Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ks. Adam Boniecki w jednym z ostatnich numerów „TP” słusznie zauważył, że na temat odejścia Benedykta XVI wypowiedzieli się już wszyscy, a teraz wszyscy mają opinię, jakie zadania ma wykonać i czemu sprostać jego następca. W ostatnim numerze „Tygodnika” znaleźć można z kolei ciekawy tekst Piotra Sikory o postrzeganiu roli papieża i jego miejsca w naszej relacji z Bogiem. Jest ten artykuł zobrazowaniem sytuacji ostatnich dwóch pontyfikatów, kiedy w papieżu świat szukał (znajdował) „idola”, a potem oczekiwał przywódcy mającego sprostać rewolucyjnym rozwiązaniom. Może taki tekst jest potrzebny, by przywrócić właściwsze proporcje i dać możliwość skupienia się nad rolą papieża wśród nas, katolików, a nie jako lidera światowych oczekiwań. Nie potrzebujemy Kościoła rywalizującego o popularność i nadążającego za „cywilizacją”, tylko Kościoła pomagającego się w niej odnaleźć.
Mam silną wiarę, że pierwszym i nadrzędnym posłannictwem nowego papieża będzie umocnienie wiary i nauki Chrystusa we współczesnym Kościele, tak jak to czynili jego poprzednicy, by wszystkie „czystki” i przemiany były tego naturalnym następstwem i wewnętrzną potrzebą oraz koniecznością, a nie działaniem wymuszonym przez pędzący świat. Nie musimy za nim nadążać, tylko za własnym sumieniem i odpowiedzialnością za innych oraz za wiarę, taką jaką wyznajemy.
Powyższe słowa zanotowałam jeszcze przed wyborem papieża Franciszka. Widzę, że być może nieświadomie na niego właśnie czekałam.