Człowiek? Nie człowiek? Oto jest pytanie

Spór „czy liberalizacja ustawy, czy jej zaostrzenie?” jest w istocie sporem o to, czy rzeczywiście człowiek jest od poczęcia człowiekiem.

30.03.2018

Czyta się kilka minut

 /
/

Było mi przykro, gdy czytałem o „czarnych manifestacjach” pod rezydencjami biskupimi, gdy słyszałem wznoszone tam brutalne okrzyki, gdy myślałem o biskupie, który by dotrzeć do czekających go gdzieś w terenie wiernych, wymknął się z domu bocznymi drzwiami, bo przy bramie pikietowali manifestanci. Tego nie było nawet po liście polskich biskupów do biskupów niemieckich! A tym razem szło, jak wiadomo, o ewentualność zniesienia prawnej dopuszczalności aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Ale czemu pod drzwiami biskupów? Punktem zapalnym było to, że biskupi na swojej konferencji (13-14 marca) wyrazili potrzebę „niezwłocznego podjęcia prac legislacyjnych nad projektem obywatelskim »Zatrzymaj aborcję«”.

Nie wiem, jak wielki jest realny wpływ Episkopatu na decyzje legislacyjne. Sądząc po sprawie korytarzy humanitarnych, to się mieści w granicach politycznego interesu rządzących. Episkopat (Kościół) ze swej strony nie ma dużego pola manewru. Obowiązujący do tej pory kompromis Kościół akceptował w imię realistycznego dążenia do obrony tego, co obronić było można.

Dyskusyjna jest oczywiście kwestia karalności. W debacie na ten temat w latach 80. ubiegłego wieku biskupi odrzucili propozycję jednego z polskich środowisk teologicznych, przewidującą więzienia dla matek, które poddały się aborcji. Kompromis uzasadniali stwierdzeniem, że karami nikogo nie można zmuszać do podejmowania decyzji heroicznych.

Spór jednak sięga głębiej niż bolesna kazuistyka. Spór „czy liberalizacja ustawy, czy jej zaostrzenie?” jest w istocie sporem o to, czy rzeczywiście człowiek jest od poczęcia człowiekiem. Za arystotelesowską teorią, że „uczłowieczenie” następuje wówczas, gdy embrion przestaje być częścią organizmu kobiety, opowiadał się poniekąd sam św. Tomasz (XIII w.). Utrzymywał, że „uduchowienie” płodu następuje w 40. dniu od zapłodnienia, gdy chodzi o chłopca, albo w 90., gdy chodzi o dziewczynkę. Kiedy nauka ustaliła, że zarodek rozwija się w sposób ciągły, nieskokowy i według własnego programu zawartego w programie genetycznym z zachowaniem tożsamości genetycznej (badanie DNA), teoria „uduchowienia” w XIX w. znikła z teologii, nie będąc zresztą nigdy oficjalną nauką Kościoła. Stąd też stanowisko Kościoła, że z bytem ludzkim mamy do czynienia od poczęcia. Tymczasem stanowisko bioetyki laickiej za kryterium człowieczeństwa przyjmuje albo pojawienie się aktywności mózgu, albo zaczątków świadomości, albo odczuwania bólu, czy wreszcie zdolności płodu do życia poza organizmem matki, a nawet kryterium narodzin.

W konsekwencji drugą fundamentalną kwestią w sporze jest pytanie, czy mamy tu do czynienia z prawem do odbierania życia człowiekowi. Jeśli np. przyjąć, że wolno unicestwić (przed urodzeniem) człowieka, który jest w większym lub mniejszym stopniu niepełnosprawny, to nieuchronnie pojawią się pytania o niepełnosprawnych już urodzonych, a także o prawo do uwalniania społeczeństwa od jednostek dla społeczeństwa szkodliwych. Za taką szkodliwość może być uznany tak zespół Downa, jak i „niewłaściwa” rasa.

Nawet z tak uproszczonego opisu wynika, że stanowisk nie da się pogodzić. Trudno też się spodziewać, by manifestacje pod drzwiami biskupów mogły wpłynąć na zmianę przekonania Kościoła, że życia ludzkiego zawsze trzeba bronić.

Dotychczasowy kompromis dotyczy raczej metod niż wartości. Kościół uznał, że w najbardziej dramatycznych sprawach może działać wyłącznie na forum sumienia, a nie przez wpływ na stanowienie ustaw. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

Szymon Hołownia: Nie jest tak, że jeśli nie dołączyłem do „czarnego protestu”, to jestem za dręczeniem kobiet. Nie jest też tak, że jeśli nie poszedłem na „marsz biały”, to jestem za zabijaniem dzieci.

Zuzanna Radzik: Aborcja jest złem, ale są sytuacje, w których decyzja nie może być wymuszona przez prawo. Tak myśli wiele katoliczek. 

Artur Sporniak: Forsowanie restrykcyjnego prawa, które niszczy wypracowany w trudzie kompromis, nie jest roztropne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2018