Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W ostatnich dniach światowe media pełne są spekulacji: po co Rosja przerzuca do Syrii żołnierzy? Co transportują okręty płynące do rosyjskiej bazy morskiej w syryjskim Tartus? (jedynej takiej na Morzu Śródziemnym). Po co koło syryjskiej Latakii na gwałt powstaje rosyjska baza lotnicza? Czy Rosjanie chcą „tylko” wesprzeć armię Asada, czy sami włączą się w walki? I o co chodzi Putinowi? Pytań jest sporo, zamęt jeszcze większy, a jasne jedno: to, jak prezydent Rosji chce, by jego działania były postrzegane. Oto 1 września w szwajcarskim dzienniku „NZZ” ukazał się „komentarz gościnny” niejakiego Alexandra Rahra. To znany w Niemczech prorosyjski lobbysta, oficjalnie – doradca Gazpromu „w sprawach unijnych”. Człowiek cienia. Jego artykuł w „NZZ” brzmi tak, jakby był podyktowany. Rahr ubolewa, że „relacje między Zachodem i Rosją są w ślepym zaułku”, i proponuje, jak „przezwyciężyć tę blokadę”: ni mniej, ni więcej, tylko przedstawia ofertę Putina, której elementem jest także Syria. O ile w sprawie Ukrainy nie ma tu nic nowego (przekładając rzecz na prosty komunikat: Zachód musi tam uznać interesy Rosji, inaczej będziemy dalej demolować Ukrainę, aż się załamie jako państwo, a tego chyba nie chcecie?), o tyle przesłanie dotyczące Syrii jest nowe. Piórem Rahra Putin śle komunikat: USA potrzebują Rosji w walce z tzw. Państwem Islamskim; zawiążmy tu koalicję, której częścią będzie Asad; inaczej Europie grożą „masy uchodźców”. Rahr sugeruje, że tak będzie wyglądać oferta, którą pod koniec września Putin przedstawi w USA – wystąpi on wtedy w ONZ i spotka się z Obamą.
Czy zostanie podjęta? Wprawdzie wygląda na to, że zachodni politycy nie kupują wizji rosyjsko-zachodniej „koalicji” . Po początkowym chaosie opinii, syryjskie poczynania Putina interpretowane są coraz częściej krytycznie, jako element jego globalnej gry z Zachodem: spekuluje się, że „rosyjskie trepy wojskowe na syryjskiej ziemi” (jak ujął to niemiecki komentator) mają wzmocnić Kreml i otworzyć mu nowe opcje, także w sporze o Ukrainę.
Ale co z tego, skoro w kwestii Syrii Zachód wydaje się równie bezradny, jak w kwestii Ukrainy. USA proszą Bułgarię i Ukrainę, by zamknęły przestrzeń powietrzną dla rosyjskich lotów do Syrii – ale Rosja znajdzie inne trasy. Szef niemieckiego MSZ ostrzega Kreml – ale chyba sam nie wierzy, że to coś zmieni...
„Kiedy walczą słonie, najbardziej cierpi trawa” – mówi afrykańskie przysłowie. „Rosyjskie trepy” w Syrii nie ułatwią zakończenia tej wojny, przeciwnie: przedłużą ją i skomplikują. Będzie więcej ofiar, więcej cierpień, więcej uchodźców. Także tych szukających azylu w Europie.