Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed kilkoma sekundami szedł po falach ku Panu – w zaufaniu Jego słowu, które zdolne jest uczynić wzburzoną wodę twardym gruntem. Ale teraz zakrzepłe jeszcze przed momentem wody rozstąpiły się przed nim, stając się na powrót rozhukanym, śmiercionośnym żywiołem. Wirem, który ciągnie go na dno. Więc krzyczy: „Panie, zbaw mnie!”. A Pan natychmiast wyciąga ku niemu rękę.
Więcej niż rękę – zaraz za nią dosięga ucznia Jezusowe słowo, objaśniające przyczynę dramatu: „Małej wiary, dlaczego zwątpiłeś?”.
To ważne. Śmierć zagroziła Piotrowi nie dlatego, że znalazł się pośrodku rozszalałych fal. Zagroziła mu dlatego, że zwątpił. Jeszcze chwila i by zginął. Zabity nie przez jezioro i burzę, lecz przez zwątpienie obnażające jego „małą wiarę”. Przyznam, że ta diagnoza wstrząsnęła mną na tyle, że postanowiłem przyjrzeć się jej uważniej, sięgając do greckiego zapisu Mateusza.
Otóż Piotrowe „zwątpienie” zostało w nim opisane słowem distazo (eis ti edistasas?). Greckie distazo znaczy dosłownie tyle, co „podwoić” (od dis, czyli „dwukrotnie”).
Problemem Piotra nie jest jedynie to, że naraz osłabła jego wiara w moc Jezusowego słowa. Rzeczywistym problemem jest „podwojenie”. Tak naprawdę problemem jest to, że naprzeciw Jezusa stoi nie jeden, lecz dwóch „Piotrów”: jeden to uczeń zapatrzony w Jezusa – zafascynowany Jego Osobą, działaniem i nauczaniem; pełen wiary i zaufania do Mistrza; oraz drugi – który odwrócił wzrok od Pana, a skupił go na czymś innym: silnym wietrze. „Zwątpienie” w Jezusa narasta w nim w miarę tego, jak jego uwagę przyciąga „wiatr”.
Znacie takie momenty?
Kto z nas ich nie zna.
Kiedy doświadczamy w sobie dramatycznego rozdwojenia: z jednej strony chcielibyśmy całkowicie należeć do Jezusa, i fascynuje nas to, co przeżywamy w komunii z Nim (chodzenie po wodzie); z drugiej jednak pociąga nas grzech; odkrywamy w sobie fascynację tym, co jest z Jezusem niepojednywalne.
Pamiętacie ten fragment „Wyznań”, w którym Augustyn wspomina: „zmagały się we mnie dwie wole: dobra i zła; i ja w tej walce byłem po obydwu stronach”?
Zamiast wiary „na całość” prowadzimy „podwójne” życie; „rozjeżdżamy się” wewnętrznie, stajemy w rozdarciu. I taki właśnie stan – przedłużany, oswajany, bagatelizowany albo po prostu trwający z powodu braku naszej decyzji – jest czymś, co nas może zabić.
Piotr woła: „ratuj (dosłownie zbaw) mnie!”, to znaczy: „scal mnie”; „zjednocz mnie”; „odbuduj moją wewnętrzną jedność”; „pojednaj mnie wewnętrznie”, „ulecz moje rozdarcie”. Nie chcę być rozdwojony; chcę być prawdziwy; nie chcę kochać Cię jedynie połową siebie; nie wytrzymam dłużej tego napięcia i tej nieprawdy. Skup mnie na sobie i nie daj mi szukać szczęścia poza Tobą – tym bardziej wbrew Tobie.
Jezus go pochwycił – przyciągnął ku sobie. Tego właśnie Piotr potrzebował: nie ustania burzy na jeziorze, lecz odbudowania bliskiej relacji z Panem. Z nią przychodzi zbawienie. ©