidzi wszystkiego, co wstrętne, i nie pozwala, by ci, którzy się Go boją, mieli z tym styczność” (Syr 15, 11-14). Bóg nie może kusić człowieka, ponieważ oznaczałoby to, że pragnie dla nas zła – takie jest zgodne świadectwo Biblii.

Bóg wystawia na próbę

Dopóki człowiek nie osiągnął możliwości badania świata i poznawania naturalnych przyczyn różnych zjawisk i zachowań ludzkich, za którym stoi autonomia świata, wszystko przypisywał siłom nadprzyrodzonym. Świat był pełen bogów, a każdy z nich odpowiadał za swój rewir. W przypadku wiary monoteistycznej Jedyny Bóg jako Stwórca i Pan całego świata był uważany za źródło wszystkiego. Bóg jawił się więc również jako ten, który dopuszcza na człowieka różnego rodzaju zło, tak jak w przypadku Hioba. Echo tego rodzaju myślenia pojawia się w szóstej prośbie. Protagonistą, stroną działającą prośby jest faktycznie Bóg. Rodzi się zatem pytanie, czy Bóg kusi, czy doświadcza.

Gerhard Lohfink, niemiecki egzegeta Nowego Testamentu, chcąc dotrzeć do głównej treści szóstej prośby, wskazuje na te fragmenty Pisma Świętego, które mówią o tym, że Bóg poddaje próbie wiarę człowieka. W Księdze Rodzaju czytamy, że „Bóg wystawił Abrahama na próbę” (Rdz 22, 1), nakazując złożyć w ofierze całopalnej długo wyczekiwanego, jedynego syna Izaaka. Hebrajskie sformułowanie „wystawić na próbę” w greckim tłumaczeniu Septuaginty znajduje odpowiednik w pojęciu epeirazen, to jest dokładnie takim, który w formie rzeczownikowej (pokusa, próba, doświadczenie – gr. peirasmon) znajduje się w szóstej prośbie Modlitwy Pańskiej. O ile tekst grecki zostawia kwestię otwartą, czy chodzi o doświadczenie, czy pokusę, o tyle Wulgata (tłumaczenie Biblii na łacinę dokonane przez św. Hieronima) nadając prośbie brzmienie: „Et ne nos inducas in tentationem” jednoznacznie wskazuje, że chodzi o pokusę – temptatio – namowę do złego. Problemem jest więc sposób tłumaczenia.

W przekładzie interlinearnym (Remigiusz Popowski i Michał Wojciechowski, 1994) prośba ta dosłownie brzmi następująco: „i nie wprowadź nas w doświadczenie”. „Doświadczenie” (gr. peirasmon) nie oznacza wyłącznie kuszenia do złego, zauważa Lohfink, chodzi raczej o próbę, a nie namowę do złego. Historia Abrahama ukazuje nam, że Bóg nie chce zła ani dla Abrahama, ani dla Izaaka, usiłuje jedynie wypróbować jego wiarę.

Również naród wybrany, przemierzając pustynię w drodze do Ziemi Obiecanej, znalazł się w różnych sytuacjach, które stały się okazją sprawdzenia wiary. Brak jedzenia, pragnienie, nieobecność Mojżesza, zagrożenia ze strony innych plemion to sytuacje, które obnażały słabość ludu Izraela. Wobec każdej z tych trudności Żydzi buntowali się, okazywali brak zaufania aż po bałwochwalczy taniec wokół cielca. W ujęciu retrospektywnym natchniony autor podsumowuje czterdziestoletni okres: „Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana” (Pwt 8, 2-3). Z tej perspektywy staje się jasne, że szósta prośba – jak zauważa Lohfink – wyraża pragnienie, które można streścić słowami: „Nie wprowadzaj nas w sytuacje próby, które mogą przekraczać nasze siły”.

Z różnych miejsc Biblii i z własnego doświadczenia wiemy, że pewne wydarzenia i sytuacje pełnią dla nas rolę testu wiary. Próbie zostaje poddana nasza wierność, uczciwość, prawdomówność. W „Ojcze nasz” chodzi jednak jeszcze o coś.

Dochowanie wierności

Klucza do właściwego zrozumienia szóstej prośby Modlitwy Pańskiej możemy doszukiwać się w próbie, jakiej został poddany Jezus na progu swojej misji. Synoptycy zgodnie zapisują, że po chrzcie w Jordanie „Duch wyprowadził Go na pustynię – po czym przez czterdzieści dni przebywał na pustyni, kuszony przez szatana” (Mk 1, 12). Sytuacja ta pokazuje, że Bóg sam nie kusi do zła, ale wprowadza w sytuację, w której Jezus jest kuszony przez Szatana. Jezus został poddany próbie podobnej do tej, której był poddany Izrael na pustyni. Z opisu kuszenia widzimy, że pokusie została poddana nie tyle Jego moralność, ostatecznie nie chodzi też o pokusy, na jakie wszyscy jesteśmy narażeni. Chodzi – jak podkreśla to Lohfink – o coś znacznie ważniejszego i fundamentalnego: próbie zostaje poddane Jego powołanie!

Kusiciel trzy razy usiłuje zwieść Jezusa. Trzy razy chce Go skłonić do odstąpienia od Jego misji. Mami łatwiejszą, wygodniejszą drogą, aby Jezus odstąpił od swojej drogi, zadania i zaparł się mesjańskiego powołania. Po co cierpieć głód, po co dokonywać wielu niejednoznacznych znaków (Mk 3, 22), wreszcie umierać na krzyżu, wystarczy kamienie przemienić w chleb, jeden widowiskowy pokaz możliwości, wreszcie wystarczy skłonić się – ulec Szatanowi, a cel zostanie osiągnięty. Jezus trzy razy odpowiada cytatami z Biblii, dając wyraz wierności misji, jaką ma podjąć. Jest nią zapoczątkowanie ostatecznego panowania Boga. W „Ojcze nasz” chodzi przecież o królestwo Boże, wszystkie prośby tej modlitwy są podporządkowane temu jednemu celowi.

W Ewangelii Mateusza słowa „Ojcze nasz” padają w kontekście Kazania na Górze, konstytucji królestwa Bożego. W tej mowie zawarte są fundamentalne słowa dla zrozumienia misji uczniów Jezusa, nas chrześcijan: „Wy jesteście solą dla ziemi... Wy jesteście światłem świata” (Mt 5, 13-14). Sól może jednak utracić swój smak, a knot może zostać zgaszony. Wyznawcy Jezusa powinni wciąż modlić się modlitwą, której nauczył nas Pan, bynajmniej nie po to, aby zaznać sytości chleba, zdrowia i pomyślności, ale aby pod wpływem trudności, prześladowań lub pokusy bogactwa, władzy i pychy tego żywota nie zaprzeć się swojej misji, swojego powołania. Największą a zarazem fundamentalną pokusą, przed którą stoi wierzący, jest pokusa sprzeniewierzenia się własnemu powołaniu.

Królestwo Boże tylko wówczas może się rozwijać, jeśli znajdą się ci, którzy będą w stanie, w mocy wiary, całkowicie powierzyć się Bogu i Jego sprawie. Autor Listu do Hebrajczyków, świadomy przeciwności i słabości ludzkiej, wzywa: „Dlatego [postępujcie], jak mówi Duch Święty: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych” (Hbr 3, 7-8). Innymi słowy, podejmujcie w posłuszeństwie wiary drogę powołania, którą wskazuje Bóg.

Spór o brzmienie prośby

Ks. Antoni Paciorek, autor obszernego komentarza do Ewangelii Mateusza (Edycja Św. Pawła, 2005), widzi możliwość, aby szósta prośba przyjęła postać: „Spraw, abyśmy nie ulegli pokusie”, a więc taką, jaką zaproponował Franciszek i jaką podaje Biblia Tysiąclecia. Taki sens tej prośby – wyjaśnia ks. Paciorek – wynikałby z czytania tekstu greckiego w duchu aramejskim. Sam jednak opowiada się za zachowaniem przekładu dosłownego. Argumentem jest fakt, że szósta prośba wyjaśnia się niejako sama za sprawą ostatniej, siódmej prośby przekazanej przez Mateusza: „ale nas zbaw ode złego”.

Nawet najpoważniejsze argumenty egzegetyczne muszą wziąć pod uwagę aspekt pastoralny Modlitwy Pańskiej, jej znaczenie i pozycję, jaką zachowuje w życiu chrześcijańskim. Jezus przekazał nam słowa „Ojcze nasz”, abyśmy się nimi modlili, a nie abyśmy nad nimi prowadzili uczone dysputy. Dla wielu chrześcijan są to jedyne słowa Pisma Świętego, które znają i recytują. Słowa tej modlitwy powinny zatem wyrażać w sposób czytelny, zrozumiały i jednoznaczny swój właściwy i pełny sens, tak aby bez konieczności uciekania się do fachowej wiedzy egzegetycznej modlący się mógł wyrazić swoją ufność Bogu Ojcu bez podejrzliwości i niepokoju.

Z tego względu tłumaczenie i sens dosłowny, który nadal może być przedmiotem badań biblistów, powinien ustąpić sensowi pełnemu, który wyraża najgłębsze znaczenie tekstu, zamierzone przez Boga, nawet jeżeli nie zostało wyrażone bezpośrednio przez autora ludzkiego (por. Papieska Komisja Biblijna, „Interpretacja Biblii w Kościele”; II, B). Papież postuluje, aby każdy chrześcijanin bez wyjątku miał dostęp do tekstu, który wyraża pełny sens szóstej prośby, aby tym samym tekst ten był zrozumiały i w nikim nie budził wątpliwości wiary. ©

Autor jest teologiem i tłumaczem, wydał książkę „Kościół jako społeczność alternatywna”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2018